środa, 12 sierpnia 2015

Book2 - 25

Spojrzałam na Zayn’a, który cały napięty mierzył Leo swoim twardym wzrokiem.
- Nie wpuszczaj tego sukinsyna – warknął Zayn, waląc pięścią w stół. Podskoczyłam na stołku przez jego nagłe zdenerwowanie.
- Nie, Leo, niech wejdzie – odparłam cicho. Poczułam stanowczy wzrok Zayn’a na swojej twarzy.
- Żartujesz chyba? – prychnął.
- Muszę z nim w końcu porozmawiać – powiedziałam unosząc ręce w geście obronnym.
- Rób co chcesz – parsknął.
- Przestań grymasić – fuknęłam, wracając wzrokiem do Leo. – Wpuść go.
- Już się robi – odparł i jak najszybciej nas opuścił.
- Jeśli tylko raz na Ciebie krzyknie od razu wylatuje – warknął Zayn.
- Spokojnie – westchnęłam. Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, bo mój ojciec stanął naprzeciwko nas. Spojrzałam na niego niepewnie, raptownie kuląc się w sobie, niczym mały szczeniak. Nigdy nie bałam się ojca. To było dziwne uczucie. To chyba nie było normalne bym odczuwała lęk przed własnym tatą…
- Malik – zwrócił się do Zayn’a mój ojciec grobowym tonem. Zayn tylko skinął sztywno głową.
- Clairy, możemy porozmawiać? – zapytał mnie.
- Po to tu chyba właśnie przyszedłeś? – odpowiedziałam pytaniem drwiącym tonem. Może i był moim ojcem, ale nadal pamiętałam co mówił na mój temat i jak się zachowywał wobec mnie.
- W cztery oczy – sprostował.
- Nie ma niczego przede mną do ukrycia, Watson – syknął Zayn w jego stronę. W jego głosie słyszałam pełno jadu.
- Nie odpowiadają za nią, Malik – splunął mój ojciec.
- Uspokójcie się! Oboje! – krzyknęłam. Momentalnie ucichli. – Dziękuję – westchnęłam. – Czego chcesz?
- Dowiedziałem się co zrobiła Carmen – rzekł.
- Świetnie, może nagrodzisz ją za to oklaskami? – parsknęłam ironicznie.
- Clairy, gdybym tylko wiedział…
- To co? – wstałam z krzesła i podeszłam do niego. – Co byś zrobił? Powiedział jej, że tak nie wolno? Gówno prawda. Byłeś oślepiony tym, jak zepchnąć Zayn’a z rynku. Stałeś się zachłanny. Tego już nie zmienisz. Na sto procent wiem, że masz coś wspólnego z tym wszystkim, co mnie spotkało. Postaram się to udowodnić. Już raz zapłaciłeś Carmen by wlazła do łóżka Zayn’owi.
- To był błąd, kochanie. Ja naprawdę nie wiem dlaczego tak postąpiłem…
- Doskonale wiesz – ponownie weszłam mu w zdanie. – Nienawidzisz Zayn’a i od samego początku starałeś się trzymać go ode mnie z daleka.
- To przez jego reputację skarbie… Byłbym głupim ojcem gdybym od tak pozwoliłbym Ci się z nim spotykać.
- Jestem dorosła i nie pozwolę byś mieszał się w moje sprawy.
- Wiem – pokiwał głową. Był nadzwyczajnie spokojny. To mnie zdziwiło. – Po prostu nie chcę, abyś była z tym bydlakiem.
- Ten bydlak zadbał o mnie bardziej, niż ty. Dał mi miłość, czułość i troskę… A ty tylko wpychałeś mi na siłę pieniądze, których od Ciebie nie chciałam. Potem mieszałeś mnie razem z brudami wygadując do swoich współpracowników jaka jestem i jak zniszczyć Zayn’a. Jakim ty ojcem jesteś?
- Który normalny tata dał Ci wolną drogę, gdy Twój chłopak był jakimś właścicielem burdelu i pieprzył biedne dziewczyny.
- Dosyć – fuknął Zayn, stając obok mnie.
- Wiedziałaś o tym? – zapytał mnie. Pokiwałam głową. – Nie jest Ci wstyd chodzić z tym mężczyzną za rękę po mieście?
- A Tobie nie było wstyd wpychać swoją przyszłą przyrodnią córkę do łóżka mojego chłopaka? – zaśmiałam się sarkastycznie. – Ona może i leci na pieniądze, ale ja nie. Najwidoczniej, to ona zwariowała, nie ja.
- Carmen swoją drogą, Clairy. Nie chcę abyś spotykała się z Zayn’em… Nie znasz go.
- I odzywasz się ty, kto niby zna go bardziej – wywróciłam oczami. – Tato daj już sobie spokój i wyjdź.
- Ale Clairy…
- Wyjdź – powiedziałam ostrzej.
- Nie chcę abyśmy byli skłóceni…
- Sam sobie na to zasłużyłeś, tato – burknęłam. – Opuść ten dom i nigdy tu nie przychodź.
- Przyjdziesz na ślub? – spytał.
- Raczej nie – odparłam twardo. Tata tylko spuścił głowę i poddając się wyszedł. Odetchnęłam głęboko i popatrzyłam na Zayn’a, który mi się z ciekawością przyglądał. – Co?
- Nigdy nie myślałem, że doczekam dnia, w którym moja kobieta będzie mnie bronić – odparł miękkim tonem. Po jego napięciu nie było już nawet śladu.
- Kto by powiedział, że będę wyganiać własnego ojca z domu? – spytałam retorycznie z parsknięciem śmiechu.
- Mój charakter udziela się Tobie.
- Ups? – uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Tkwiliśmy w takiej pozycji przez krótką chwilę.
- Kiedy powiemy reszcie o zaręczynach? – zapytał mnie.
- Gdy przyjdzie na to czas – wzruszyłam ramionami. – David wiedział, prawda?
- O czym? – zdziwił się.
- No o zaręczynach… wypytywał mnie o to – odparłam zmieszana.
- Nie, nic mu nie mówiłem – powiedział.

Czyli wychodziło na to, że geje mają dobrą intuicję.

- Chcę żeby wszyscy się o tym dowiedzieli – ciągnął dalej. – Nawet cały świat.
- Nie wiem czy jestem gotowa na taki rozgłos – stwierdziłam.
- O rozgłos się nie martw, nie potrzebujesz go już po ostatniej gali. Wszyscy Cię znają.
- Ale zaręczyny dodadzą tylko pikanterii temu wszystkiemu. Media, paparazzi… Jesteś gotowy na ich znoszenie dzień w dzień?
- Zrobię wszystko, aby tylko pokazać wszystkim, że jesteś moja – odparł, muskając moje usta swoimi. – Poza tym… Nigdy nie było o mnie aż tak głośno w telewizji. Pojawiałem się tylko od czasu do czasu na jakieś imprezie charytatywnej lub na ściankach.
- I od tamtej pory ludzie zainteresowali się seksownym Zayn’em Malikiem – uśmiechnęłam się słodko.
- Gdybyś tylko widziała miny tych, gdy wparowałaś na BAFTA… Boże, Twoje piersi były tak bardzo na widoku…
- Wtedy mogłam robić co chciałam – odparłam. Zayn oklapł. Kurwa, znowu poruszyłam ten temat. – Przepraszam, nie powinnam tego mówić.
- Nic się nie stało – Zayn uniósł kąciki ust do góry tworząc niby uśmiech i przycisnął mnie jeszcze mocniej do siebie. Nienawidziłam smutnego Zayn’a. Dobijał mnie i ja stawałam się przybita. – Popełniłem błąd, którego już nigdy więcej nie popełnię.
- Chciałabym abyś zrobił dla mnie coś jeszcze – powiedziałam, zerkając na niego. Zayn zmarszczył brwi.
- Co?
- Chcę pojechać do hotelu i zobaczyć go – odparłam.
- Clairy…
- Nie, Zayn, zero wymigiwania się, pamiętasz? – pokiwał niechętnie głową. – To już nie zmieni mojego zdania na Twój temat.
- To nie jest miejsce dla Ciebie – powiedział poważnie.
- Nie ma nic gorszego od siedzenia w gejowskim klubie, Zayn – stwierdziłam.
- Że co? – uniósł pytająco brwi do góry, a w jego oczach zauważyłam lekkie rozbawienie.
- Innym razem Ci opowiem… Chcę tam jechać.
- Ale proszę, obiecaj mi, że mnie nie zostawisz.
- Nigdy – i zamknęłam nasze usta w czułym pocałunku.

***

Gdy zajechaliśmy pod ogromny budynek, czułam się tak, jakby coś zaraz miało się spieprzyć. Nie chciałam tego, bo ostatnim razem niedoszła wizyta w hotelu spowodowała moje rozstanie z Zayn’em. Lecz nie mogłam się poddać w ostatniej chwili. Musiałam dopiąć swego i pokazać, że ten hotel nie robił na mnie żadnego wrażenia.

A miałam ochotę to gówno podpalić.

- Na pewno chcesz tam iść? – zapytał mnie po raz tysięczny Zayn.
- Tak – szepnęłam, opuszczając auto. Było dobrze po dwudziestej drugiej, temperatura nie była zbyt wysoka jak to w Anglii, a ja miałam na sobie tylko krótką sukienkę i skórzaną kurtkę wraz botkami. Bardzo trafiony strój.
- Dlaczego nie przebrałaś się przed wyjściem? – spytał mnie, depcząc mi po piętach.
- A co? Nie mogę już pokazać swoich zajebistych nóg? – zadrwiłam ze śmiechem.
- Mogę je oglądać tylko ja – powiedział i klepnął mnie mocno w tyłek.
- Auć! – jęknęłam, chwytając się za obolały pośladek.
- Bądź grzeczna – rzekł.
- A nie jestem? – odwróciłam się na chwilę i puściłam m oczko, uśmiechając się przy tym szelmowsko.
- I tutaj trzymaj język za zębami, Clairy. Tutejsze dziewczyny… nie są tak miłe jak moje pracownice.
- To dla mnie żaden problem – odparłam z prychnięciem. Gdy byłam już pod drzwiami Zayn wyminął mnie i otworzył drzwi. Weszłam do środka.
Pierwsze wrażenie? Normalny hotel. Może wyglądał na bardziej dopracowany i z pewnością Zayn włożył w niego wiele pieniędzy, by prezentował się należycie. Ściany były pokryte jasnymi kolorami, podobnymi do tych, które miał u siebie w willi. Ja preferowałam bardziej odcienie, które rzucały się w oczy : płomienna czerwień, ostra żółć… Tutaj panował spokój i harmonia.

Przynajmniej na tym piętrze.

- Dzień Dobry Panie Malik! – znikąd pojawiła się wysoka brunetka. Odziana była w obcisły granatowy garnitur i wysokie czarne szpilki na platformie. Swoje usta pomalowane na czarno miała wykrzywione w sztucznym uśmiechu i patrzyła wyłącznie na Zayn’a.

A to zdzira!

- A raczej dobry wieczór – poprawiła się, chowając za swoje ucho kokieteryjnie kosmyk włosów. – Bardzo dawno tu Pana nie było.
- Miałem dużo spraw, Abigail – odparł obojętnie.
- Chce Pan wynająć pokój? – tutaj pierwszy raz na mnie spojrzała. W jej wzroku dostrzegłam pogardę.
- Nie, chcę pokazać mojej narzeczonej hotel – oznajmił.
- Na…Narzeczonej? – zająknęła się. Parsknęłam śmiechem i zakryłam usta dłonią by nie wybuchnąć śmiechem.
- Tak, Clarisso poznaj proszę Abigail Houston – powiedział, posyłając mi ciepły uśmiech. Wiedziałam, że wszystko zrobił tylko po to, by oznajmić, że jest już zajęty na stałe.
 - Miło mi jest Panią poznać – powiedziałam, z trudem powstrzymując się od śmiechu.
- Mnie również – odparła, krzywiąc się lekko.
- Chodźmy Clairy, im szybciej to zaczniemy, tym szybciej skończymy – odparł i wplątując palce w moją dłoń ruszyliśmy do windy, która już na nas czekała. Nie panował tutaj tłok. Oczywiście domyślałam się, że wszyscy goście są na górze i korzystają z „atrakcji” dostępnych w hotelu.
- Dlaczego nie wynajęliśmy pokoju? – zaśmiałam się ironicznie.
- Ja nie muszę wynajmować bo są moje – wywrócił oczami.
- Ta cała Abigail… Czy ona była z Tobą…
- Nie, nie spałem z nią – odpowiedział na moje niedokończone pytanie.
- A na górze będą kobiety, z którymi byłeś? – spytałam.
- Oby nie – warknął, a gdy winda się zamknęła przylgnął do mnie całym ciałem, a ustami przygniótł moje. Zaskoczył mnie tą nagłą pieszczotą i oddałam ją z opóźnieniem. Objęłam go kurczowo ramionami w talii. Nasze usta pieściły się wzajemnie, a pocałunki powodowały, że czułam gorąc na całym ciele mimo swojej nikłej warstwy ubrań.
- Może nie róbmy tego tutaj – sapnęłam, z trudem się od niego odrywając.
- Czemu nie? – spytał, obmacując dłońmi moje piersi.
- Nie mam ochoty uprawiać seksu w miejscu, gdzie pieprzą się inne kobiety. Wtedy poczuje się jak dziwka – powiedziałam z przekąsem.
- Myśl, że to normalny hotel – szepnął, dłonią odnajdując moje czułe miejsce między nogami. Jęknęłam cicho, gdy nacisnął palcem na moją łechtaczkę przez majtki. – I wiem, że Ci się to podoba… - Zayn odgarnął palcem materiał mojej bielizny delikatnie na bok i zanurzył palec do połowy w moim mokrym wnętrzu. – To też – uśmiechnął się zadziornie, poruszając nim powoli i lekko go zginając.
- Zayn, przestań – wydyszałam w jego usta. Moje nogi powoli robiły się jak z waty. – Jeśli będziesz to robił dalej…
- Chcę byś tu dla mnie teraz doszła – Zayn wepchnął swój palec głębiej, dołączając do niego dwa kolejne. Jęknęłam głośno chwytając się jego ramion. – Chcę widzieć jak toniesz w swoich sokach, które potem będę mógł zlizać z ogromną rozkoszą…
- Zayn – syknęłam przez zaciśnięte zęby, czując bolesne pulsowanie na szczycie mojego guziczka.
- Uwielbiam patrzeć na to jak dochodzisz. Wyglądasz wtedy jak spragniona, podniecona do granic możliwości kobieta – sapnął w moje usta, ssąc intensywnie dolną wargę. – Czuję, jak Twoje soki z Ciebie wypływają skarbie…
- Zayn! – krzyknęłam cicho, zaciskając się na jego palcach.
- Dojdź – warknął, a ja automatycznie znalazłam się w niebie. Wygięłam się w łuk, jęcząc pod nosem jego imię wplatając między to „Mój Boże”. Mój oddech był ciężki i czułam jak rumieniec rozsadza moją twarz. Spojrzałam na Zayn’a, który oblizywał swoje palce. – Pyszna – mruknął z aprobatą.
- Ty naprawdę potrafisz odwrócić uwagę – westchnęłam, opierając głowę o ścianę windy.
- Do usług – uśmiechnął się dziko.
Wtedy zdałam sobie z czegoś sprawę.
- Dlaczego winda stoi? – zmarszczyłam brwi. Jego uśmiech się powiększył i nacisnął jakiś przycisk. – Nie mów proszę, że zatrzymałeś windy.
- Pikanterii nigdy za wiele.

***
- Więc to wygląda tak… - powiedziałam oniemiała oglądając prawie nagich mężczyzn i roznegliżowanych kobiet. Tutaj światło było przyciemnione i w tle grała cicha muzyka poważna. Przełknęłam ślinę starając się nie gapić na te dziwki nie dłużej, niż dwie sekundy. – Wiesz, że to wygląda jak rasowy burdel?
- Wiem – skinął głową i spojrzał na mnie. Ja natomiast nie mogłam odwrócić wzroku od tych wszystkich osób, którzy spoglądali w naszą stronę. Dlaczego poczułam się jak uległa Zayn’a? No tak, bo Zayn był z tego znany. I tego zmienić już nie mogłam.
- Nie wiedziałam, że tu będzie aż tylu… chętnych na tego rodzaju zabawy – stwierdziłam. Na samym korytarzu kręciło się mnóstwo kobiet i mężczyzn. Już bałam się pomyśleć co mogę znaleźć w zamkniętych na klucz pokojach.
- Zazwyczaj w tygodniu nie ma tu takich tłumów.
- Możemy już iść? Chyba zobaczyłam to, co chciałam – poprosiłam go szeptem.
- Tak, też nie mam ochoty tu być – odparł.
- Zayni?! – usłyszałam skądś piskliwy głos.
- Ja pierdole – prychnął Zayn.
- Zayni?- parsknęłam śmiechem.
- Co ty tu robisz? – wtedy dostrzegłam niską, krągłą blondynkę w skąpych stringach i gołymi cyckami. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, a potem na Zayn’a, który wzrok miał utkwiony w suficie i ewidentnie ignorował ową dziewczynę. Tutaj przynajmniej mogłam odetchnąć.
- Przyszedłem Clairy pokazać hotel – rzekł poważnie.
- Clairy? Nowa uległa? – uniosła pytająco brew do góry.
- Narzeczona – poprawiłam ją ostrym tonem. Wytrzeszczyła na mnie oczy, po czym dumnie wypięła swoją potężną klatkę piersiową do przodu i wystawiła rękę w moją stronę.
- Rosalie May, była uległa Zayn’a.




2 komentarze:

  1. O kurwa...
    Broniła Zayna : > To już jest coś by wygonić ojca z domu, ale dobrze mu za to co zrobił i jak dalej postępuje! Głupek .. ;/
    Więc hotel? hmmmm domyślałam się co tam się dzieje, ale aż tak? A ludzie z zewnątrz nie wiedzą co taki biznesmen prowadzi? W sumiepewnie Zayna stać na to by nić nie wyszło o nim, ale w sumie to nie wiem, bo jak ojciec Clari wiedział i inni to coś dziwnego xdd
    Ni mogłam ze śmiechu jak Clari chciała wybuchnąć śmiechem, gdy Zayn powiedział, że jest ona jego narzeczoną xx Było niesamowite xd
    A to Ci numer, jego była uległa? Wtf? Co ona teraz powie Clari? Mam nadzieję, że nic złego, ale w końcu obiecała nie odchodzić już od niego ;/ Myślę, że to będzie ciekawa pogawędka xdd
    Oni jak zawsze niegrzeczni nawet w hotelu xd
    Czytam dalej, bo zaciekawiło mnie to! ; *
    Pozdrawiam! ; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. o Kuźwa! Broniła go, ojciec, gołe cycki, co tu się wyprawia? hahah :D lecę dalej xoxo.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3