środa, 12 sierpnia 2015

Book2 - 24

- Zayn… - szepnęłam drżącym głosem nie mogąc oderwać wzroku od małej błyskotki, która powodowała, że moje serce biło jak opętane.
- Clairy, jesteś kobietą, która odnalazła sens mojego życia. Jesteś nim ty i tylko ty – odparł cicho. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy łzy ciekły mi strumieniami po policzkach. Owszem, gdzieś w głębi siebie poczułam małe wątpliwości, bo nie znaliśmy się długo… Zaledwie kilka miesięcy, ale kto by w takiej chwili o tym myślał? – Wyjdziesz za mnie, Clarisso?
- Och Zayn – zaszlochałam, padając na kolana i się do niego przytulając.
- To znaczy tak? – uśmiechnął się delikatnie, a jego oczy stały się bardziej szkliste. 
- Tak, ale proszę, nie płacz – zaśmiałam się kładąc swoje trzęsące się dłonie na jego twarzy i krótko pocałowałam. Jego wargi były jak zwykle wilgotne i łapczywe.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham, maleńka – wyszeptał, odrywając się ode mnie na chwilę, by założyć pierścionek na palec serdeczny u lewej dłoni. – Na Twojej ręce wygląda jeszcze piękniej, Panno Malik.
- Kocham Cię, Zayn – mruknęłam całując go ponownie. Tym razem pieszczota ta była mocniejsza i gorętsza. Przyjemne prądy rozeszły się po moim ciele. Zadrżałam i wplątałam palce w jego włosy, gdy jego ręce mocno opatuliły mnie w talii niczym kokon.
- Już na zawsze będziesz moja – sapnął mi w usta, nawet na moment nie spuszczając wzroku z moich oczu. Widziałam w nich ogromne szczęście, ulgę i dużo miłości.
- Zawsze byłam Twoja – odparłam. – Mimo wszystkich przeciwności losu.
- Dokładnie. Teraz już żaden mężczyzna nie będzie pożerał Cię wzrokiem – warknął, pogłębiając pocałunek.
- A od teraz żadna kobieta nie będzie próbowała Ci mnie odebrać – powiedziałam między pocałunkami.
- Nigdy nie zwracałem na nich uwagi… Jesteś w centrum mojego świata – rzekł cicho. Moje serce ponownie mocniej zakołatało słysząc te słowa i z mocą, z jaką ją mówił. Nie mogłam uwierzyć, że to był ten sam Zayn, którego poznałam jako dominata – twardego i nieustępliwego. Odkrycie go zajęło mi więcej czasu niż myślałam, choć nadal w pełni tego nie dokonałam. Nadal było to moim celem. – A moim największym błędem było to, że do kurwy nędzy pozwoliłem Ci ode mnie odejść – odparł. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Zayn…
- Nie, powinnaś wiedzieć co wtedy czułem – przerwał mi. – Nie zdawałem sobie sprawy, że moje uczucia są aż tak duże wobec Ciebie. Przez pierwsze dni patrzyłem na Ciebie wyłącznie jak na uległą. Chujowo Ci to szło, przyznajmy – zaśmialiśmy się oboje. – I wiedziałem od tamtej pory, że jesteś inna, niż wszystkie kobiety, które spotkałem na swojej drodze. Nigdy nie znalazłem takiej osoby jak ty… tak czystej, tak… prawdziwej. Kochałem Cię od samego początku, ale to on… dominat nie pozwalał mi do siebie dopuszczać uczuć. Byłem tylko bezwartościowym i zuchwałym dupkiem, Clarisso.
- Nie prawda – pokręciłam głową. – Każdemu zdarza się popełnić jakiś błąd, to normalna kolej rzeczy. Uczymy się na własnych błędach. Ty zdałeś sobie sprawę, że Twoje uczucia są silniejsze niż pożądanie.
- Nim to do mnie dotarło, musiałaś znieść władczego mnie… i to mnie najbardziej boli, Clairy. W głębi ducha kochałem Cię, ale w większości chciałem Cię ukarać.
- A teraz chcesz? – spytałam niepewnie.
- Nie, za żadne skarby świata! – powiedział od razu. – Nie mógłbym Cię skrzywdzić… Jesteś dla mnie wszystkim.
- Wiem – pogłaskałam jego chropowaty policzek. Uwielbiałam gdy był szorstki na twarzy. W dodatku wyglądał groźniej i seksowniej. – Carmen stworzyła Cię takiego, jaki miałby być jej mężczyzna. Miał być dla niej machiną do seksu, ale ty… w końcu otworzyłeś oczy.
- I dobrze, że to zrobiłem, bo straciłbym Ciebie – szepnął. – A tego bym już chyba nie zdołał przeżyć. Tyle lat spędziłem sam… Nawet nie wiesz jak bardzo byłem samotny.
- Wiem – szepnęłam. – Gdy po raz pierwszy… bądź drugi Cię zobaczyłam wiedziałam, że nie jesteś szczęśliwy i skrywasz wiele tajemnic. To mnie w Tobie zaintrygowało.
- Ja od samego początku wiedziałem, że będziesz świetna w łóżku – uśmiechnął się zadziornie. – Nie przeliczyłem się.
- Przestań, bo mnie zawstydzasz – zaśmiałam się. – Kocham Cię tak bardzo, Zayn.
- Ja Ciebie też, maleńka. Najmocniej na świecie.

***
Przez całą kolację z trudem trzymałam przy sobie ręce. Chciałam Zayn’a jak najszybciej. Pragnęłam go.

To się chyba nazywało chcicą.

Oczywiście, najtrudniejszym zadaniem wieczoru było ukrywanie pierścionka przed siostrą Zayn’a i Tricią. Nie chciałam by tak prędko się o tym dowiedzieli. Postanowiłam, że na razie pozostanie to tajemnicą. Nie uniknęłabym szumu w swoim otoczeniu, a już nie wspominając o prasie i telewizji. Brakowało mi tylko popierdolony ludzi z aparatami pod domem, czekających na moją każdą wpadkę.

I jasna cholera, ja naprawdę byłam zaręczona z Zayn’em Malikiem. O takim mężczyźnie można tylko marzyć – przystojny, dostojny, wychowany, dziki w łóżku… no i niestety przeraźliwie bogaty. Wiedziałam, że teraz będzie kupował wszystko na co tylko zwrócę uwagę. Nienawidziłam gdy wydawał na mnie pieniądze. Nie byłam osobą materialną. Kochałam Zayn’a całym sercem od pierwszego wejrzenia. Urzekł mnie… Zaczarował swoim typowym zachowaniem „niegrzecznego chłopca”. Tyle, że o nim był. Niegrzecznym chłopcem z dodatkiem charakterku dominata.

Brzmi pikantnie.

Lecz czy to wszystko nie działo się o wiele za szybko? Miałam dopiero dziewiętnaście lat. Niedawno wkroczyłam w dorosłe życie i miałam od razu podejmować tak poważny etap w swoim życiu? Nawet gdy byłam z Lukiem nie myślałam o tak szybkim ustatkowaniu się. Chciałam wyjść za mąż przynajmniej po dwudziestym piątym roku życia! Zayn jednak… był inny niż Luke. Mogłam nazwać ich „chłopcem od pieprzenia starych cipek”. Również nie spodziewałam się, że mój narzeczony będzie ode mnie osiem lat starszy i będzie bogaty. Nawet nie przychodziło mi to do głowy. Gdy miałam szesnaście lat pragnęłam normalnego chłopaka, który swoją obojętnością urzekłby mnie.

Myślałam tak dopóki nie spotkałam Zayn’a, który całkowicie skradł moje serce.

- Jesteś jakaś cicha – odezwał się Zayn, gdy wracaliśmy do domu. W aucie panowała grobowa cisza, oprócz cichej muzyki, która leciała prosto z iPada Zayn’a podłączonego do odtwarzacza zamontowanego tuż przy radiu.

Ach, te cholerne Bentley’e!

- Zdarza mi się – powiedziałam cicho, zerkając na niego. Był skupiony na drodze, lecz patrzył również na mnie.
- Zakładam, że to przez zaręczyny prawda? – uśmiechnął się lekko.
- Poniekąd – odparłam.
- Powiem Ci, że też nigdy nie pomyślałbym, że się zaręczę po kilku miesiącach – rzekł, skręcając na skrzyżowaniu. – A stresowałem się tak bardzo, jak podczas swoich pierwszych firmowych spotkań.
- Ty i stres? Nie widzę tego – zaśmiałam się.
- Uwierz, nawet Zayn Malik potrafi być zestresowany.
- Prędzej powiedziałabym, że jesteś sfrustrowany seksualnie – mruknęłam, a moja dłoń spoczęła na jego udzie. Poczułam jak pod nią jego mięśnie się napinają.
- Podjudzasz maleńka – stwierdził, przygryzając dolną wargę.
- Proszę nie gryźć dolnej wargi, Panie Malik. Bardzo mnie to dekoncentruje – zacytowałam go. Zauważyłam jak jego uśmiech się powiększył.
- Dekoncentrowanie Cię do jedno z moich ulubionych zajęć, skarbie.
- A jakie jest powyżej tego? – spytałam.
- Pieprzenie Cię.
- No tak, spodziewałam się tego – wywróciłam oczami.
- Czy ty właśnie wzniosłaś oczy do góry, Clarisso? – tym razem on zapytał, a jego głos stał się niższy.
- Nie, zdawało Ci się – posłałam mu krzywy uśmieszek.
- Wykorzystam ten Twój cięty język za chwilę w domu.
- Grozi mi Pan? – wymruczałam i ścisnęłam jego męskość. Zayn syknął. – Ups? – parsknęłam śmiechem.
- Nie będzie Ci do śmiechu kochanie, gdy nie dam Ci dojść – warknął, gromiąc mnie pełnym podniecenia spojrzeniem. – A wiesz doskonale, że mnie na to stać.
- Kto Ci powiedział, że w ogóle pójdę z Tobą do łóżka? – mówiąc to, masowałam jego męskość jeszcze mocniej. Oddychał z trudem.
- Dam sobie uciąć ręce, że jesteś już mokra i marzysz o tym, żeby wskoczyć na mnie.

Jasna cholera, takimi słowami doprowadzał mnie do obłędu.

- Chciałbyś to sprawdzić? – uśmiechnęłam się słodko.
- Och maleńka, sprawdzę to dogłębnie.

***

Do domu dojechaliśmy w kilka minut. Władała nami żądza i podniecenie. Mojemu ciało było już gorąco na samą myśl, jak szorstko i mocno potraktuje mnie Zayn. Nim zamknęły się za nami drzwi od naszej sypialni, już jego ciało przylegało do mnie, a usta napierały na mnie z przeogromną siłą. Chłonęliśmy się łapczywie, jęcząc z rozkoszy. Dłońmi badałam każdy centymetr jego ciała, po drodze pozbywając się zbędnej odzieży. Dotykałam jego wytatuowaną skórę niczym świętość. Chciałam ją całować, kawałek po kawałku. Odrywając się na chwilę od pocałunku, powaliłam Zayn’a na łóżko, na które z łoskotem spadł. Siadłam na jego tułowiu, patrząc wprost do jego miodowych oczu, których wzrok pożerał mnie w całości.
- Masz na sobie za dużo ubrań – odparł, powalając mnie na plecy. Uśmiechnęłam się lekko. Podniosłam ręce do góry, gdy zdejmował ze mnie sukienkę. – Bez stanika? – uniósł zagadkowo brwi do góry i rzucił sukienkę na podłogę. Pochylił się nade mną składając na ustach krótki, lecz czuły całus. Potem wargami zjechał na moją szyję, delikatnie przygryzając skrawek skóry tuż nad obojczykiem. Wygięłam się w łuk przez prądy, które przeszły przez mój kręgosłup. – Twoja skóra jest taka gładka i taka słodka – westchnął i przeniósł się na moje piersi. Głośno jęknęłam, gdy jego wargi spotkały się z moim lewym sutkiem gryząc go i ciągnąc zębami.
- Zayn – sapnęłam. Moje podbrzusze wariowało przez jego dotyku. Aż mnie skręcało.
- Cśś – szepnął, liżąc językiem czubek sutka. Ten gest odczułam w swojej kobiecości, która zalała się podnieceniem. – Jesteś dla mnie gotowa?
- Zawsze – wydyszałam.
- Tak myślałem – uśmiechnął się zadziornie i bez żadnych ogródek pozbył się moich fig, po czym jego głowa znalazła się między udami. Tam gdzie właśnie chciałam go mieć.
- O Boże, Zayn! – krzyknęłam, wyginając się w jeszcze mocniejszy łuk i wykrzywiając swoją twarz w grymasie rozkoszy.
- Podoba Ci się, maleńka? – wymruczał spod mojej łechtaczki, kładąc dłonie mojej talii. Twarz miał całkowicie schowaną w mojej cipce.

I był to pikantny widok.

- Zayn, to jest… kurwa takie dobre – jęknęłam, wplatając palce w jego włosy. Językiem badał kobiecość, nie zaniedbując ani jednego miejsca erogennego. Słyszałam jego mlaskanie. Zarumieniłam się na samą myśl jak bardzo byłam wilgotna.
- Twoja cipka jest taka dobra – wystękał Zayn, trzepiąc językiem mój nabrzmiały guziczek.
- Zayn! – ponownie krzyknęłam, a moje ciało zalało boskie uczucie. Targały mną konwulsje, a uda drżały przez mocny orgazm.
- Och maleńka – syknął, podnosząc się i jednym, zwinnym ruchem się we mnie wsunął. Jęknęłam, lecz jego głośność została stłumiona przez jego gorący pocałunek. Objęłam go ramionami oraz nogami i przyjmowałam na sobie każdy jego cios i pchnięcie. Biodra płynnie we mnie uderzały, rozciągając i torując sobie drogę do najczulszego punktu. To było jedno z lepszych uczuć jakie doznałam. Łechtaczka bolała mnie z rozpierającej przyjemności, podbrzusze zaciskało się kurczowo jakby lada moment miało pęknąć, a z ust uciekały mi sapnięcia pochłaniane przez jego namiętne usta. – Jesteś taka ciasna i miękka – powiedział pomiędzy ciężkimi oddechami prostując się i rozkładając moje drżące nogi na boki. Jego pchnięcia stały się mocniejsze i głębsze. Krzyknęłam cicho, chwytając dłońmi kołdrę i ciągałam nią co chwilę, gdy poczułam go w sobie dosadniej.
- Jestem blisko, Zayn – oznajmiłam mu łamiącym się głosem. Zayn od razu przyśpieszył swoje ruchy, dysząc i jęcząc pod nosem. Moja głowa opadła na kołdrę, a ciało całe się napięło przygotowując się na ten ostateczny cios.
- Dalej maleńka – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Spójrz na mnie – podniosłam wzrok i popatrzyłam na jego twarz. Klatkę piersiową miał pokrytą cienką warstwą potu, z jego skroni również spływała mała kropelka. Usta miał lekko rozchylone i co chwilę przebiegał językiem po dolnej wardze. – Wyglądasz tak niesamowicie – odparł puszczając moje nogi i chwycił moje biodra by wbijać się we mnie powoli.
- O mój… - nie zdążyłam dokończyć, gdyż Zayn’owi udało się dobić do miejsca, które zawsze było na niego wyjątkowo wrażliwe. Z ochrypłym wrzaskiem wykrzyczałam swój orgazm, przyjmując na siebie ostatnie natarczywe pchnięcia. Zayn doszedł chwilę później, sztywniejąc i wlewając we mnie całe nasienie.
- Clairy! – krzyknął, głośno wzdychając. Cała zdyszana i zlana potem rozluźniłam się, przeżywając resztki orgazmu. – Kocham Cię tak cholernie mocno… kocham…

Czy mi nigdy nie znudzi się słuchanie tych słów z jego ust?

***
- Ktoś do Państwa przyszedł – do kuchni wparował Leo, gdy godzinę później jedliśmy sałatkę grecką na wzmocnienie. Byłam jedynie ubrana w białą, luźną sukienkę do kolan nie mając nawet na sobie bielizny. Zayn zawsze lubił mieć do mnie łatwy dostęp.
- Przedstawił się? – zapytał Zayn, rzucając duży kawałek kurczaka.
- Pan Steve Watson.

Zamarłam.





2 komentarze:

  1. Jej! Musiała przyjąć oświadczyny w końcu to mężczyzna, którego kocha i są szczęśliwi razem! ^^ Magia i ta miłość między nimi z dodatkiem pikanterii ; >
    Myślałam, że Clari od razu powie rodzinie Zayna, albo że one wiedzą czy coś xd A jednak się pomyliłam ; >
    Wow xdd Jak zawsze te sceny opisujesz mega podniecająco hahahah
    Pierwsza wspólna noc jako przyszyła para młoda ; P
    Serio, jej ojciec? Co to będzie? Musze się szybko dowiedzieć, bo nie wytrzymam ! ; ))
    Pozdrawiam! ; 33

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholercia^^ jakie emocje! Lecę dalej xoxo.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3