- Zayn… - szepnęłam drżącym głosem nie mogąc oderwać wzroku
od małej błyskotki, która powodowała, że moje serce biło jak opętane.
- Clairy, jesteś kobietą, która odnalazła sens mojego życia.
Jesteś nim ty i tylko ty – odparł cicho. Uśmiechnęłam się szeroko, gdy łzy
ciekły mi strumieniami po policzkach. Owszem, gdzieś w głębi siebie poczułam
małe wątpliwości, bo nie znaliśmy się długo… Zaledwie kilka miesięcy, ale kto
by w takiej chwili o tym myślał? – Wyjdziesz za mnie, Clarisso?
- Och Zayn – zaszlochałam, padając na kolana i się do niego
przytulając.
- To znaczy tak? – uśmiechnął się delikatnie, a jego oczy
stały się bardziej szkliste.
- Tak, ale proszę, nie płacz – zaśmiałam się kładąc swoje
trzęsące się dłonie na jego twarzy i krótko pocałowałam. Jego wargi były jak
zwykle wilgotne i łapczywe.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham, maleńka –
wyszeptał, odrywając się ode mnie na chwilę, by założyć pierścionek na palec
serdeczny u lewej dłoni. – Na Twojej ręce wygląda jeszcze piękniej, Panno Malik.
- Kocham Cię, Zayn – mruknęłam całując go ponownie. Tym
razem pieszczota ta była mocniejsza i gorętsza. Przyjemne prądy rozeszły się po
moim ciele. Zadrżałam i wplątałam palce w jego włosy, gdy jego ręce mocno
opatuliły mnie w talii niczym kokon.
- Już na zawsze będziesz moja – sapnął mi w usta, nawet na
moment nie spuszczając wzroku z moich oczu. Widziałam w nich ogromne szczęście,
ulgę i dużo miłości.
- Zawsze byłam Twoja – odparłam. – Mimo wszystkich
przeciwności losu.
- Dokładnie. Teraz już żaden mężczyzna nie będzie pożerał
Cię wzrokiem – warknął, pogłębiając pocałunek.
- A od teraz żadna kobieta nie będzie próbowała Ci mnie
odebrać – powiedziałam między pocałunkami.
- Nigdy nie zwracałem na nich uwagi… Jesteś w centrum mojego
świata – rzekł cicho. Moje serce ponownie mocniej zakołatało słysząc te słowa i
z mocą, z jaką ją mówił. Nie mogłam uwierzyć, że to był ten sam Zayn, którego
poznałam jako dominata – twardego i nieustępliwego. Odkrycie go zajęło mi
więcej czasu niż myślałam, choć nadal w pełni tego nie dokonałam. Nadal było to
moim celem. – A moim największym błędem było to, że do kurwy nędzy pozwoliłem
Ci ode mnie odejść – odparł. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Zayn…
- Nie, powinnaś wiedzieć co wtedy czułem – przerwał mi. –
Nie zdawałem sobie sprawy, że moje uczucia są aż tak duże wobec Ciebie. Przez
pierwsze dni patrzyłem na Ciebie wyłącznie jak na uległą. Chujowo Ci to szło,
przyznajmy – zaśmialiśmy się oboje. – I wiedziałem od tamtej pory, że jesteś
inna, niż wszystkie kobiety, które spotkałem na swojej drodze. Nigdy nie
znalazłem takiej osoby jak ty… tak czystej, tak… prawdziwej. Kochałem Cię od
samego początku, ale to on… dominat nie pozwalał mi do siebie dopuszczać uczuć.
Byłem tylko bezwartościowym i zuchwałym dupkiem, Clarisso.
- Nie prawda – pokręciłam głową. – Każdemu zdarza się
popełnić jakiś błąd, to normalna kolej rzeczy. Uczymy się na własnych błędach.
Ty zdałeś sobie sprawę, że Twoje uczucia są silniejsze niż pożądanie.
- Nim to do mnie dotarło, musiałaś znieść władczego mnie… i
to mnie najbardziej boli, Clairy. W głębi ducha kochałem Cię, ale w większości
chciałem Cię ukarać.
- A teraz chcesz? – spytałam niepewnie.
- Nie, za żadne skarby świata! – powiedział od razu. – Nie
mógłbym Cię skrzywdzić… Jesteś dla mnie wszystkim.
- Wiem – pogłaskałam jego chropowaty policzek. Uwielbiałam
gdy był szorstki na twarzy. W dodatku wyglądał groźniej i seksowniej. – Carmen
stworzyła Cię takiego, jaki miałby być jej mężczyzna. Miał być dla niej machiną
do seksu, ale ty… w końcu otworzyłeś oczy.
- I dobrze, że to zrobiłem, bo straciłbym Ciebie – szepnął.
– A tego bym już chyba nie zdołał przeżyć. Tyle lat spędziłem sam… Nawet nie
wiesz jak bardzo byłem samotny.
- Wiem – szepnęłam. – Gdy po raz pierwszy… bądź drugi Cię
zobaczyłam wiedziałam, że nie jesteś szczęśliwy i skrywasz wiele tajemnic. To
mnie w Tobie zaintrygowało.
- Ja od samego początku wiedziałem, że będziesz świetna w
łóżku – uśmiechnął się zadziornie. – Nie przeliczyłem się.
- Przestań, bo mnie zawstydzasz – zaśmiałam się. – Kocham
Cię tak bardzo, Zayn.
- Ja Ciebie też, maleńka. Najmocniej na świecie.
***
Przez całą kolację z trudem trzymałam przy sobie ręce.
Chciałam Zayn’a jak najszybciej. Pragnęłam go.
To się chyba nazywało
chcicą.
Oczywiście, najtrudniejszym zadaniem wieczoru było ukrywanie
pierścionka przed siostrą Zayn’a i Tricią. Nie chciałam by tak prędko się o tym
dowiedzieli. Postanowiłam, że na razie pozostanie to tajemnicą. Nie uniknęłabym
szumu w swoim otoczeniu, a już nie wspominając o prasie i telewizji. Brakowało
mi tylko popierdolony ludzi z aparatami pod domem, czekających na moją każdą
wpadkę.
I jasna cholera, ja naprawdę byłam zaręczona z Zayn’em
Malikiem. O takim mężczyźnie można tylko marzyć – przystojny, dostojny,
wychowany, dziki w łóżku… no i niestety przeraźliwie bogaty. Wiedziałam, że
teraz będzie kupował wszystko na co tylko zwrócę uwagę. Nienawidziłam gdy
wydawał na mnie pieniądze. Nie byłam osobą materialną. Kochałam Zayn’a całym
sercem od pierwszego wejrzenia. Urzekł mnie… Zaczarował swoim typowym
zachowaniem „niegrzecznego chłopca”. Tyle, że o nim był. Niegrzecznym chłopcem
z dodatkiem charakterku dominata.
Brzmi pikantnie.
Lecz czy to wszystko nie działo się o wiele za szybko?
Miałam dopiero dziewiętnaście lat. Niedawno wkroczyłam w dorosłe życie i miałam
od razu podejmować tak poważny etap w swoim życiu? Nawet gdy byłam z Lukiem nie
myślałam o tak szybkim ustatkowaniu się. Chciałam wyjść za mąż przynajmniej po
dwudziestym piątym roku życia! Zayn jednak… był inny niż Luke. Mogłam nazwać
ich „chłopcem od pieprzenia starych cipek”. Również nie spodziewałam się, że
mój narzeczony będzie ode mnie osiem lat starszy i będzie bogaty. Nawet nie
przychodziło mi to do głowy. Gdy miałam szesnaście lat pragnęłam normalnego
chłopaka, który swoją obojętnością urzekłby mnie.
Myślałam tak dopóki
nie spotkałam Zayn’a, który całkowicie skradł moje serce.
- Jesteś jakaś cicha – odezwał się Zayn, gdy wracaliśmy do
domu. W aucie panowała grobowa cisza, oprócz cichej muzyki, która leciała
prosto z iPada Zayn’a podłączonego do odtwarzacza zamontowanego tuż przy radiu.
Ach, te cholerne
Bentley’e!
- Zdarza mi się – powiedziałam cicho, zerkając na niego. Był
skupiony na drodze, lecz patrzył również na mnie.
- Zakładam, że to przez zaręczyny prawda? – uśmiechnął się
lekko.
- Poniekąd – odparłam.
- Powiem Ci, że też nigdy nie pomyślałbym, że się zaręczę po
kilku miesiącach – rzekł, skręcając na skrzyżowaniu. – A stresowałem się tak
bardzo, jak podczas swoich pierwszych firmowych spotkań.
- Ty i stres? Nie widzę tego – zaśmiałam się.
- Uwierz, nawet Zayn Malik potrafi być zestresowany.
- Prędzej powiedziałabym, że jesteś sfrustrowany seksualnie
– mruknęłam, a moja dłoń spoczęła na jego udzie. Poczułam jak pod nią jego
mięśnie się napinają.
- Podjudzasz maleńka – stwierdził, przygryzając dolną wargę.
- Proszę nie gryźć dolnej wargi, Panie Malik. Bardzo mnie to
dekoncentruje – zacytowałam go. Zauważyłam jak jego uśmiech się powiększył.
- Dekoncentrowanie Cię do jedno z moich ulubionych zajęć,
skarbie.
- A jakie jest powyżej tego? – spytałam.
- Pieprzenie Cię.
- No tak, spodziewałam się tego – wywróciłam oczami.
- Czy ty właśnie wzniosłaś oczy do góry, Clarisso? – tym
razem on zapytał, a jego głos stał się niższy.
- Nie, zdawało Ci się – posłałam mu krzywy uśmieszek.
- Wykorzystam ten Twój cięty język za chwilę w domu.
- Grozi mi Pan? – wymruczałam i ścisnęłam jego męskość. Zayn
syknął. – Ups? – parsknęłam śmiechem.
- Nie będzie Ci do śmiechu kochanie, gdy nie dam Ci dojść – warknął,
gromiąc mnie pełnym podniecenia spojrzeniem. – A wiesz doskonale, że mnie na to
stać.
- Kto Ci powiedział, że w ogóle pójdę z Tobą do łóżka? –
mówiąc to, masowałam jego męskość jeszcze mocniej. Oddychał z trudem.
- Dam sobie uciąć ręce, że jesteś już mokra i marzysz o tym,
żeby wskoczyć na mnie.
Jasna cholera, takimi
słowami doprowadzał mnie do obłędu.
- Chciałbyś to sprawdzić? – uśmiechnęłam się słodko.
- Och maleńka, sprawdzę to dogłębnie.
***
Do domu dojechaliśmy w kilka minut. Władała nami żądza i
podniecenie. Mojemu ciało było już gorąco na samą myśl, jak szorstko i mocno
potraktuje mnie Zayn. Nim zamknęły się za nami drzwi od naszej sypialni, już
jego ciało przylegało do mnie, a usta napierały na mnie z przeogromną siłą.
Chłonęliśmy się łapczywie, jęcząc z rozkoszy. Dłońmi badałam każdy centymetr
jego ciała, po drodze pozbywając się zbędnej odzieży. Dotykałam jego
wytatuowaną skórę niczym świętość. Chciałam ją całować, kawałek po kawałku.
Odrywając się na chwilę od pocałunku, powaliłam Zayn’a na łóżko, na które z
łoskotem spadł. Siadłam na jego tułowiu, patrząc wprost do jego miodowych oczu,
których wzrok pożerał mnie w całości.
- Masz na sobie za dużo ubrań – odparł, powalając mnie na
plecy. Uśmiechnęłam się lekko. Podniosłam ręce do góry, gdy zdejmował ze mnie
sukienkę. – Bez stanika? – uniósł zagadkowo brwi do góry i rzucił sukienkę na
podłogę. Pochylił się nade mną składając na ustach krótki, lecz czuły całus.
Potem wargami zjechał na moją szyję, delikatnie przygryzając skrawek skóry tuż
nad obojczykiem. Wygięłam się w łuk przez prądy, które przeszły przez mój
kręgosłup. – Twoja skóra jest taka gładka i taka słodka – westchnął i przeniósł
się na moje piersi. Głośno jęknęłam, gdy jego wargi spotkały się z moim lewym
sutkiem gryząc go i ciągnąc zębami.
- Zayn – sapnęłam. Moje podbrzusze wariowało przez jego
dotyku. Aż mnie skręcało.
- Cśś – szepnął, liżąc językiem czubek sutka. Ten gest
odczułam w swojej kobiecości, która zalała się podnieceniem. – Jesteś dla mnie
gotowa?
- Zawsze – wydyszałam.
- Tak myślałem – uśmiechnął się zadziornie i bez żadnych
ogródek pozbył się moich fig, po czym jego głowa znalazła się między udami. Tam
gdzie właśnie chciałam go mieć.
- O Boże, Zayn! – krzyknęłam, wyginając się w jeszcze
mocniejszy łuk i wykrzywiając swoją twarz w grymasie rozkoszy.
- Podoba Ci się, maleńka? – wymruczał spod mojej łechtaczki,
kładąc dłonie mojej talii. Twarz miał całkowicie schowaną w mojej cipce.
I był to pikantny
widok.
- Zayn, to jest… kurwa takie dobre – jęknęłam, wplatając
palce w jego włosy. Językiem badał kobiecość, nie zaniedbując ani jednego
miejsca erogennego. Słyszałam jego mlaskanie. Zarumieniłam się na samą myśl jak
bardzo byłam wilgotna.
- Twoja cipka jest taka dobra – wystękał Zayn, trzepiąc
językiem mój nabrzmiały guziczek.
- Zayn! – ponownie krzyknęłam, a moje ciało zalało boskie
uczucie. Targały mną konwulsje, a uda drżały przez mocny orgazm.
- Och maleńka – syknął, podnosząc się i jednym, zwinnym
ruchem się we mnie wsunął. Jęknęłam, lecz jego głośność została stłumiona przez
jego gorący pocałunek. Objęłam go ramionami oraz nogami i przyjmowałam na sobie
każdy jego cios i pchnięcie. Biodra płynnie we mnie uderzały, rozciągając i
torując sobie drogę do najczulszego punktu. To było jedno z lepszych uczuć
jakie doznałam. Łechtaczka bolała mnie z rozpierającej przyjemności, podbrzusze
zaciskało się kurczowo jakby lada moment miało pęknąć, a z ust uciekały mi
sapnięcia pochłaniane przez jego namiętne usta. – Jesteś taka ciasna i miękka –
powiedział pomiędzy ciężkimi oddechami prostując się i rozkładając moje drżące
nogi na boki. Jego pchnięcia stały się mocniejsze i głębsze. Krzyknęłam cicho,
chwytając dłońmi kołdrę i ciągałam nią co chwilę, gdy poczułam go w sobie
dosadniej.
- Jestem blisko, Zayn – oznajmiłam mu łamiącym się głosem.
Zayn od razu przyśpieszył swoje ruchy, dysząc i jęcząc pod nosem. Moja głowa
opadła na kołdrę, a ciało całe się napięło przygotowując się na ten ostateczny
cios.
- Dalej maleńka – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Spójrz
na mnie – podniosłam wzrok i popatrzyłam na jego twarz. Klatkę piersiową miał
pokrytą cienką warstwą potu, z jego skroni również spływała mała kropelka. Usta
miał lekko rozchylone i co chwilę przebiegał językiem po dolnej wardze. – Wyglądasz
tak niesamowicie – odparł puszczając moje nogi i chwycił moje biodra by wbijać
się we mnie powoli.
- O mój… - nie zdążyłam dokończyć, gdyż Zayn’owi udało się
dobić do miejsca, które zawsze było na niego wyjątkowo wrażliwe. Z ochrypłym
wrzaskiem wykrzyczałam swój orgazm, przyjmując na siebie ostatnie natarczywe
pchnięcia. Zayn doszedł chwilę później, sztywniejąc i wlewając we mnie całe
nasienie.
- Clairy! – krzyknął, głośno wzdychając. Cała zdyszana i
zlana potem rozluźniłam się, przeżywając resztki orgazmu. – Kocham Cię tak
cholernie mocno… kocham…
Czy mi nigdy nie
znudzi się słuchanie tych słów z jego ust?
***
- Ktoś do Państwa przyszedł – do kuchni wparował Leo, gdy
godzinę później jedliśmy sałatkę grecką na wzmocnienie. Byłam jedynie ubrana w
białą, luźną sukienkę do kolan nie mając nawet na sobie bielizny. Zayn zawsze
lubił mieć do mnie łatwy dostęp.
- Przedstawił się? – zapytał Zayn, rzucając duży kawałek
kurczaka.
- Pan Steve Watson.
Zamarłam.
Jej! Musiała przyjąć oświadczyny w końcu to mężczyzna, którego kocha i są szczęśliwi razem! ^^ Magia i ta miłość między nimi z dodatkiem pikanterii ; >
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Clari od razu powie rodzinie Zayna, albo że one wiedzą czy coś xd A jednak się pomyliłam ; >
Wow xdd Jak zawsze te sceny opisujesz mega podniecająco hahahah
Pierwsza wspólna noc jako przyszyła para młoda ; P
Serio, jej ojciec? Co to będzie? Musze się szybko dowiedzieć, bo nie wytrzymam ! ; ))
Pozdrawiam! ; 33
Cholercia^^ jakie emocje! Lecę dalej xoxo.
OdpowiedzUsuń