sobota, 28 lutego 2015

Book2 - 5

Z wielką niechęcią otworzyłam swoje oczy i spotkałam się od razu z promieniami, które raziły mocno moje uśpione oczy. Jęknęłam cicho, przewracając się na drugi bok. Wtedy poczułam leciutkie muśnięcia na moich ustach i dłonie na swoich pośladkach, które je uciskały i miętosiły. Otworzyłam oczy i napotkałam ciemny wzrok Zayn’a.

Niemożliwe, że znowu leżał obok mnie… Ponownie mogłam go dotknąć i obserwować. Nie wiem co by ze mną było, gdyby Zayn nie wsiadł do tej windy. Czy miałabym znowu siłę płakać? To świadczyło tylko o jednym :

Że nie potrafiłam wytrzymać bez niego choćby chwili.

- Och Clairy, nawet nie wiesz jak bardzo seksownie wyglądasz – mruknął mulat, przysuwając mnie do siebie, przez co mogłam poczuć jego poranną „stójkę” na swoim udzie. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu i pocałowałam go głęboko.
- Wiecznie napalony – szepnęłam w jego malinowe wargi, wplatając palce w czarne włosy Malika.
- Wyłącznie na Ciebie – jego uśmiech się powiększył i zawisł nade mną, jednocześnie rozszerzając moje nogi i powoli zatapiając się we mnie. Jęknęłam z rozkoszą, przenosząc palce na jego ramiona. – Taka wilgotna i miękka – odparł, pchając we mnie delikatnie i swawolnie. – Leniwe rżnięcie na dzień dobry, Panno Watson? Czy to Pani nie wystarcza? – spytał mnie z uśmiechem, sunąc ustami po mojej twarzy, a potem i szyi. Każdym ruchem wchodził we mnie co raz głębiej, przyjemnie rozciągając i wypełniając swoim członkiem. Oddychałam głośno, wprost do jego ucha, wychodząc mu swoimi biodrami naprzeciw.
- Leniwie – sapnęłam głośno, biegając dłońmi po jego torsie i męskich piersiach.
- Wedle życzenia, maleńka – zębami ugryzł skrawek skóry tuż nad obojczykiem, a jego duże dłonie zaczęły ściskać moje piersi, szarpiąc czubkami palców sutki. – Powiedz mi coś – skupił wzrok na mojej twarzy. Również to uczyniłam. – Zaspokajałaś się, prawda? – zaskoczył mnie. Skąd do cholery…? Jak? Miał kamery u mnie w łazience?!

Szczerze? Nie zdziwiłoby mnie to.

- Nie – pokręciłam głową, unikając jego wzroku. Poczułam, jak Zayn przyśpiesza. – Zayn – jęknęłam, głośno wzdychając.
- Dopóki nie powiesz mi prawdy, nie pozwolę Ci dojść – warknął z dzikim uśmiechem. – Powiedz mi, Clairy… Dotykałaś się wyobrażając sobie, że robię to ja? Pieściłaś się maleńka?
- Zayn, proszę…
- Odpowiedz mi, Clairy – powiedział twardo, przestając się ruszać. Jęknęłam protestująco, napierając na niego, lecz on był jak skała. Nawet nie drgnął. – Powiedz mi, a dostaniesz to, czego pragniesz – odparł, patrząc na mnie intensywnie.
- Tak – szepnęłam drżącym głosem.
- Głośniej Clairy, nie dosłyszałem – Zayn uśmiechnął się szelmowsko.
- To już Twoja strata – parsknęłam.
- A do Ciebie nie pasuje ironia – Malik wywrócił oczami i naparł na mnie mocno. Krzyknęłam, zamykając na chwilę oczy, by rozkoszować się tym boskim uczuciem ciepła rozchodzącego się po moim ciele. – Powtórz!
- Tak, masturbowałam się! – jęknęłam przeciągle, dochodząc mocno i wszechogarniająco. Było mi gorąco, czułam jak warstwy potu okalają moje ciało. Serce biło mi jak oszalałe, a palce wbiłam w umięśnione ramiona Zayn’a, bezwstydnie próbując przedłużyć swój orgazm niby pchnięciami.
- Nie można było tak od razu? – zapytał mnie z boskim uśmiechem i zwolnił swoje tempo prawie do minimalnego. – Teraz możemy się kochać – szepnął, pochylając się i głęboko mnie całując.


***
- To jest ta sławna Scarleth? – spytał mnie Zayn, gdy późnym rankiem przenieśliśmy się do mojego apartamentu. Moja psina od razu zaczęła się do niego łasić i skakać na niego.
- Polubiła Cię – zauważyłam idąc sypialni odkładając swoją sukienkę i buty na fotel, a potem do kuchni, by zrobić nam coś do jedzenia. Nie było mi dane zjeść śniadanie w jego towarzystwie. Zawsze, ale to ZAWSZE : lądowaliśmy w łóżku. – Nie cieszy się nawet tak na widok David’a. 
- Nikt mi się nigdy nie opiera – zaśmiałam się głośno, zabierając do gotowania jajecznicy i bekonu dla naszej dwójki. Przygotowałam odpowiednie do tego rzeczy i puszczając muzykę z radia ze swojej wieży stereo, zaczęłam gotować, przedtem nie zapominając o tabletce antykoncepcyjnej. Przy muzyce wszystko stawało się łatwiejsze. No i to była okazja to tańczenia w rytm swoich ulubionych piosenek. Tym razem było to Maps, Maroon 5. Kręciłam biodrami i jednocześnie wbijałam jajka do patelni jedną ręką, a na drugą kładłam boczek. Pod nosem podśpiewywałam słowa piosenki i byłam zupełnie gdzieś indziej.
W pewnym momencie poczułam dotyk czyiś dużych ciepłych dłoni na swojej talii. Podskoczyłam jak oparzona i odwróciłam się, jednocześnie wpadając na umięśniony i nagi tors Zayn’a Malika. Takie widoki mogłam preferować.
- Widzę, że jesteś bardzo żywa tego ranka – odparł z zabójczym uśmiechem i złożył na moich ustach soczysty pocałunek. – Cudownie ruszasz tymi biodrami, maleńka. Od razu sobie wyobrażam dzień, w którym mnie ujeżdżałaś – mruknął mi na ucho. Zadrżałam, przygryzając dolną wargę z rosnącego podniecenia i mimo woli spojrzałam w miejsce, gdzie jego męskość była wyeksponowana przez czarne spodnie, które nisko wisiały na jego biodrach. – Widzisz? Najmniejsza myśl o Tobie powoduje, że mi staje.
- Później się tym zajmiemy… - pogłaskałam go delikatnie po wybrzuszeniu. Zayn stęknął pojedynczo. – Ale teraz chcę w końcu coś zjeść.
- Zgadzam się. Jesteś zdecydowanie za chuda – powiedział, stając za moimi plecami i objął mnie od tyłu, bym mogła zająć się patelniami, które stały na ogniu.
- Inny facet by nie narzekał – stwierdziłam, przerzucając kawałki boczków na drugą stronę, a potem przemieszałam jajecznicę.
- Ja muszę Cię mieć za co chwycić, maleńka – Zayn cmoknął mnie w szyję. – Jak będę Cię pieprzył z myślą, że mogę Cię połamać?
- Nie przesadzajmy – wywróciłam oczami i odwróciłam się do niego twarzą. – Kocham swoje cycki i pupę, więc nie zamierzam się ich tak szybko pozbywać.
- Mam taką nadzieję – odparł, bez oporu podniósł mnie i posadził na blacie.
- Zayn, robiłam śniadanie! – zaśmiałam się głośno, co wywołało uśmiech na jego twarzy. Mulat oddalił się na mnie na chwilę, by wyłączyć obie patelnie z gazu i stanął między moimi nogami, przyciągając mnie do swojego torsu.
- Jestem głodny Ciebie, skarbie – wymruczał z pociągającą chrypką, rozszerzając moje uda i zerkając na ich zwieńczenie. Na moją twarz wkradł się rumieniec. – A Twoja mała cipka jest dla mnie idealnym śniadaniem.
- Zayn… - zabrakło mi tchu i raptownie prąd podniecenia przebrnął mocno przez moje ciało. W dodatku wilgotne usta Zayn’a zaczęły sunąć wzdłuż mojego dekoltu, rysując palcami małe okręgi na wnętrzu ud. Oparłam głowę o szafkę i zacisnęłam palce obu dłoni na jego włosach. – Dasz mi choć raz w spokoju spożyć posiłek?
- Próbuję nasycić nas oboje – mrugnął do mnie i zdjął ze mnie swoje spodenki, które dał mi w swoim apartamencie. Dobrze, że przeszliśmy do mojego niezauważeni. Nie marzyło mi się, by któryś z mieszkańców tego wieżowca przyłapał mnie z Zaynem w dodatku w jego ubraniach. Mój ojciec dowiedziałby się o tym od razu.

W tym samym momencie, gdy Zayn chciał obniżyć się na wysokość mojej kobiecość okrytej bielizną, znikąd zjawiła się Scarleth, zaczęła szarpać za nogawkę jego spodni i warcząc przy tym uroczo. Obserwowałam to, jednocześnie wybuchając gromkim śmiechem.

- Scarleth, moja mała bohaterka! – wydusiłam pomiędzy atakami śmiechu.
- Cholera jasna! – syknął Zayn odrywając się ode mnie. – Przeszkadzasz nam w seksie, Scarleth. Bardzo niegrzeczna z Ciebie psina! – zbeształ ją i ciągnąc delikatnie za obrożę, zaprowadził ją do sypialni.
- Nie wierzę w to co widzę! – zwijałam się ze śmiechu na blacie, obserwując pełną oburzenia minę Zayn’a, gdy wracał do kuchni.
- Myślisz, że to jest zabawne? – zapytał ostro. Spoważniałam, czując jak moje podbrzusze zaciska się kurczowo.
- Nie – przełknęłam głośno ślinę, co wywołało groźny uśmiech na jego twarzy.
- Zdejmuj to – Zayn szarpnął za jego/moją koszulkę, którą miałam na sobie. Drżącymi rękoma pozbyłam się jej i rzuciłam na podłogę. Zostałam w samych stringach, podniecona i spragniona jego dotyku. – Mam ochotę porządnie Cię przelecieć, Clarisso – warknął, muskając moją prawą pierś swoimi ustami. Zadygotałam delikatnie. – Lecz mam inny pomysł – oznajmił po chwili, skradając pełen pasji i namiętności pocałunek. Odwzajemniłam go z lekkim opóźnieniem.
- Na pewno mi się spodoba – mruknęłam w jego wargi, które wygięły się w jeszcze większym uśmiechu.
- Ile razy pieściłaś się, gdy mnie nie było? – spytał, zerkając na mnie kątem oka.
- Znowu zaczynamy ten temat? – parsknęłam.
- Mam Cię wypieprzyć byś normalnie odpowiedziała mi na pytanie? – uniósł zagadkowo brwi do góry. Uśmiechnęłam się lekko. – No tak, wiadomo, że tak – wywrócił teatralnie oczami.
- Nie robiłam tego często… Może z dwa razy, gdy już naprawdę tęskniłam za Twoim dotykiem – odparłam, rumieniąc się lekko.
- Wstydzisz się o tym mówić? – zapytał śmiejąc się cicho.
- Jestem zabawna? – prychnęłam cicho.
- Ależ skąd. Też sobie pomagałem, maleńka – powiedział. Od razu w mojej głowie powstał obraz jak Zayn Malik zadowala się sam w łazience lub co gorsza : w biurze pod biurkiem. Aż zaschło mi w gardle. – Pokaż mi.
- Co? – popatrzyłam na niego zbita z tropu.
- Pokaż mi jak się pieścisz – szepnął, spoglądając na mnie dużymi oczami. Moje natomiast rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Zayn, ja…
- Mnie się nie musisz krępować, wiesz o tym? – skinęłam głową. – Chcę zobaczyć jak doprowadzasz się do orgazmu, Clarisso.

~ Zayn’s P.O.V ~

Zagubienie w jej oczach rosło z sekundy na sekundy. No tak, nie każdy mężczyzna prosił ją by onanizowała się pod jego czujnym wzrokiem choć wiedziałem, że wielu z nich chciałoby być na moim miejscu i oglądać wilgotne miejsca intymne Clarissy.

Skąd wiedziałem, że się masturbowała? Łatwo było to zauważyć.

Inny mężczyzna nie zwracałby na to uwagi, ale ja zapamiętuje każdy szczegół. Clairy nigdy wcześniej nie pomagała sobie ręką podczas naszych stosunków. Zawsze robiłem to ja, by doprowadzić ją do szczytu. Szczerze się zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że jej dłoń poprzedniego dnia podczas seksu powędrowała na jej kobiecość. Gdybym jej „przypadkowo” nie odepchnął…

Od razu wiedziałem, że musiała się pieścić.

No i chciałem to cholernie zobaczyć.

- Wiesz, potrafię być cierpliwy do czasu Clarisso – powiedziałem.
- Czuję się taka…
- Skrępowana? – ponownie pokiwała głową. – Krępowaniem zajmiemy się innego dnia, teraz pokaż mi jak to robisz, maleńka.
- Ja tak nie potrafię… – przygryzła zakłopotana dolną wargę.

Kurwa, nawet gdy była wstydliwa była w chuj pociągająca.

- Wyobraź sobie, że to ja Cię dotykam i pieszczę, Clairy – nie spuszczając wzroku z jej oczu, chwyciłem jej stringi i bez trudu się ich pozbyłem. – Rozszerz dla mnie nogi, skarbie – Clairy niepewnie włożyła dłonie między swoje uda, które rozdzieliła w seksowny sposób i po chwili jej mokra cipka była na widoku. Uśmiechnąłem się. – Jesteś już taka mokra, a nawet Cię nie dotknąłem – odparłem z aprobatą, przejeżdżając palcami po jej małej kobiecości. Clairy zawiła się delikatnie pod moim dotykiem. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, obserwując jak jej klatka piersiowa gwałtownie się unosi.
- Pieść mnie – wystękała.
- Skarbie, to byłoby za łatwe – rzekłem, choć bardzo chciałem zająć się nią, w szczególności gdy tak mocno o to prosiła. Nie lubiłem jej odmawiać. – Dalej maleńka – zachęciłem ją, składając lekki pocałunek na wzgórku. Clairy jęknęła i w końcu wzięła się do roboty.
Oglądanie zaspokajającej się Clairy było najbardziej erotycznym zjawiskiem jaki byłem w stanie ujrzeć. Przed nią miałem wiele kobiet, ale każda z nich chowała się przy Clairy. Jej seksapil, jej zmysłowość… Wszystko było perfekcyjne. No i zazwyczaj to ja zajmowałem się pieszczeniem damskich cipek. Nie pozwalałem na to swoim uległym.

Ale Clairy jest dziewczyną, którą kochasz debilu!

Tak, kochałem tę kobietę swoim pieprzonym sercem. Gdy odeszła zostałem w tym uświadomiony jeszcze mocniej. Kochałem ją i byłem gotów zrobić wszystko, by przy mnie została. Chwilami przez jej zachowanie jestem na skraju wytrzymałości i chcę ją ukarać : mocno i stanowczo. Nie byłem sadystą, choć nie raz słyszałem to z damskich ust, gdy potraktowałem je „ostrzej, niż miałem w planach”.

Clairy uwielbiała dużo pikanterii.

- Zayn… - głośny jęk Clairy spowodował, że wróciłem na ziemię. Znowu zostałem urzeczony widokiem jej palców, którymi przebiegała po swojej kobiecości, przynosząc sobie ogromną rozkosz. Jej łechtaczka była już mocno różowa od tarcia, a płatki nabrzmiałe co świadczyło o tym, jak bardzo była podniecona. Mój członek również już pragnął uwolnienia.
- Cholera jasna, Clairy! – krzyknąłem, nie powstrzymując już swoich męskich odruchów i złapałem ją za biodra, przysysając się ustami do jej kobiecości. Doszła niemal od razu, wołając moje imię i przyciskając głowę do swojego krocza. Z uśmiechem pozbywałem się jej wilgoci, liżąc jej cudowne niebo. – Widzisz? Nie jestem w stanie Ci się oprzeć – warknąłem, odrywając się od niej i rozpiąłem szybko swoje spodnie i opuściłem je do kostek razem z bokserkami, po czym koślawymi kopnięciami się ich definitywnie pozbyłem. Przyciągnąłem do siebie Clairy, biorąc ją na ręce i jednocześnie zatopiłem się w jej ciepłym środku. Jęknęliśmy oboje równocześnie i głęboko pocałowaliśmy. Podszedłem do ściany tuż obok lodówki i przyparłem do niej Clairy, by gładko i twardo w nią wchodzić. Mocno zacisnęła wokół mnie swoje nogi i palce wbiła w ramiona, nieustępliwie mnie całując. Z stękiem przyśpieszyłem, mocno trzymając jej biodra. Pieprzyłem ją bez opamiętania i nieskrywaną przyjemnością. Ona również poruszała swoimi biodrami, głośno przy tym oddychając. Nie chowała przede mną swojego podniecenia. I to było w niej kurewsko gorące.
- Och Zayn… - wydyszała, opierając głowę o ścianę. Moje usta zajęły się ssaniem jej nabrzmiałych sutków, wchodząc w nią swoim penisem prawie po samą nasadę. – Jesteś taki wielki i gruby…

Kurwa, moje maleństwo włączyło u mnie pro przyśpieszenie.

Ustawiłem ją pod takim kątem, by jednocześnie głęboko wbijać się w nią i nacierać o łechtaczkę. Mój kutas był już tak twardy, że prosił się o natychmiastowe uwolnienie i zrobił to, gdy tylko Clairy zacisnęła się wokół mnie i wykrzyczała swój orgazm.
- Clairy! – również krzyknąłem, spuszczając się w nią.
Nigdy nie dochodziłem tak mocno. Dokonywała tego tylko Clairy. Samo patrzenie na nią było nieziemskie. Czasami dziękuję Bogu, że to akurat ja zjawiłem się tamtego wieczoru i pomogłem Clairy z autem. Pamiętam, jak się mnie wtedy bała, a ja od samego początku chciałem ją ostro pieprzyć i uczynić moją.
- Kocham Cię Clairy, że to aż boli – wyszeptałem, mocno ją do siebie tuląc. – Nigdy więcej ode mnie nie odchodź – spojrzałem w jej piękne oczy. Gdy już nawiązywała ze mną kontakt wzrokowy, nie potrafiłem oderwać od niej oczu.

- Nie zamierzam. 




********************************
Halo, halo! :D Witam w was :3 Czy tylko ja mam taki dobry humor?! :D Uwielbiam soboty :D 

38 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ! :* <3


Komentujcie <3

K.

niedziela, 22 lutego 2015

Book2 - 4

Uderzając plecami o ścianę, obsypywana namiętnymi pocałunkami i napierającymi biodrami Zayn’a, znalazłam się w jego apartamencie, kompletnie przez niego przygnieciona i zaplątana w jego kończynach. Wplotłam swoje palce w czarne włosy Zayn’a, a ustami próbowałam dominować każdą jego pieszczotę. Zayn chwycił mnie za biodra i podniósł do góry, przez co nogami ściśle objęłam jego tułów. Czułam podnieconą męskość chłopaka, która napierała na moje biodro. Nigdy nie opuszczając moich ust, ruszył szybko do sypialni.
- Czekałem na to cały cholerny wieczór – zacharczał gardłowo, a na ten dźwięk odbił się w moim podbrzuszu i wybuchła w nim lawina przyjemności. Ocierałam się o jego udo, by wzmocnić to uczucie : udało mi się po kilku sekundach. – Gdy zobaczyłem Cię na czerwonym dywanie, myślałem, że zobaczyłem przeklętego anioła – kontynuował, chwiejnie otwierając swoją nogą drzwi do sypialni i wszedł do niej. – A potem zobaczyłem ten straszliwie duży dekolt i gdyby nie paparazzi, ostro bym Cię wypieprzył… Tak ostro, że krzyczałabyś moje imię i Twoja cipka na zawsze zapamiętałaby mnie w sobie – jęknęłam przez moc tych słów, ponownie biorąc jego wargi w gorący pocałunek, drżącymi rękoma zdejmując z niego marynarkę. Gdy to uczyniłam, wczepiłam się dłońmi w jego umięśnione ramiona, lecz on powalił mnie na łoże. Opadłam na nie, patrząc wyłącznie na niego. Jego wzrok był przesycony erotyzmem, intensywnością i podnieceniem. Trudno było mi oderwać od niego wzrok. – Kto Ci kupił tą sukienkę?
- David – mruknęłam z trudem.
- Muszę mu podziękować za to, że mam tak cholernie łatwy dostęp do nich… - Zayn zawisł nade mną, po czym wsunął ręce pod płachty materiału mojej kreacji po obu stronach ramion i zsunął ją ze mnie, odsłaniając tym samym moje piersi. Sutki były tak twarde, że mogłyby ciąć diamenty.  – Takie piękne – mruknął z aprobatą, biorąc się za ich ugniatanie, w między czasie sunąc ustami po mojej szyi. Stęknęłam, unosząc ignorowane przez niego biodra ku górze, ocierając się o jego podnieconą męskość.
- Zayn proszę – mój ton był niemal błagalny.
- O co mnie prosisz, maleńka? – spytał, przenosząc się na mój dekolt, a dłońmi zsunął resztę materiału i zostałam w czarnych, koronkowych stringach. Na ich widok Zayn oblizał dolną wargę, a jego oczy błysnęły dzikością.
- Dotknij mnie – wyszeptałam, robiąc się czerwona jak piwonia.
- Gdzie? – mruknął niskim głosem, zerkając na mnie z ogniem.

Ty już wiesz gdzie dupku!

Niepewnie spojrzałam na dolną partię swojego ciała, a jego wzrok podążył za mną. Zayn uśmiechnął się zadziornie.
- Z największą przyjemnością – powiedział i wyprostował się na chwilę, by zdjąć z siebie obcisły golf. Zadrżałam na widok jego mięśni i tatuaży. Dotknęłam jego klatkę piersiową swoimi dłońmi i zatrzymałam się na zwieńczeniu jego spodni.
- Masz na sobie zdecydowanie za dużo ubrań – stwierdziłam, przygryzając dolną wargę w zamyśleniu i odpięłam guzik, a potem rozpięłam rozporek. Nigdy nie miałam dosyć patrzenia na jego tors i na męskie V, które wyłaniało się tuż nad bokserkami.
- Rozbierz mnie, skarbie – na jego ustach błądził uśmiech, ale nie dał tego po sobie poznać i utrzymywał na twarzy maskę dominata. W skupieniu zsunęłam z jego bioder spodnie, które po chwili zdjął i rzucił na podłogę, obok mojej sukienki.
- Czekałem na Ciebie pierdolone dwa tygodnie – warknął, wzrokiem przeczesując moje ciało długo i dokładnie. – I od dwa tygodnie za długo – po tych słowach zszedł z łóżka, by po chwili pociągnąć mnie za nogi i ściągnąć moje biodra z kołdry, w efekcie czego leżałam na samych plecach. Malik zdjął delikatnie szpilki z moich stóp, po czym chwycił moje nogi i zarzucił je na swoje ramiona, mając głowę przed moją kobiecością. Z łatwością pozbył się bielizny i pocałował wzgórek, dając mojej cipce właściwe powitanie po długiej nieobecności. Zaszamotałam się pod nim, podnosząc się lekko górze, by mieć na całe przedstawienie widok z pierwszego rzędu. Osobiste pokazy Zayn’a z jego językiem w roli głównej, było niczym zdobycie Oscara.
- Pachniesz tak urzekająco – odparł, całując i gryząc wnętrze moich ud.
- Och Zayn – jęknęłam głośno, pchając ku jego ustom swoją spragnioną kobiecość. Nabierała piany w usta na samą myśl, że ponownie spotka się ze swoim kochankiem.
- Uwielbiam jak przeze mnie jęczysz, maleńka – uśmiechnął się i wtargnął językiem między moje kobiece płatki, kreśląc jego czubkiem małe kółeczka na łechtaczce. Odchyliłam głowę do tyłu, jęcząc imię mulata non stop i z każdą minutą i mocniejszą pieszczotą co raz głośniej. Zayn mocno trzymał moje uda, dokładnie mnie wylizując i dając mi niesamowicie dużą przyjemność.
- Jezu – jęczę, czując zaczątek orgazmu zdecydowanie za szybko. – Zayn, ja do… - nie musiałam dokańczać. Malik przerwał, oblizując usta z moich soków. Zarumieniłam się na ten widok jeszcze bardziej. – Uwielbiasz mnie męczyć, prawda? – zapytałam z ironią.
- Mam większą frajdę – odparł, pozbywając się szybko swoich bokserek. Jego męskość była twarda i wołała do mojej kobiecości nieme „pomocy, pomóż mi się pozbyć tego uczucia!”.

Z wielką chęcią, Panie twardy.

- Chcę to zrobić szybko, Clarisso, potrzebuję Cię – mruknął, przenosząc nas na środek łóżka i wszedł między moje nogi.
- Ja Ciebie też, mocno – powiedziałam na bezdechu, owijając nogi tuż nad jego pośladkami.
- Strasznie za Tobą tęskniłem, Clairy… już nigdy więcej nie pozwolę Ci ode mnie uciec – rzekł i wsunął się we mnie jednym zdecydowanym ruchem, na co w tym samym czasie z moich i jego ust wyrwał się jęk ulgi i rozkoszy. – Pocałuj mnie maleńka – poprosił łamiącym się głosem, wprawiając swoje biodra w ruch. Ze stękiem złączyłam nasze usta, przyjmując na siebie wszystkiego jego ciosy. Namiętność, która nam towarzyszyła, nigdy nie była tak wysoka. Owszem, gorący seks? To było już nasze, ale… my się zmieniliśmy, nasze relacje się zmieniły…
- Boże, Zayn – zajęczałam w jego usta, gdy jego ruchy zdecydowanie stały się szybsze i w dodatku nacierał na moją łechtaczkę. Moje ciało nie znosiło takiej dawki podniecenia i uśpiony orgazm otworzył oczy.
- Powiedz, że mnie kochasz – gdy usłyszałam te słowa, dreszcze na moim ciele wzmogły się.
- Co? – stęknęłam, patrząc w jego ciemne oczy.
- Powiedz, że mnie kochasz – powtórzył, przerywając całowanie mnie, ale jego biodra przyśpieszyły jeszcze bardziej. Otworzyłam usta, lecz nie byłam w stanie nic odpowiedzieć. Nadchodzący orgazm odbierał mi mowę. – Powiedz to, Clairy – nalegał, a jego wzrok był nieustępliwy.
- A ty mnie kochasz? – oplotłam rękoma jego szyję i czekałam na jego odpowiedź.
- Cholernie mocno, Clairy. Kocham Cię.
Przez moc tych słów, dobiłam do szczytu, zaciskając się na jego członku i jęcząc w niebogłosy. Moje naprężone ciało przylgnęło ściśle do jego klatki piersiowej, a orgazm trwał i trwał wraz z nieustającymi ruchami Zayn’a.
- Zayn! – krzyknęłam, wbijając palce w skórę jego szyi i zaciskając na jego plecach.
- Kochasz mnie tak mocno, jak ja Ciebie Clairy? – zapytał twardo. Na jego twarzy widziałam desperację wywołaną szybkimi i natarczywymi ruchami. Wsuwał się we mnie ostro, po czym atakował dwa razy mocniej. Z nim nigdy nie mogłam się nudzić. Szczególnie w sypialni.
- Tak, kocham! – wykrzyknęłam, osiągając szczyt po raz drugi, tym razem z Zayn’em. Moje i jego jęki mieszały się ze sobą i tylko to było słychać w pokoju. Uczucie, jakie rozpierało moje podbrzusze, było niesamowite. Chciałam by ten moment trwał wiecznie. Niestety musiałam go przerwać. – Wiesz, że musimy poważnie poro…
- Cśś, zrobimy to rano – przerwał mi z lekkim uśmiechem i podniósł mnie delikatnie do góry, jednocześnie ze mnie wychodząc. Jego humor diametralnie się zmienił. Z dominackiego Zayn’a stał się w bardzo troszczącego się Zayn’a. Ta wersja jego bardzo mi odpowiadała. – Tak za Tobą tęskniłem, maleńka… Nawet nie wiesz jak bardzo czułem się zagubiony, gdy Cię przy mnie nie było… Jakbym stracił drugą cząstkę siebie. Nie mogłem bez Ciebie wytrzymać.
- Zayn ja… - szepnęłam, lecz nie dokończyłam, bo moje usta zostały zmiażdżone przez jego zachłanne wargi. Mruknęłam z aprobatą, przytulając się do niego ściśle.
- Rozumiem Cię, Clairy – powiedział, gdy w końcu odessał się od moich ust, co przyszło mu z ogromnym trudem. – Jednego dnia spadło na Ciebie tyle takich… informacji, ale połowa z nich nie jest tak, jak to sobie wyobrażasz – dodał szeptem, stykając swoje czoło z moim, w efekcie czego mogłam patrzeć w jego piękne, miodowe tęczówki.
- Więc, nie jesteś alfonsem, który prowadził burdel? – mówienie tych słów naprawdę mnie bolało. W głowie miałam milion obrazów tego, jak Zayn pieprzył te wszystkie kobiety… a one go całowały, dotykały… On był mój. A ja jego.
- Nie byłem alfonsem, który prowadził burdel – wywrócił oczami, cicho parskając.
- Więc, czym jest hotel? – zapytałam. Zobaczyłam, jak zaciska szczękę i poczułam jak jego mięśnie się napinają. – Bądź ze mną szczery, Zayn. Kocham Cię i to już niczego nie zmieni – odparłam, całując go delikatnie w podbródek. Nie rozluźniło go to ani odrobinę. Wciąż był spięty. – Tylko mi powiedz, proszę – szepnęłam, przygryzając nerwowo dolną wargę.
- Gdy ostatni raz rozmawialiśmy, odeszłaś ode mnie – powiedział, patrząc na mnie dużymi, przestraszonymi oczami. Zayn się bał… Cholera, on się naprawdę bał.
- Teraz tego nie zrobię – obiecałam mu pewnym głosem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo… cierpiałem przez Twoje odejście – odparł zduszonym głosem.
- Nie chcesz wiedzieć co ja czułam, gdy wychodziłam z willi. Byłam rozdarta, Zayn. To tak przebywanie pomiędzy młotem, a kowadłem.  
- Powiedz mi, Clairy. Chcę wiedzieć – mruknął cicho, kładąc się obok mnie, by chwilę później okryć naszą dwójkę kołdrą. Na samą myśl o tym, co czułam przez te dwa tygodnie… było nie do zniesienia.
- Nie chcę ponownie płakać, Zayn – odparłam słabym głosem, kręcąc głową.
- Już nigdy nie sprawię, że będziesz przeze mnie cierpieć, obiecuję – przyrzekł, sunąc delikatnie ustami po mojej szyi.
- Musisz mi powiedzieć najpierw całą prawdę. Dowiedziałam się o Tobie tylu… paskudnych rzeczy…
- Uwierz mi, większość z nich wyolbrzymiasz – rzekł, wznosząc oczy ku niebu.
- Wiesz co ja czuję, gdy wyobrażę sobie te wszystkie kobiety razem wzięte, a ty je pożądasz…
- Nigdy ich nie pożądałem Clarisso – pokręcił głową. – Pożądam tylko i wyłącznie Ciebie, nikogo innego.
- To dlaczego to ciągnąłeś? Ten cały hotel, te całe dominowanie nad kobietami…
- Taki już jestem – powiedział beznamiętnie.
- Dlaczego? – naciskałam dalej. Zayn zmarszczył czoło i ściągnął brwi. Nie był skory na odpowiadanie moich pytań.
- Po prostu jestem, tylko tyle powinnaś wiedzieć.
- To wiedz, że ja się nie poddam i wyciągnę z Ciebie to wszystko – rzuciłam mu wyzwanie. Na jego twarzy rozciągnął się tajemniczo – złośliwy uśmiech.
- Jeszcze zobaczymy – mrugnął do mnie.
- Nie wierzysz mi? – uniosłam zagadkowo brwi.
- Kochanie, wiesz, że ja i tak wygram – przygryzł zmysłowo wargę, przyciągając moją twarz do swojej, po raz setny tego dnia.

Tak, może czasami wygrywa, ale od teraz ja też chciałam wprowadzić SWOJE zasady.

***

- Jesteś głodna? – spytał mnie późnym wieczorem, gdy nadal leżeliśmy całkowicie odprężeni w jego sypialni, a ja byłam opleciona jego masywnymi ramionami. Nigdy nie czułam się bardziej rozluźnia, niż w tej chwili. Mimo wielu rzeczy, które stały jeszcze pod wielkim znakiem zapytania wiedziałam, że uda nam się je z Zayn’em rozwiązać.
- Trochę – spojrzałam na niego, nie przerywając głaskania jego wytatuowanej klatki piersiowej.
- To chyba musimy wstać, czyż nie? – Zayn uśmiechnął się lekko, całując pojedynczo moje usta.
- No chyba… - odparłam, ale gdy spróbowałam wstać, zrezygnowałam w połowie drogi i opadłam z jękiem na tors Zayn’a. Usłyszałam jego cichy śmiech.
- Tak właśnie myślałem – Zayn podniósł się do góry, po czym wstał z łóżka idąc zupełnie nagi, po chwili stanął nade mną. Mój Bóg. Cudowny, nagi Bóg. – Trzeba Cię nakarmić… I tak za bardzo mi schudłaś – mruknął, pochylając się i wziął mnie na ręce. Wczepiłam się w niego jak małpka i wtuliłam w jego umięśniony tors.
- Nie miałam ochoty na jedzenie – stwierdziłam. Taka była prawda. Zawsze uwielbiałam jeść, ale od dwóch tygodni, od kiedy rozeszłam się z Zayn’em, kompletnie odebrało mi apetyt.
- Musisz jeść, Clarisso. Uwielbiam Twoje krągłości i mają zostać takie, jakie są – odparł, wychodząc z pokoju i pokierował się do swojej eleganckiej kuchni. Posadził mnie na wyspie kuchennej i z szelmowskim uśmiechem zilustrował moje ciało, zmysłowo przygryzając dolną wargę.

Jasna cholera, byłam naga!

Rumieniąc się na całej twarzy, skrzyżowałam ręce na swoich piersiach, lecz Zayn je zabrał i położył na moich udach.
- Nie zasłaniaj się. Hańbą by było ukrywanie takiego smakowitego ciała – powiedział niskim głosem. Po moim ciele przeszły dreszcze, które poczułam w każdym zakątku swojego ciała, a najmocniej odczułam je tam, między udami. Zacisnęłam kurczowo nogi przez narastającą wilgoć. – Co chciałabyś zjeść?
- Zadecyduj – uśmiechnęłam się speszona udając, że mojego podniecenia wcale nie ma. Skurcze w dole brzucha mi w tym nie pomagały. Mocno dawały o sobie znać.
- Ja nie gotuję – wzruszył ramionami.
- A kto? – zmarszczyłam brwi.
- Moja kucharka Halley, albo… moje uległe – odparł, spuszczając wzrok.
- Och – tylko tyle udało mi się powiedzieć. Nie chciałam znowu poruszać tematu jego byłych dziwek, choć bardzo mnie korciło. - Halley codziennie robi Ci obiady, śniadania i kolacje?
- Wszystko gotuje mi kiedy jestem w pracy, poniekąd wracam na gotowca – wzruszył ramionami.
- Więc oczekujesz… że ja również będę gotowała? – zapytałam z kwaśnym uśmiechem. Odpowiedział mi tym samym.
- Byłoby wspaniale.

Cóż, przynajmniej był bezpośredni.

- Mama próbowała kiedyś nauczyć mnie gotować, ale moje dłonie nie nadają się do krojenia.
- Za to są dobre w innych rzeczach – wymsknęło mi się i od razu spaliłam buraka. Zayn się zaśmiał.
- Trafiła Pani w dziesiątkę, Panno Watson – odparł, składając miękki pocałunek na moich ustach. Mruknęłam z zadowoleniem, chwytając go za barki i przyciągnęłam do siebie. – Ktoś tu chyba jest naprawdę głodny – wymruczał w moje wargi, całując je z zapamiętaniem. Jego dłonie błądziły po moich ramionach, pozostawiając na skórze przyjemne iskierki, który później przeradzał się w ogień pożądania. Moje ciało przejęło całkowitą kontrolę nad moim umysłem i pierwsza rzecz jaka przychodziła mi do głowy była aby się…

Pieprzyć. I to ostro.

- Zayn – stęknęłam, ocierając się o jego mając nadzieję, że poczuje jak bardzo gotowa jestem. Zayn warknął, po czym wziął za uda i przeniósł na blat kuchenny rozszerzając moje nogi na tyle, ile mu pozwalały. – Zrobimy to tu? – spytałam słabym głosem, obserwując jego malinowe wargi, które oblizywał językiem.
- Mam zamiar pieprzyć Cię w każdym miejscu w tym apartamencie – syknął podniecony. – I nic mnie w tym nie powstrzyma – dodał i złożył soczyste i mokre całusy na szczycie moich piersi. Zaszamotałam się pod nim, oddychając przez otwarte usta. – Czyja jesteś Clairy?
- Twoja – szepnęłam, czując ogromne ciepło, które wtargnęło na moje ciało, gdy zaczął nacierać na moje czułe miejsce swoim podnieconym członkiem.
- Powiedz to głośniej – rozkazał, ocierając się o mnie swawolnie, a mną wstrząsnął dreszcz.
- Jestem Twoja! – niemal wykrzyknęłam, wyginając się w łuk.
- Cudownie – skomentował, biorąc w dłonie moje uda i nadstawił się przed moje mokre wejście. – Chwyć się blatu i nie puszczaj.
- Ale Zayn…
- Powiedziałem coś Clairy – spojrzał na mnie głodnymi oczami. Zacisnęłam kurczowo palce na kantach blatu i w tym samym momencie wbił się we mnie. Krzyknęłam czując, jak moja cipka zaciska się na jego penisie, który zanurzał się w niej w szybkim tempie, a potem przyśpieszał jeszcze bardziej.
- Zayn! – jęknęłam głośno, chcąc objąć rękoma jego ramiona, ale on położył je z powrotem tam, gdzie były.
- Słuchaj moich poleceń, Clairy! – wystękał, biorąc moje usta w gwałtownym pocałunku, a jego biodra trzaskały o moje pośladki z minuty na minutę co raz mocniej. Mój oddech przestał normalnie funkcjonować, nie wspomnę już o swoim sercu, które biło tak, jakby miało dostać zawału. Wbijałam palce w blat, jęcząc i krzycząc, nie mogąc powstrzymać narastającego orgazmu. – Jesteś taka dobra! – wykrzyknął, zataczając duże koła swoimi biodrami, rozpychając swoim członkiem moją kobiecość. Czułam się aż za nadto wypełniona. Był głęboko, a gdy już myślałam, że dalej pójść nie może, robił to. – Już nigdy więcej ode mnie nie uciekniesz, prawda? Będziesz grzeczną dziewczynką dla mnie?! – jego głos się łamał, ale nie zwolnił swoich ruchów nawet na moment. Oboje byliśmy cali spoceni. Ja ślizgałam się po blacie, a na jego twarzy dopatrzyłam się kilku kropelek potu, które po kilku sekund spadły na mój brzuch. – Odpowiedz mi! – zażądał, uderzając we mnie potężnie.
- Nigdy tego nie zrobię! - krzyknęłam, zginając się niemal w pół z przyjemności.
- Moja maleńka  – pochwalił mnie z uśmiech, raptownie zwalniając swoje pchnięcia. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Szybciej Zayn – odparłam cicho, wypychając ku niemu swoje biodra. Przez chwilę stał jak kołek, a ja poruszałam swoimi biodrami.
- Wyglądasz seksownie gdy jesteś spragniona orgazmu – powiedział, wracając do szybkich i natarczywych ruchów. Niemal zapłakałam z radości, lecz gdy poczułam coś ogromnego, co na mnie napierało, moje jęki przybrały na częstotliwości.
- Dochodzę, Zayn – rzekłam zadyszana, przenosząc dłonie na jego pośladki i wbiłam w nie swoje paznokcie. Malik zasyczał i wolną dłonią odnalazł moją zaróżowioną łechtaczkę, naciskając na nią palcami. – Zayn! – wrzasnęłam, sztywniejąc.
- Poczekaj na mnie, Clairy! – również wrzasnął, uderzając we mnie już naprawdę mocno i zdecydowanie.
- Mój Boże… - wygięłam się w łuk, przygryzając dolną wargę prawie do krwi.
- Kurwa mać, Clairy! Jesteś niesamowita! – Zayn zachowywał się jak zwierzak! Dziki, nieokiełznany zwierzak! Nikt i nic nie mogło nad nim zapanować! – Teraz! – na jego komendę, doszłam z głośnym krzykiem, który wydobył się z głębi mojego gardła. Chwyciłam się jego pleców, które drapałam i próbowałam się ich uchwycić. Zayn ze zduszonym okrzykiem wlał we mnie swoje nasienie, drżąc głęboko. Za każdym razem orgazm, który mi dawał, był lepszy od poprzedniego. Gdyby tylko Zayn wiedział, co robiłam podczas naszego „zerwania”… Byłam ciekawa jego reakcji, lecz nie w tamtej chwili. Byłam otumaniona szczytem, smakowałam jej tak, jak swojej ukochanej czekolady. Popatrzyłam zmęczona na twarz Zayn’a. Mulat przyglądał mi się, powoli się poruszając.
- Teraz jestem zmęczona i głodna, jesteś zadowolony? – spytałam go, uśmiechając pod nosem. Zayn’owi tylko rozbłysły oczy.

- Kto powiedział, że skończyliśmy? 


*******************************
Zayn wrócił, a nim jego ulubiona czynność :D Clairy na pewno nie będzie się nudzić :D No, ale czy tajemnice pozwolą Clairy przetrwać u jego boku? 

Krótkie info :

Jutro rozdział na COD! :D <3


37 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3


Komentujcie <3

K.

piątek, 20 lutego 2015

Book2 - 3

Jego uroda jak zwykle zapierała dech w piersiach. Czarne włosy mulata były w nieładzie, które tak bardzo uwielbiałam, męską szczękę pokrywał kilkudniowy zarost. Na sobie miał grafitowy garnitur, zamiast koszuli – dopasowany czarny golf i prawie identyczne buty, jakie miał David. Wyglądał… Mój Boże, tak podniecająco! Po moim ciele przeszły dreszcze, które dawno nie gościły na moim ciele.

W końcu jego wzrok i spoczął na mnie. Mimo znacznej odległości dało się zauważyć, że jego oczy rozszerzyły się, spojrzenie stało się intensywniejsze, a językiem przejechał po dolnej wardze, uśmiechając lekko i z tajemnicą.

O cholera! Opamiętaj się Clairy!

Zamrugałam kilka razy i z lekkim opóźnieniem weszłam na sam środek czerwonego dywanu. Uśmiechałam się do paparazzi i z „wdziękiem” prezentowałam swoją kreację w różnych pozycjach. Czułam się seksownie i mogłam to z dumą oznajmić. W dodatku wzrok Zayn’a gdzieś z boku dodawał mi odwagi i pewności siebie, której zaledwie kilka sekund temu nie miałam.

- Chicka, to było gorące! – powiedział David, delikatnie mnie do siebie tuląc, by nie zepsuć mojego wizerunku, gdy już byłam poza widokiem paparazzi. – Od jutra będziesz na pierwszych stronach gazet! A The Sun będzie trąbiło na Twój temat!
- Trudno jest się z Panem nie zgodzić, Panie Stiller – powiedział głębokim barytonem Zayn, patrząc się na mnie to na niego. Lecz jego wzrok za każdym razem zostawał na mnie znacznie dłużej. – Wygląda Pani zjawiskowo, Panno Watson.
- Pan również nie chowa się w tłumie – odparłam z lekkim uśmiechem, lecz w głębi ducha chciało mi się płakać. Był tam… stał i się na mnie patrzył. Znowu go widziałam. Tego, którego tak naprawdę kochałam. I on mnie też, tylko ja… mu nie wierzyłam.
- Chciałaby Pani ze mną zapozować? Dałbym sobie rękę uciąć, by Pani się zgodziła – uśmiechnął się tajemniczo, wystawiając dla mnie swoje umięśnione ramię. Przyjęłam je z dwukrotnym wahaniem, po czym ponownie weszliśmy na czerwony dywan. Na nasz widok rozbłysło zdecydowanie większa ilość fleszy. Wiedziałam, że na Zayn’a czekało wielu reporterów i dziennikarzy. W końcu był jedną z najbogatszych osób w Europie, jak i nie na świecie! Zayn objął mnie wolną ręką, kładąc dłoń w dole pleców. Po moim ciele przeszły ciarki co zauważył i cicho się zaśmiał. Przy nim nareszcie czułam się… dobrze i atrakcyjnie. Kątem oka spojrzałam na swojego ojca. Zmarszczyła brwi, zdając sobie sprawę, że go nie było i z boku stał tylko David, który obserwował nas z szerokim uśmiechem. Wywróciłam oczami i popatrzyłam „kuszącym” wzrokiem w obiektyw aparatów.
- Wiesz, jak marzę o tym, by zedrzeć z Ciebie tą sukienkę i pieprzyć na ich oczach? – szepnął Malik na moje ucho i ścisnął mnie delikatnie w talii. Moje podbrzusze ścisnęło się mocno, a po ciele rozeszła się potężna dawka ciepła. Z trudem powstrzymałam się od jęknięcia i zacisnęłam kurczowo palce na marynarce Zayn’a, uśmiechając się tak, by żeby nikt nas o coś nie podejrzewał. Brakowało mi tylko plotek na nasz temat w mediach! Wtedy mój ojciec dostałby szału! – Chodźmy – Zayn pociągnął mnie w stronę kulis. Pozwoliłam mu na to. Byłam zbyt oszołomiona jego słowami i tym całym wydarzeniem, by jasno myśleć.
Moje ciało doskonale pamiętało jego dotyk. Może nawet aż za bardzo. Moje ciało zaczynało odbierać wszystkie bodźce i od razu zapragnęłam, by mnie dotknął lub pocałował.

Malik znajduje się przy Tobie od dwóch minut, a ty już chcesz iść z nim do łóżka!

- Panie Malik! – usłyszałam krzyk jakiegoś mężczyzny. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy, że był to fotograf. – Marc Campbell, The Sun, mogę zrobić Panu zdjęcie?
- Oczywiście – Zayn uśmiechnął się szelmowsko. Poczułam się dziwnie i chciałam odejść z kadru, lecz dłoń Zayn’a powstrzymała mnie i przyciągnęła do siebie.
- A Pani to…? – spojrzał na mnie pytająco fotograf The Sun.
- Clarissa Watson – powiedziałam pewnie. Mężczyzna pokiwał głową i pstryknął kilka zdjęć. – Dziękuje Panie Malik i Pani Watson – i odszedł od nas szybkim krokiem, kierując się do innych, znacznie większych sław od nas. Poprawka : ode mnie.
- Chciał tylko Ciebie – mruknęłam do niego, rozglądając się w poszukiwaniu ojca.
- Gdybyś nie zapomniała, zaprosiłem Cię na tę gale i równa się to z tym, że będziesz pozować wyłącznie ze mną – odparł, odgarniając kosmyki włosów z mojej twarzy. – Wyglądasz pięknie Clairy.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się lekko, rumieniąc się na twarzy.
- Tęskniłem za nimi – również się uśmiechnął i dyskretnie musnął palcem mój policzek.
- Nie powinniśmy rozmawiać, wiesz o tym? – na powrót spoważniałam.
- Właśnie powinniśmy – szepnął twardym tonem.
- Zayn mam dosyć cierpienia i płaczu – popatrzyłam na niego czując, jak moje oczy powoli wilgotnieją.
- Też mam tego dosyć, Clarisso – oświadczył. Zdębiałam. Zayn cierpiał? Płakał przeze mnie? Moje serce aż się ścisnęło z poczucia winy, gdy wyobraziłam sobie ten obrazek : Płaczący Zayn, nie mający z nikim porozmawiać na ten temat. Gdyby nie David i Gabriela, byłabym w identycznej sytuacji. – Te dwa tygodnie były dla mnie najgorszymi dniami w moim całym życiu. Nawet tak nie cierpiałem po stracie ojca, Clarisso – przygryzł dolną wargę, spuszczając wzrok. Zauważyłam jak jego rzęsy stały się wilgotne.

Cholera, Zayn płakał!

- Zayn… - mruknęłam, totalnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Coś ty ze mną zrobiła dziewczyno? – zaśmiał się smutnawo, patrząc na mnie przygnębionym wzrokiem. – Nigdy nie płakałem, dopóki nie poznałem Ciebie…
- Clairy, musimy iść – usłyszałam za sobą głos Davida, a po poczułam jego rękę, która mnie odciągała od mulata. W duchu krzyczałam „nie!”, ale mój zdrowy rozsądek pozwolił Davidowi zabrać mnie od Malika.
- Do zobaczenia, Zayn – wydusiłam z zaciśniętym gardłem i chwilę później byłam już prowadzona przez Davida za kulisy, na udzielanie wywiadów.
- Co ty wyprawiasz, dziewczyno? – spytał mnie David, a jego ton brzmiał bardziej oskarżycielsko.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami.

Zayn płakał – zdecydowanie nic już nie było takie same.

***
- Mam dosyć tego durnego bankietu – jęknął zdesperowany David, pijąc Bourbon ogromnymi ilościami, gdy już byliśmy na przyjęciu po BAFTA w One Hyde Park. Sala główna apartamentowca została na tą okazję pięknie ozdobiona i przygotowana już prawie tydzień wcześniej. Poniekąd też włożyłam w ten bankiet jakiś swój nakład, gdyż pomagałam ustawiać wszystko tak, by wyglądało to bardzo przejrzyście i uroczyście.

Przez cały bankiet widziałam Zayn’a tylko dwa razy i to za każdym razem z Leo – mężczyzną, którego widziałam w willi tego pamiętnego dnia, gdy moje serce zostało złamane i rozdeptane na miliony kawałeczków. Mojego ojca nie spotkałam od czasu, gdy znikł gdzieś po pozowaniu na ściance.

- I ty mi to mówisz? – westchnęłam roztargniona, również nie szczędząc w piciu szampana, ale nie na tyle, by być pijaną.
- Steve miał nam coś powiedzieć i co? Czekam jak ten debil i prędzej się nawalę, nim czegokolwiek się doczekam – prychnął.
- Nie liczyłabym na cud – wywróciłam oczami. - Nie zdziwiłabym się, gdyby nas zwolnił – parsknęłam.
- Przepraszam? – za swoimi plecami usłyszałam męski głos. Przez głowę przeszła mi myśl : Malik. Lecz to nie był on. W duchu oklapłam. Przede mną stał mężczyzna o blond włosach i płynnych, zielonych oczach. Słyszałam jak za mną David wciąga gwałtownie powietrze. Najnormalniej w świecie zareagowałabym na to gromkim śmiechem, ale nie znałam owego blondyna, który przyglądał mi się z zawadiackim uśmiechem. Był przystojny, ale nie działał na mnie tak jak Zayn. – Clairy Watson?
- W rzeczy samej – odparłam uprzejmie.
- Jestem Jackson McTyler, właściciel firmy architektonicznej i projektów wnętrz McTyler Union w Nowym Jorku.
- Och, miło mi Pana poznać – uśmiechnęłam się zakłopotana.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłem, ale zostałem tutaj zaproszony przez Steve’a, więc poczekałem z tą rozmową do dziś – rzekł.
- Więc, o co chodzi? Zamieniam się w słuch – rękoma dyskretnie zakryłam swój dekolt, krzyżując ręce w tym rejonie, bo zauważyłam, że jego wzrok niejednokrotnie machinalnie zwrócił ku niemu swoją uwagę. Gdyby był tu Zayn… nie chciałabym wiedzieć, co Malik by zrobił z jego twarzą. Na pewno bez krwi się nie obyło.
- Widziałem Twój projekt Italian Dreamland i jestem nim zachwycony, Clairy. Uwielbiam włoskie klimaty, a kompozycja jaką stworzyłaś w tym Penthousie jest… po prostu idealna.
- Dziękuję Panie McTyler…
- Mów mi Jackson – mrugnął do mnie szelmowsko.

O cholera, on mnie podrywał, a w pobliżu był Zayn. Niedobrze, bardzo niedobrze!

- Więc, dziękuje Ci Jackson. Popularność Dreamlandu zaskoczyła mnie, ale jeśli ludziom się podoba, to ja nie mam nic przeciwko – powiedziałam nieśmiało.
- Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia – oświadczył podekscytowany. Aha?
- Słucham – wymusiłam z siebie przyjazny uśmiech.
- Chciałbym abyś zaprojektowała dla mnie trzydziestopiętrowy apartamentowiec i osobiście zajęła się wyposażeniem wnętrz.

Zassałam się powietrzem. Mój projekt… w Nowym Jorku… Czy ja się nie przesłyszałam?!

- Nowy Jork?! – udało mi się coś z siebie wydusić, na co Jackson zareagował śmiechem.
- Tak Nowy Jork, ten ze statuą wolnością – parsknął ironicznie.
- Boże, zgadzam się! Jakbym nie mogła! – powiedziałam, pierwszy raz z czegoś ciesząc w przeciągu tych dwóch tygodni.
- Cieszę się bardzo! Skontaktuję się z Tobą w poniedziałek! – ku mojemu zdziwieniu uściskał mnie. Zaskoczona tylko go odwzajemniłam i wtedy zauważyłam te ciemne, intensywne oczy w tłumie gości, który zwęziły się przez to, na co patrzył. Automatycznie oderwałam się od Jacksona, jakby Malik przyłapał mnie na gorącym uczynku.
- W porządku, czekam z niecierpliwością – odparłam, nie spuszczając wzroku z Zayn’a, który był bardzo spięty, co było widać z daleka.

Był zły, że inny mężczyzna poza nim ( i Davidem ) mnie dotknął.

- Do zobaczenia, Clairy – posłał mi ciepły uśmiech i odszedł od nas. W tym samym momencie straciłam Zayn’a z oczu.

Jasna cholera.

- Wiesz, chyba na dzisiaj kończę swój bal, pojadę na górę – powiedziałam do David’a, który smutno pokiwał głową. – Tylko mi się nie upij i nie bzyknij przypadkowego faceta – ostrzegłam go, grożąc mu palcem.
- Spokojnie, Bruce ma tu być za pół godziny. Wtedy dopiero się zajmę tym skurczybykiem – poruszał zabawnie brwiami.
- Miłej zabawy – wywróciłam oczami i zgrabnie wymijając gości, pokierowałam się do wind. Po drodze jednak spotkałam mojego ojca, który rozmawiał z jakąś kobietą. No tak… w końcu mój ojciec był „milionerem do wzięcia”. Każda do niego lgnęła.
- Rozmawiałaś już z Jacksonem? – zapytał, gdy stanęłam tuż obok niego.
- Tak i jestem strasznie szczęśliwa, że zaproponował mi ten cały projekt – odparłam szczerze, tak samo się uśmiechając.
- To świetnie, jestem z Ciebie dumny – rzekł, całując mnie po ojcowsku w czoło, po czym stanął bliżej nieznanej mi kobiety. – Poznaj proszę Panią Mirandę Paolę.

Miranda Paola… Skąd znałam to nazwisko?

- Matka Carmen? – wymsknęło mi się. Ojciec zmarszczył czoło, ale nie dał tego po sobie poznać i uśmiechnął się głupkowato.
- Tak, matka Carmen Paoli – odparł.
- Miło mi Panią poznać – wystawiłam dłoń, którą niepewnie uściskała. – Powinnam Pani również pogratulować – dodałam po chwili z kpiną.
- Ależ czego? – zapytała, uśmiechając się lekko i zerkając to na mnie, to na ojca.
- Córki zdziry – uśmiechnęłam się słodko, gdy na twarzy matki Carmen malował się szok.
- Clairy! – syknął w moją stronę ojciec.
- Wolność słowa, ojcze. Życzę miłego wieczoru – i przybijając sobie piątkę w myślach, stawiałam pewne kroki ku windzie, do której weszłam w ostatniej chwili. W widzie oprócz mnie była jakaś kobieta z małą dziewczynką i starszy Pan, zaczytany w gazecie.

Powracamy do rzeczywistości.

Winda jechała tak, jakby chciała, a nie mogła. Tego wieczoru poruszała strasznie powoli. Z nerwów zaczęłam stukać obcasami o podłogę windy, stojąc w niej na samym środku, plecami opartymi o jedną z jej ścian z skrzyżowanymi rękoma na piersiach. W końcu zostałam w windzie sama, gdy na szesnastym piętrze wysiadła kobietą z dziewczynką. W końcu mogłam wziąć głębszy wdech i odetchnąć. Dostałam zlecenie, poznałam matkę Carmen, spotkałam Zayn’a po dwutygodniowej przerwie… Tego dnia się wiele wydarzyło. Marzyłam tylko o tym by zasnąć i zapomnieć o wszystkim.

Jedno piętro – tylko tyle brakowało bym mogła wejść do swojego apartamentu i paść plackiem na łóżko. W tym samym momencie, gdy drzwi windy się rozsunęły, moje serce dostało ataku.

Zawsze dostawałam zawału na jego widok, ale żeby aż tak?! Gdy jego ciemne tęczówki spotkały się z moimi, oddech automatycznie ugrzązł mi w gardle, a ciało się napięło i przylgnęło ściśle do ściany windy. Moja klatka piersiowa unosiła się gwałtownie do góry i tak samo opadała. Malik nim wszedł do środka, obejrzał się wokół siebie i z prędkością wampira znalazł się tuż przede mną, napierając na mnie swoim ciałem i ustami. Z początku chciałam powiedzieć „nie” i zakończyć to, ale moje ciało mi na to nie pozwoliło. Wiedziało czego chce i pragnie. Cała zgrzana oddałam pocałunek, przyciągając go do siebie i kurczowo trzymając w ramionach. Atmosfera w windzie była tak gęsta, że można byłoby ją kroić nożem.
- Mamy do pogadania – warknął w moje usta, biorąc jedną z moich nóg i owijając sobie wokół swojego tułowia. – I to bardzo szczegółowo.
- Gdzie? – pytam bez tchu, jęcząc pod nosem, gdy jego biodra nacierają na moje kobiece rejony.
- Gdzieś, gdzie będę mógł pozbyć się tej bestialsko seksownej sukienki i porządnie Cię wypieprzyć.



************************************
:3 Wiadomo, co będzie się działo w następnym rozdziale :3

36 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3


Komentujcie <3

K.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Book2 - 2

- I tak po prostu się rozłączyłaś? – oczy Davida rozszerzyły się w zdziwieniu. Potrzebowałam, by David mi pomógł… zresztą nie po raz pierwszy. Tylko on potrafił mnie podnieść na duchu, odkąd z Zaynem się rozeszliśmy. Był kochany.
- Spanikowałam – powiedziałam, rumieniąc się lekko. – Gdy usłyszałam jego głos… To och! Zatkało mnie!
- Skąd wiedział, że to ty dzwoniłaś? – David zmarszczył brwi, jakby sam się nad tym zastanawiał.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami.
- I jak ty się czułaś, gdy usłyszałaś jego głos?
- Błogo – parsknęłam śmiechem. – Poczułam… ulgę.
- Nadal coś do niego czujesz – odparł, rzucając gumową piłkę Scarleth w głąb salonu, a ona automatycznie ruszyła za nią. To było stwierdzenie, nie pytanie. Nie uszło to mojej uwadze.
- Brawo – wywróciłam oczami.
- Powinnaś się z nim spotkać jeszcze przed BAFTA, bo…
- Nie ma mowy, David – przerwałam mu. – Nie chcę.
- Spokojnie, do niczego Cię nie zmuszam. Takie jest po prostu moje zdanie – mruknął, cmokając do Scarleth, przez co ta wskoczyła na jego kolana i wygodnie się na nich ułożyła. – Uwielbiam tą psinę! Jest bardziej posłuszna, niż Bruce!
- Układa się wam? – zapytałam z ciekawości.
- Nie mogę tego nazwać związkiem… po prostu z nim jest świetny seks…
- Dobra, tyle mi wystarczy – weszłam mu ponownie w zdanie, nim zacząłby opowiadać o wszystkich szczegółach.
- Choć ostatnimi czasy czegoś mi brakuje – rzekł z wahaniem. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Oho, alarm czerwony, co się dzieje? – szczerze się zaniepokoiłam. Jego wahania były jak u kobiety w ciąży : nie wiesz się czego spodziewać.
- Bo.. hmm… no wiesz…
- Proszę nie mów, że złapałeś chlamydie, bo się na Tobie kompletnie zawiodę człowieku – jęknęłam zniesmaczona.
- No coś ty! Przenigdy nie złapałem choroby wenerycznej! – krzyknął zaskoczony, kładąc dłoń na piersi w teatralnym geście. – Nie wierzysz w to, że używam zabezpieczeń?
- Wierzę, wierzę! – podniosłam ręce w geście „poddaję się”.
- Zmieńmy temat, nim moje bardzo niegrzeczne ego geja ujrzy światło dziennie… mam dla Ciebie niespodziankę, chicka – powiedział z szerokim, złowieszczym uśmiechem.
- Twoje niespodzianki zazwyczaj kończą się tym, że jestem zmuszona je przyjąć – skrzywiłam swoją twarz w grymasie niezadowolenia.
- Ta Ci się spodoba – jego oczy rozbłysły i wybiegł z salonu, a wrócił do niego kilka sekund z dużą torbą.
- Proszę, nie mów mi, że ta niespodzianka ma coś wspólnego z BAFTA – warknęłam, unosząc pytająco brew.
- Będziesz mi jeszcze za to całować tyłek – posłał mi całusa i rozpiął torbę, przez chwilę w niej szperając.
- Niech tym zajmuje się Bruce – westchnęłam i zdębiałam na widok czarnego materiału, który był dla mnie jak objawienie Boże. - Ty. Chyba. Żartujesz?!

***
Z wielkim niepokojem, lecz i ekscytacją doczekałam się gali BAFTA. Z początku broniłam się rękoma i nogami by tam nie iść, ale… po dłuższym namyśle musiałam pokazać się od tej najlepszej strony. W końcu byłam profesjonalistką, dorosłą kobietą, która sprzedała swój projekt za dwanaście milionów funtów. Pojawienie się na ściance na tak ważnej gali było dla mnie jakąś częścią tego sukcesu. Miałam pokazać się wśród sław, a ja… byłam poniekąd nikim. Tylko projektantką wnętrz. Kto by się spodziewał takiego obrotu spraw?

No i Malik. On też tam miał być. Czy byłam gotowa na konfrontację z nim? Miałam go totalnie olać i wykazać się powagą czy uciec z płaczem? Wiedziałam, że David miał rację : powinnam porozmawiać z nim, ale… nie miałam na to siły psychicznej. W dodatku musiałam udawać, że moje relacje z ojcem są idealne. Ciągle musiałam udawać i chodzić ze sztuczną maską zadowolenia na twarzy. Samo takie coś wykańcza. Szczególnie pięć pierwszych dni bez Zayn’a… było jak koszmar.
- Niuniu, dzień dobry maleńka! Wstajemy i jemy pożywne śniadanko! Czeka nas długi dzień! – znikąd do mojej sypialni wbiegł David, rozchichotany z bananem od ucha do ucha, niosąc dla mnie śniadanie na tacy.
- Zamknij się idioto – ziewnęłam głośno, zakrywając niepomalowaną twarz kołdrą.
- Oj rozchmurz się kruszynko moja! Dzisiaj BAFTA! – krzyknął, kładąc tacę z jedzeniem na stoliku nocnym. Sięgnęłam po kanapkę ze swoją ulubioną szynką, jajkiem, majonezem i szczypiorkiem i zjadłam ją w mgnieniu oka.
- Dobrze, ale nie musisz tak się drzeć do jasnej cholery – zajęczałam z pełną buzią, na co wybuchł śmiechem i zrobił coś czego w ogóle się po nim nie spodziewałam : wskoczył na mnie jak i zaczął gilgotać. Przełknęłam szybko jedzenie, by się przypadkiem nie udusić.
- Nie, David, nie! – zaśmiałam się głośno, próbując wyrwać się spod jego silnego uścisku. Ze śmiechu zaczęłam płakać, a on nie przerywał i miał ze mnie niezłą polewkę. – Dobrze, już wstaję, ale zejdź ze mnie! – zawołałam, dusząc się śmiechem i łzami.
- Nie można było tak od razu? – parsknął śmiechem, kładąc się wolnej powierzchni łóżka tuż obok. Niezdarnie wygrzebałam się spod kołdry, wycierając twarz z łez.
- O której mamy pojawić się na ściance? – spytałam go, spoglądając na niego spod przymkniętych powiek.
- W południe.
- A jest…?
- Wpół do jedenastej.
- Ja pierdole! – krzyknęłam, zrywając się z łóżka, biegnąc prosto do łazienki.
- Czy wspomniałem też, że musimy być przynajmniej pół godziny wcześniej?! – usłyszałam w jego głosie rozbawienie.
- Lepiej się przymknij, David, jeśli nie chcesz oberwać w jaja!

***
Z niedowierzaniem obserwowałam swoje odbicie w lustrze, wygładzając niepotrzebnie czarną suknię, która w bardzo seksowny sposób opinała moje kobiece kształty. Kreacja sięgała do ziemi, a z tyłu była wydłużana i ciągnęła się po ziemi niczym welon panny młodej. Pikanterii dodawał głęboki dekolt niemal do pępka, przez co zarys moich krągłych piersi był mocno uwydatniony. Na stopach miałam srebrne szpilki od Louboutina, a biżuteria składała się tylko z bransoletki od Chanel i delikatnych kolczyków z kilkoma diamentami. 

Przeniosłam swoją uwagę na blond włosy. Och, nie wspomniałam wam, że stałam się blondynką? Była to bardzo spontaniczna decyzja, lecz efekt bardzo mi się podobał. Wyglądałam młodziej i bardziej na dziewiętnaście lat, niż wcześniej. Więc, David utworzył z moich włosów gładki, koński kuc, ale po namyśle rozpuściłam je i falami opadały na moje lekko opalone ramiona, które od lekkiej wilgoci nawet trochę się zakręciły. Makijaż był delikatny, ale i w pewien sposób drapieżny i bardzo seksowny. Byłam pod wrażeniem.
- No pokaż mi się mamsita! – wykrzyknął David, wchodząc do mojej sypialni, po czym rozdziawił szeroko usta, klaszcząc w dłonie jak rozchichotana nastolatka. – O żeś w chuj! To jest najlepsza sukienka, jaką do tej pory Ci dobrałem, baby!
- Nie jest aż… nazbyt seksownie? – parsknęłam na dźwięk własnych słów.
- Seksu nigdy za wiele, maleńka! – pisnął. – Wyglądasz przebosko, przezajebiście i chętnie dobrałbym się do tych piersiątek – zauważyłam na jego twarzy tajemniczy uśmiech. Odwróciłam się do niego twarzą i zmrużyłam oczy. – Okay, powiem Bruce’owi by sobie takie zrobił, wtedy dam Ci spokój! – zaśmiałam się i w tym samym momencie mój telefon zadzwonił. Spojrzałam na niego ciągle rozbawiona, lecz znikło ono, gdy zauważyłam kto był dzwoniącym. – Kto to?
- Zgadnij – prychnęłam, wpatrując się w ekran i nerwowo przygryzając wargę.
- Odbierz to idiotko! – burknął David.
- Ja nie wiem…
- Mam to zrobić za Ciebie?! – warknął pytająco. Wiedziałam, że mówił na poważnie, więc po głośnym przełknięciu śliny, odebrałam połączenie.
- Malik – odparłam formalnie, siadając na łóżku.
- Clairy – wyczułam w jego głosie ulgę. – Nawet nie wiesz, jak chciałem usłyszeć Twój głos – dodał po chwili, a mi zrobiło się sucho w ustach. „Mów coś Clairy!” darł się na mnie mój umysł.

Zluzuj majty, zdesperowana suko.

- Po co dzwonisz? – zapytałam zbyt ostro, ale chyba nie zwrócił na to zbytniej uwagi.
- Idziesz na BAFTA prawda?
- Ja, David i mój ojciec również zostali zaproszeni, więc wypadało bym poszła – powiedziałam obojętnym tonem, choć aż mnie skręcało w środku gdy ponownie usłyszałam jego głos. Działał na mnie zbyt mocno. I to może zasłoniło mi oczy.
- Wiesz, z początku to ja zaprosiłem Ciebie – rzekł poważnie. Nie lubiłam gdy miał taki ton głosu. Wiedziałam, że wtedy nie był w najlepszym humorze. W czym był sęk? W tym, że mój ojciec – który chciał go zniszczyć, również miał się pojawić na gali, czy obecność mojego przyjaciela geja? Stawiałam na to pierwsze. Davida lubił… chyba.
- Nie wydaje mi się by to zaproszenie było jeszcze aktualne – szepnęłam.
- Dla mnie jest – odparł uparcie.
- Zayn… muszę kończyć.
- Clairy…
- Pa Zayn – i rozłączyłam się, dotykając drżącym palcem czerwonej słuchawki, kończąc połączenie. – Muszę jechać? – zapytałam Davida.
- Tak. Jeszcze udowodnimy temu chujowi, jakie ciałko stracił – fuknął.

***
- Wyglądasz powalająco, córeczko – stwierdził mój ojciec, gdy wsiedliśmy do limuzyny, która czekała na nas pod One Hyde Park. On też wyglądał… bardzo należycie. Miał na sobie dopasowany szary smoking, czarną koszulę, krawat i pantofle. Rzadko widziałam go takie wystrojonego. Mimo tego jaki był w ukryciu przede mną, musiałam przyznać, że mieć takiego przystojnego ojca to zaszczyt. David również nie odstawał od niego. Dzisiaj zamiast kolorowych, gejowskich ciuszków, założył granatowy garnitur z białą koszulą i czarne półbuty od Louboutina. Wyglądał… bardzo hetero.
- Dzięki – uśmiechnęłam się lekko.
- David mówił, że zamierza Cię wystroić, ale żeby aż tak?! – zaśmiał się i spojrzał na David’a.
- Panie Watson, tylko chciałem by Clairy wyglądała tak, jak powinna… Jak dama – odpowiedział i mrugnął do mnie. Wywróciłam oczami, nakładając nogę na nogę.
- Cieszę się, że będziecie razem ze mną w tak ważnym dniu – oświadczył, a w mojej głowie zabrzmiało to bardzo… dziwnie. Davidowi chyba też, bo zmarszczył czoło i zerknął na mnie.
- Dlaczego jest ważny? – spytałam.
- Mam dla was niespodziankę, ale powiem wam o tym na przyjęciu po BAFTA – odparł.
Resztę drogi ojciec i David byli pogrążeni w rozmowie, a ja myślałam głęboko nad tym, co ojciec mógł wymyślić. Czułam, że to miało pewien związek z firmą, lecz i z nami. Tata chciał nas w coś wkręcić? Czyżby plan zniszczenia firmy Zayn’a zaczął wcielać w życie?
- Clairy – poczułam jak ramię David’a uderza o moje. Oderwałam wzrok od widoku za oknem i spojrzałam na niego. – Wysiadamy – pokiwałam głową i schowałam telefon do swojej czarnej torebki, którą ode mnie wziął.
- Cóż za gentleman – parsknęłam śmiechem.
- Uśmiechnij się – zignorował moją uwagę i wysiadł z limuzyny, tuż za moim ojcem i czekał, aż ja zrobię wystawiając dla mnie rękę. Ujęłam ją i wziąwszy ostatni głęboki wdech uważając na to, by żadna część moja ciała nie została odsłonięta przez zdradliwą kreację opuściłam auto, zostając od razu oślepiona blaskiem fleszy. Tak jak kazał mi David, uśmiechnęłam się jak najbardziej prawdziwie, by nie wyjść na jakąś zadufaną w sobie zołzę, bo nie zamierzałam później oglądać swoich naburmuszonych zdjęć w prasie. Razem z Davidem i moim ojcem przez chwilę pozowaliśmy przy limuzynie, potem prowadzeni przez dwóch ochroniarzy ojca przeszliśmy w głąb scenerii.

Nie wiem dlaczego taki ktoś jak ja, pojawił się na BAFTA. Jest to gala dla Brytyjskich Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych, a ja jestem tylko projektantką wnętrz! W dodatku dostałam zaproszenie na pokazanie się na ściance! Czy to nie było… cholernie pogmatwane!?

Kilka minut wcześniej doszliśmy na ową ściankę. Na ziemi był położony czerwony dywan, a metalowe bramki oddzielały od niego reporterów, którzy stali tuż za nimi z obiektywami wycelowanymi w różne sławy. Pierwszy na jego podbój poszedł mój ojciec. Dumnie patrzył w paparazzich, uśmiechając się zadziornie do aparatów, które robiły mu dziesiątki zdjęć. Chciałabym mieć taką pewność siebie. Nie znosiłam jak ktoś robił mi zdjęcia… Chyba, że David, bo on… to on. Jemu mogłam ufać. David jako drugi stanął na dywanie machając do aparatów i szeroko się uśmiechając. Zawsze mówiłam Davidowi, że był stworzony do sławy, do blasku fleszy, a nie do pracowania dla podłego zrzędy Watsona. Jemu jednak nie można było przetłumaczyć.

W końcu przyszedł czas i na mnie. Gdy chciałam wejść na miejsce David’a, w tłumie rozpoznałam kogoś, kto podbił moje serce. I właśnie witał się z moim ojcem i Davidem, będąc jak zawsze niezwykle uprzejmym i szarmanckim.

Witaj ponownie, Zayn’ie Maliku. 


**************************************
Pewnie połowa z was domyślała się, że Clairy i Malik spotkają się na BAFTA :D  
Czekacie na więcej? :D 

37 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3

Komentujcie <3

K.