piątek, 24 kwietnia 2015

Book2 - 10

- Nie chcę jej nawet widzieć, Zayn – powiedziałam mierząc go i Leo wściekłym wzrokiem. Po moim dobrym nastroju nie było nawet śladu.
- Mówiła czego chce? – Zayn zwrócił się do Leo, a ten tylko pokręcił głową. – Nie wpuszczaj jej tutaj, ma dożywotni zakaz wstępu do willi.
- W porządku, Panie Malik – Leo wycofał się i zostawił nas samych.
- Czego ona się tu znowu pałęta? – warknęłam zirytowana idąc do salonu, a Zayn z lekkim opóźnieniem ruszył za mną.
- Chyba dałaś jej ostatnim razem do zrozumienia, że nie jest tu mile widziana – powiedział, a w jego głosie wyczułam drwinę.
- Nie potrafię długo trzymać złości na wodzach – prychnęłam podchodząc do barku Zayn’a i wyjęłam z niego Bourbon.
- Oho, jeśli sięgasz po alkohol musisz być naprawdę zła – stwierdził opierając się o szafkę z założonymi ramionami i obserwował, jak piję trunek z „gwinta”. – Tak, jest na serio źle.
- Gdy jeszcze kiedykolwiek spotkam tą pieprzoną pedofilkę, wyrwę jej te wszystkie rude kudły – syknęłam, krzywiąc się przez gorzki smak alkoholu. – Jezu, potrzebuję się rozluźnić!
- Przecież tu stoję – Zayn posłał mi zadziorny uśmiech. Wywróciłam oczami i pociągnęłam kolejny łyk Bourbonu.
- Muszę pójść na imprezę – rzekłam i spojrzałam na niego. Zmarszczył czoło. Widziałam, że nie spodobał mu się ten pomysł.
- Okay – powiedział po kilkunastosekundowej ciszy.
- Ale? – parsknęłam śmiechem. Musiał być jakiś warunek. Nie puściłby mnie od tak.
- Idę z Tobą.

***

- Nie wierzę, że sam Malik jest w Queście! – krzyknął David niemal przekrzykując głośną klubową muzykę. Była z nim też Gabriela, do której wcześniej zadzwoniłam i jej dwie koleżanki. Czułam się przy nich… jak zakonnica. Miałam na sobie krótką czerwoną sukienkę, ale… one były niemal nagie! No i patrzyły na Zayn’a niczym na mięso.

Pierdolcie się suki, on jest mój.

- Sam też w to nie wierzę – skwitował Zayn z ironią, rozglądając się po klubie. Roiło się z nim od wielu kobiet i mężczyzn, w powietrzu można było wyczuć zapach alkoholu i papierosów, a ocierającą się w namiętnym tańcu parę można było spotkać na każdym kroku.
- Dziewczyny, poznajcie Zayn’a Malik’a, chłopaka Clairy – zabrała głos Gab, uśmiechając się do nas zadziornie. Dziewczyny oklapły, słysząc iż Malik to mój chłopak. – To jest Marlin – Gab wskazała na brunetkę sącząca kolorowego Shota. – A to Serafina – Gab spojrzała na blondynkę, która „pożerała” mojego chłopaka wzrokiem.
- Chodźmy się napić – szepnęłam Zayn’owi na ucho, a ten tylko przytaknął i zaprowadził nas do baru. Zajęło nam to trochę czasu, gdyż tego wieczoru ludzi w lokalu było pełno. – Poproszę Apricot Smoothie – powiedziałam do barmana, gdy w końcu udało mi się do niego dotrzeć.
- Okay – posłał mi uśmiech.
- Dla mnie wodę – odezwał się Zayn ostrym tonem. Barman spojrzał na niego krzywo i oddalił się od nas.
- Co tak groźnie, Panie Malik? – uśmiechnąłem się.
- Ten koleś Cię podrywa – warknął.
- Spokojnie, cały wieczór zamierzam poświęcić Tobie – puściłam mu oczko i zabrałam drinka z lady, który chwilę później już był zrobiony, a Zayn odebrał swoją wodę i chwilę później siedzieliśmy już koło David’a i całej reszty.

Wieczór mijał w najlepsze. Dawno się tak nie wybawiłam. Zayn oczywiście bacznie mi się przyglądał od czasu do czasu, ale ja wiedziałam, kiedy powiedzieć sobie dość. I zrobiłam to, gdy już ledwo stałam na nogach.

Moje wyczucie czasu jednak było do bani.

- Chodźmy tańczyć! – pisnęła Gab, chwytając mnie za rękę i jak rozchichotane nastolatki wbiegłyśmy na parkiet. Czułam na swoim plecach wzrok Zayn’a, który wykazywał zainteresowanie. – Pokaż Malikowi, jak to teraz się robi – wybełkotała, przyciągając do siebie jakiegoś obcego faceta i zaczęła z nim bezwstydnie tańczyć. Odwróciłam od nich wzrok z lekka speszona. Gdy spojrzałam w stronę stolika, przy którym siedział Zayn z David’em, tego pierwszego już nie było. Zaczęłam się rozglądać po lokalu, wyszukując go wzrokiem. Nie potrzebnie, bo chwilę później poczułam jego ręce na swojej talii.  Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę.
- Zatańczymy, Panno Watson? – zapytał i przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że czułam od niego bijące ciepło. Ułożył swoje dłonie na moich biodrach, tuż nad pośladkami i zaczął się poruszać w rytm jakieś zmysłowej piosenki Britney Spears.

Wow, nie wiedziałam, że Zayn jest aż tak dobrym tancerzem! Każdego dnia zaskakuje mnie co raz bardziej! Nie dość, że był cholernie seksowny, bogaty, zajebisty w łóżku, to jeszcze tańczył jak zawodowiec. W sposób w jaki prowadził mną… Ocierał się o mnie… Brakowało mi słów. Nie spuszczałam wzroku z jego twarzy, jednocześnie poruszając biodrami i przyciskając go do siebie.
- Zgaduję, że kluby nauczyły Cię tańczyć – mruknął mi na ucho, jednocześnie zarzucając moje ręce na jego szyję.
- Tylko troszkę – zaśmiałam się i otarłam biodrami o jego czułe miejsce. Usłyszałam cichy syk Zayn’a.
- Nie rób tak, Clairy… Nadal jestem twardy i tylko czekam, aż będę mógł się w Tobie zatopić – mówiąc to, ścisnął moje pośladki. Zadrżałam, co spowodowało na jego twarzy uśmiech. – Tak, pragniesz tego, co?
- Coś czuję, że po powrocie do domu nie będę w stanie chodzić w pionie – parsknęłam śmiechem.
- Już wyglądasz na taką, która ma zaraz stracić kontakt ze światem – odparł, nie przestając się kołysać i zaczął zgrabnie wymijać pary wokół nas. – Koniec na dzisiaj.
- Tak, też tak sądzę – stwierdziłam. – Boże, jestem taka pijana! – zaśmiałam się głośno, wtulając w Zayn’a jak mała dziewczynka.
- Tak, to jest czas by wracać do domu – on również się zaśmiał i zaczął nas prowadzić w stronę wyjścia.

***

- O rzesz w dupę – jęknęłam głośno, raptownie budząc się i zaczęłam odczuwać pierwsze oznaki porządnej imprezy na swoim ciele. Moja głowa była tak ciężka niczym głaz, chciało mi się wymiotować ( choć to był najmniejszy problem ) i byłam chorobliwie głodna. Picie na głodnego nie było mądrą rzeczą.

Ale ja zdecydowanie do mądrych nie należałam.

Nawet nie pamiętałam, kiedy odleciałam! Nienawidziłam tego momentu! Wtedy uświadomiłam sobie, że obok mnie nie było Zayn’a. Rozejrzałam się zdezorientowana po pokoju. Strona łózka, po której zawsze leży, była nietknięta. Cholera, musiałam go czymś rozzłościć i to porządnie. Nawet gdy był zły, spał ze mną. Boże, co ja odwalałam!?

Wstałam powoli z łóżka, by przypadkiem nie zakręciło mi się w głowie i powoli wyszłam z sypialni, po drodze zgarniając Scarlet, która z piskiem chodziła mi między nogami.
- Och Scarlet, nie teraz – stęknęłam, masując swoje skronie i uważnie stąpając po schodach zeszłam na dół. Zayn siedział w pełnym garniturze przy stole i sączył kawę z dużego białego kubka. Wyglądał cholernie pociągająco. Szczególnie z trzy dniowym zarostem. Przygryzłam dolną wargę i obciągnęłam jego… koszulkę?! Dlaczego ja nic nie pamiętam?!
- Dzień Dobry, Clairy – spojrzał na mnie przelotowo, dopijając kawę do końca. – Nakarmiłem Scarlet tym, co znalazłem w Twojej walizce.
- Co wczoraj odwaliłam? – zapytałam bez ogródek widząc, jak się zachowuje.
- Nie, oprócz tego, że zwymiotowałaś dwa razy nim doszliśmy do domu i potykałaś się o własne nogi – rzekł ze sztucznym uśmiechem. Zarumieniłam się i niepewnie zajęłam miejsca na stołku tuż obok Zayn’a. Scarlet podreptała do salonu i usiadła na białej kanapie.
- Przepraszam – szepnęłam szczerze, patrząc na niego z ukosa.
- Nie lubię jak moja kobieta pije – powiedział wstając ze stołka.
- Jesteś na mnie zły? – zapytałam, czując się co raz bardziej skrępowana w jego towarzystwie. Nie marzyłam o tym, by Zayn widział mnie po raz kolejny w takim stanie.
- Nie, dlaczego tak myślisz? – zmarszczył czoło i popatrzył na mnie z konsternacją.
- Jesteś taki… oschły – westchnęłam, bawiąc się palcami swoich dłoni.
- Hej – poczułam jak palcami unosi mój podbródek. Spojrzałam w jego miodowe oczy. – Jestem spięty, bo w pracy mam dużo do ogarnięcia. Nie chciałem, byś tak to odebrała.
- Okay – odparłam nijako.
- Mówię prawdę – ciągnął dalej. – Nie chciałem Cię urazić.
- W porządku, wiem coś o stresie w pracy – powiedziałam, uśmiechając się lekko.
- Hm… Masz coś pod tą koszulką? – Zayn zmienił temat i palcami przebiegł po moim odsłoniętym udzie. Odruchowo je zacisnęłam, rumieniąc się delikatnie. – Czyli nie – stwierdził i bez cienia wstydu ją ze mnie zdjął. Pisnęłam zaskoczona, zasłaniając rękoma swoje piersi.
- Halley może tu przyjść w każdej chwili! – krzyknęłam.
- Dzisiaj dałem jej wolne – odparł wymijająco chwytając moje nadgarstki i siłą odsłonił moje ciało. Przygryzłam dolną wargę, obserwując twarz i spojrzenie Zayn’a, które z zawadiackim uśmiechem skanowało moje ciało. – Cholera Clairy, nie mam czasu, a tak cholernie Cię pragnę – warknął zdejmując z siebie prędko marynarkę rzucając ją na ziemię, po czym rozpiął kilka guzików koszuli i zsunął do kostek swoje spodnie wraz z bokserkami. Jego męskość była już całkowicie gotowa. – Wstań – podniosłam się z krzesła, by chwilę później usiąść na kolanach Zayn’a, który opadł na siedzenie obok. – To musi wystarczyć nam na cały dzień maleńka, wieczorem się porządnie Tobą zajmę – obiecał i złączył moje usta ze swoimi, nadstawiając mnie na swoją męskość, na którą chwilę później spadłam. Jęknęłam głośno, nie zważając na to, że mój kac dawał mocno o sobie znać. Oboje byliśmy spragnieni i podnieceni…

Zresztą, kiedy tak nie było?

- Jezu, jesteś taka ciasna – stęknął, pożerając moje usta i płynnie we mnie wchodząc. Mocno go objęłam, mocno wbijając palce w jego plecy. – Ta twardość nie chce zniknąć od kiedy wczoraj ze mną tańczyłaś… i do jasnej cholery musisz mi to kiedyś powtórzyć – kontynuował, kładąc obie dłonie na moich pośladkach i przyśpieszył. Moja głowa opadła na jego ramię, gdy w tym samym czasie jego składał pocałunki wzdłuż szyi.
- Zayn – wydyszałam. By rozładować swoje rosnące seksualne napięcie wgryzłam się w jego bark.
- Tak mi w tobie dobrze, Clairy – mruknął, naciskając na mnie, na co z moich ust wyrwał się krzyk rozkoszy. – Jesteś blisko? – zapytał ciężko oddychając wprost do mojego ucha, co tylko dodawało całej sytuacji seksapilu.
- Tak – odpowiedziałam drżącym głosem.
- Nie dochodź – rozkazał. Kompletnie zbiło mnie to z pantałyku.
- Co?
- Masz nie dochodzić, inaczej po powrocie z pracy Cię ukarzę – jęknął i wbił się we mnie jeszcze kilka razy, nim poczułam jak zrywa nasienia wypełnia moje wnętrze. Zadrżałam, lecz nie dobiłam do szczytu. Co za palant! Doskonale wiedziałam dlaczego to zrobił! Chciał mnie w ten sposób ukarać za schlanie się poprzedniego wieczoru!
- Teraz cały dzień będę chodzić na granicy orgazmu – stęknęłam obserwując go, jak się ubiera.
- Nawet nie próbuj sama działać – ostrzegł, poprawiając swoją marynarkę. Nawet na chwilę nie odwrócił ode mnie tego swojego miodowego wzroku przesiąkniętym czułością i groźną iskierką.
- Jak możesz zostawiać kobietę w potrzebie?! Ty masz serce?! – zaśmiałam się, udając oburzoną.
- Weź to za nauczkę – uśmiechnął się głupio, ostatni raz skanując moje ciało. – Częściej możesz siedzieć w kuchni naga. Moje poranki od razu byłyby lepsze – rzekł pochylając się nade mną i pocałował mnie namiętnie. Od tego pocałunku moje policzki stały się czerwone i na chwilę zabrakło mi powietrza. – Miłego dnia, Clairy.
- Miłego dnia, Panie Malik. Mniej mnie na sumieniu.

***

Tak jak podejrzewałam, cały dzień chodziłam podniecona i marzyłam tylko o tym, by język lub penis Zayn’a pozbył się tego uczucia. Potrzebowałam tego, a sama nie mogłam, gdyż od razu by to zauważył ( nie wiem do cholery jakim cudem, ale to robił ).  Zajęłam się więc robieniem ostatnich projektów, jakie miałam wykonać dla ojca i zaczęłam myśleć nad budowlą, którą zlecił mi Jackson. Moje myśli prędzej krążyły wokół tego, jak reagował na niego Zayn. Chociaż… patrzył na każdego mężczyznę krzywo, jak tylko z nim rozmawiałam. Nie wiedziałam co do niego miał… I to było najbardziej frustrujące. Jackson wydawał się taki… dziarski, miły… może i był flirciarzem, ale co drugi milioner taki jest. Choć… Zayn już tego nie robił. Za nim go oficjalnie poznałam słyszałam o jego „ustawionych” związkach, ale wtedy mało mnie to interesowałam. Teraz gotowałam się w środku na obraz, który powstawał w mojej głowie : Zayn z obcą kobietą – na pewno seksowną blondynką o wielkim biuście i tyłku, którego pozazdrościłaby jej sama Kardashianka. Szybko odgoniłam od siebie tę wizję i zadzwoniłam do Gabrieli.
- Hej Clairy – przywitała się ze mną ochryple, na co zaśmiałam się cicho.
- Ouu, brzmisz strasznie – stwierdziłam.
- Nic do cholery nie pamiętam – jęknęła zdesperowana.
- Ja też. Nie dość, że chodzę cały dzień jak trup…
- Co na to Malik? – zapytała, wchodząc mi w zdanie.
- Był zły, choć próbował w to w sobie… stłamsić? – powiedziałam, oczywiście rumieniąc się na samą myśl o tym jak wziął mnie tego ranka w kuchni. Ból głowy i kac szybko odeszły na drugi plan.
- Te stłamszenie rozumiem za głębokie spenetrowanie, prawda? – zaśmiała się. Przygryzłam dolną wargę w konsternacji.
- I nie pozwolenie mi dojścia – dodałam, chowając twarz w dłoni.
- A to sukinsyn! Założę się, że nie możesz cały dzień usiedzieć w miejscu na dupie, prawda?
- Kurwa, żebyś wiedziała! – stęknęłam. Tym razem ona się zaśmiała.
- Nie uwierzysz w to co Ci powiem, ale David się wczoraj do mnie przystawiał z tego co mniej więcej pamiętam – odparła. Rozdziawiłam usta szeroko ze zdziwienia.
- David? Mój przyjaciel gej? – potwierdziła to mruknięciem. – Jasna cholera.
- Trochę mnie podrywał, obmacał mój tyłek milion razy i to tyle…
- Muszę z nim poważnie porozmawiać. Przechodzi kolejne załamanie na tle swojej orientacji – westchnęłam, wywracając oczami.
- Mała, poza tym w prześwitach mam widok jak tańczyłaś z Malikiem! Dziewczyno, dziwię się, że nie wziął Cię na tym parkiecie! Wywijałaś tyłkiem we wszystkie strony świata! Gdybym była chłopakiem, na bank by mi stanął!
- Proszę Cię, nie mówmy o tym – parsknęłam śmiechem. Za sobą usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Obróciłam się i zobaczyłam Zayn’a, który wszedł do willi i powoli zmierzał w moją stronę. Jego mina była tęga. Coś musiało się stać. – Zadzwonię do Ciebie jutro, okay?
- Zayn wrócił?
- Tak – powstrzymałam swój uśmiech widząc, jak Zayn wyglądał.
- Miłej zabawy! – zachichotała, rozłączając się.

No nie wiem, czy będzie miło.

- Coś się stało? – spytałam wstając, gdy znalazł się już w salonie.
- Twój ojciec dowiedział się, że nie ma Cię w apartamencie, Clairy – rzekł grobowym tonem.
- I co w związku z tym? – przełknęłam głośno ślinę.

- Był dziś u mnie w biurze. Myśli, że jesteśmy razem.  


**************************
WELCOME BACK BITCHEEEES!

A tak grzeczniej to was witam :3 Już po testach, zadowolona wracam :D Rozdziały będę dodawała w miarę regularnie, gdyż no jakby nie patrzeć, zbliża się koniec roku i trzeba wyjść jak najlepiej bo idę do LO :D 

Możliwe, że na MOIM wattpadzie kolejne rozdziały LDG będą wcześniej, chyba, że bardzo będziecie się starać z komami tutaj :3 Ale prowadzę LDG tu i na wattpadzie, więc się zobaczy :3


45 komentarzy = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3


Komentujcie <3

K.

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Ogłoszenie!

Kochani, ze względu na zbliżające się egzaminy w tym tygodniu i do środy następnego nie pojawi się żaden rozdział, gdyż po prostu nie mam czasu :/ Test to już nie przelewki, zależy mi na szkole i chcę by wyniki z niego były jak najlepsze :):) Mam nadzieję, że rozumiecie :D W między czasie będę pisała rozdziały na przód ( jeśli przypadkiem nie zasnę twarzą w monitorze laptopa ). No i będę wstawiała w miarę regularnie rozdziały na wattpada, gdyż mam wszystko napisane i z tym akurat problemu nie ma :D

Do zobaczenia! :D


wtorek, 7 kwietnia 2015

Book2 - 9

- Pani klucze od auta, Pani Watson – oznajmił Leo wręczając mi klucze od mojego Astona Martina. O dziwo gdy przyjechałam pod willę wraz z Zayn’em, Leo już na nas czekał.
- Dziękuję, Leo. Nie musiałeś się fatygować – powiedziałam uśmiechając do niego lekko.
- Tylko wykonuję moją pracę, Panno Watson – odparł, a po jego minie stwierdziłam, że go zbiłam z pantałyku. No i obok mnie stał Zayn.
- Jesteś już wolny, dzwoń i informuj mnie o wszystkim w razie czego – rzekł sztywno Zayn biorąc mnie za rękę i weszliśmy do willi. Nie minęła nawet chwila, a zostałam przyparta do ściany. Z zaskoczenia wypuściłam z dłoni swoje przed chwilą dostane kluczyki. – Flirtujesz z moim personelem, Clarisso?
- Flirtowałam? – udałam zdziwioną i uśmiechnęłam się zadziornie.
- Widzę, że pogrywamy w to tak? – parsknął i naparł na mnie. Zachłysnęłam się powietrzem. Był strasznie podniecony. Ja również przez jego niecne działania. – Jak ty byś się czuła, gdybym flirtował z Twoimi koleżankami z pracy?
- Źle – przyznałam patrząc w jego oczy, które z sekundy na sekundy ciemniały co raz bardziej.
- Więc, zachowuj się jak grzeczna dziewczynka i przestań podrywać mężczyzn – warknął.
- Okay – szepnęłam otępiała jego zachowaniem. Zayn był tak dziwny, że… aż bardzo dziwny. Tak samo jak składnia tego zdania, ale taki właśnie był Zayn Malik. Dziwny i dominujący.
- Zdenerwowałaś mnie, Clairy i nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym Cię zerżnąć – odparł, a po moim ciele przeszły dreszcze podniecenia. – Lecz chciałbym wziąć prysznic.

Prysznic?! Serio?!

- W porządku – mruknęłam spokojnie, mimo swojego wewnętrznego zdenerwowania.
- Widzę Cię za pięć minut w łazience w samej bieliźnie, ja pójdę po Twoje rzeczy i Scarlet – pokiwałam tylko głową i obserwowałam jak ze złośliwym uśmiechem opuszcza dom.
- Kurwa – westchnęłam głęboko i pognałam na górę w szybkim tempie, bez trudu znajdując łazienkę. Najpierw pozbyłam się swojego swetra w stylu Bohoo i butów na obcasie, kładąc je na szafce gdzie chwilę później dołączyły do nich moje spodnie i biały podkoszulek. Niepewnie stanęłam przed gigantycznym lustrem i spojrzałam w swoje odbicie. Byłam bardziej blada niż zazwyczaj. Mój makijaż był lekko rozmazany przez płacz, więc szybko go zmyłam. – Od razu lepiej – skomentowałam, poprawiając swoje blond włosy by nie tworzyły brzydkiego gniazda.
- Co Cię podkusiło by się przefarbować na blond, Clarisso? – odwróciłam się w stronę Zayn’a, który dokładnie mnie oglądając wszedł do łazienki, powoli zdejmując z siebie ubrania.
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Potrzebowałam jakieś… zmiany.
- Zmiany powiadasz? – pokiwałam głową. – A czy to nie ma nic wspólnego z moimi blond pracownicami z firmy?
- Co? – zmarszczyłam czoło. Skąd o tym wiedział?
- Słyszałem raz jak przez sen mówiłaś, że większego stada blond szmat nie mogłem zatrudnić – zaśmiał się, a ja cała zarumieniona wzniosłam oczy ku niebu. – Czy ty wywróciłaś oczami na mnie? – Zayn spoważniał i jego ton głosu stał się niższy i groźniejszy. Przygryzłam dolną wargę w oczekiwaniu na dalszy ciąg akcji. – Odpowiedz, Clairy.
- A nie widziałeś, że pytasz? – prychnęłam, krzyżując ramiona na piersiach, uwydatniając je jeszcze bardziej dla głodnych oczu Zayn’a.
- Widzę co robisz Clairy… - Zayn przeszedł przez całą łazienkę, po drodze pozbywając się marynarki, koszuli i butów. – I jestem pełen aprobaty, że próbujesz grać moimi własnymi sposobami.
- Uczę się od najlepszych – uśmiechnęłam się do niego słodko, a potem głęboko patrząc mu w oczy, rozpięłam bez wahania jego spodnie i zsunęłam z tego boskiego ciała.
- Nie śmiem wątpić – odparł, będąc zapatrzonym we mnie i moje poczynania. Gdy już moja dłoń miała powędrować pod jego bokserki, ręka Zayn’a powstrzymała mnie w tym pomyśle. – Pierw ja się Tobą zajmę – uśmiechnął się i odwrócił mnie do siebie tyłem przez co mogłam widzieć siebie i jego w lustrze. – Chcę byś patrzyła na siebie, gdy dochodzisz – Zayn nawilżył swoje usta językiem i jedną ręką rozpiął mój stanik, a zębami zsunął ramiączka. 
Obserwowałam go z szybszym biciem serca. Gdy moje piersi zostały uwolnione od zbędnej odzieży, jego dłonie od razu zaczęły się nimi zajmować. – Jak się czujesz, Clairy? – spytał, palcami delikatnie ciągnąc za sutki i je wykręcając. Jęknęłam cicho, próbując opanować drgawki, które co moment przechodziły przez moje ciało. – Kocham oglądać, jak jesteś podniecona. Nawet nie wiesz jak wtedy seksownie wyglądasz – szepnął mi na ucho, a jego ciepły oddech owiał moją szyję.
- Zayn…
- Cśś – uciszył mnie nagłym pocałunkiem, który odebrał mi dech. Odwróciłam się do niego twarzą i przyciągnęłam do siebie mocniej, czując na sobie niemal każdą część jego ciała. Wplątałam palce w czarne włosy chłopaka, gdy jego dłonie pozbyły się resztek mojej bielizny. Ten całus był mocny, gorący, namiętny i wymagający. Nie odpuszczałam nawet na chwilę. – Kurwa Clairy, kocham Cię – stęknął w moje usta chwytając mnie za pupę i podniósł do góry. Obwiązałam nogami jego tułów, ocierając się jednocześnie o jego nabrzmiałą męskość. Zayn jęknął i wtargnął do kabiny prysznicowej, gdzie od razu spadł na nas gorący strumień wody.
- Zayn, potrzebuję Cię – mruknęłam drżącym głosem, przenosząc się ustami na jego szyję. Całowałam każdy jej skrawek, nie bojąc się użyć przy tym języka.
- Clairy – syknął, niemal zrywając z siebie bokserki i powalił nas na posadzkę kabiny. – Każdego dnia pragnę Cię co raz mocniej – ponownie jego usta złączyły się z moimi, a jego zwinne ręce rozszerzyły moje nogi i dwa palce wylądowały na mojej łechtaczce.
- O mój Boże – stęknęłam, poruszając od niechcenia biodrami.
- Jesteś dla mnie zawsze taka mokra, Clarisso – wydyszał, nieustępliwie całując. Okrężne ruchy jakie wykonywał swoją dłonią, doprowadzały mnie do szału. Moje podbrzusze zaciskało się z każdym kolejnym muśnięciem jego palców o łechtaczkę.
- Wejdź we mnie, Zayn – mój ton głosu jest niemal błagalny. Jednak jakby on mnie nie słuchał i naciskał na mój mały kłębek nerwów, przez co orgazm zbliżał się do mnie co raz szybciej.
- Dojdź, maleńka – odparł patrząc na mnie dominująco, a ja od razu poczułam, jak siła rozkoszy uderza w moje ciało. Krzyknęłam, wyginając się w łuk. Ciepło, które na mnie napierało było ogromne. Drżałam, ciągnąc dłońmi za mokre włosy Zayn’a. W tym samym momencie, gdy jego palce opuściły moją odrętwiałą od przyjemności łechtaczkę, wsunął się we mnie jego potężny członek, rozpychając na wszystkie strony. Odrzuciłam głowę do tyłu i przeniosłam dłonie na jego ramiona. – Patrz na mnie – rozkazał, a ja to automatycznie zrobiłam. Obserwowanie go takim było czymś obłędnym. W dodatku gdy był cały mokry i podniecony.
- Zayn, ja… - brakowało mi słów by opisać, jak się czuję. Moje ciało było w niebie. W bardzo rozkosznym niebie.
- Ja też maleńka – powiedział i wprawił swoje diabelskie biodra w ruch, wbijając się we mnie niemal po samą nasadę.
- Cholera – przeklęłam, drapiąc jego barki. Zayn wchodził i wychodził ze mnie w tym samym tempie, nie spuszczał wzroku z mojej twarzy. Z naszych ciał woda spływała kaskadami, a jej temperatura tylko podjudzała całą sytuację.
- Jesteś wspaniała – jęknął, ściskając moje piersi i jego tempo pchnięć zmieniło się w natarczywe. – Dalej mała – sapnął uśmiechając się lekko. – Dojdź – i zrobiłam jak kazał.

***

- Mieliśmy o czymś porozmawiać – przypomniał sobie, gdy pół godziny temu leżeliśmy całkiem nadzy na jego… naszym łóżku w sypialni okryci wyłącznie metaliczną kołdrą. Z pokoju obok słyszałam jak Scarleth bawi się swoimi maskotkami. W ogóle było… spokojnie. Tak powinno być co wieczór.
- Nie psuj atmosfery – parsknęłam śmiechem, wtulając się mocniej w jego bok i nogę przerzuciłam przez jego tułów.
- Dlaczego nie odbierałaś ode mnie telefonów, Clairy? Zrobiłem coś źle? – zapytał, palcami przebiegając po moim prawym pośladku i udzie.
- Nie, Zayn po prostu… nadal nie mogę pogodzić się z tym, co robiłeś w przeszłości – szepnęłam, spoglądając na niego. Przypatrywał mi się z zaciekawieniem.
- Myślałem, że tą kwestię mamy już za sobą – zmarszczył czoło.
- Ja też, ale… sama nie wiem – westchnęłam.
- Boisz się, że zacznę być wobec Ciebie taki sam, jak dla swoich uległych – stwierdził pewnym siebie głosem. Nie odpowiedziałam mu. Doskonale to wiedział. – Clairy, spójrz na mnie – wykonałam jego polecenie z niechęcią. – Ty jesteś inna…
- A co z Twoimi potrzebami?
- W pełni je zaspokajasz – powiedział.
- Wiesz, że nie mówię tutaj o takich potrzebach.
- Zaspokajasz mnie w każdy możliwy sposób, Clairy… Bez wyjątku – uśmiechnął się delikatnie i lekko pocałował. – Kocham Cię właśnie za to, że dzięki Tobie staję się innym człowiekiem. Nawet Wayliha powiedziała, że jestem jakiś zbyt miły dla niej.
- Zbyt miły?
- Jako brat byłem wobec niej wyjątkowo zgryźliwy – zmrużył zabawnie oczy, przez co zachichotałam pod nosem.
- Nadal taki jesteś, Malik – odparłam z zadziornym uśmiechem, siadając na nim. Od razu poczułam, jak coś podłużnego pod moim tyłkiem twardnieje.
- Lubisz to – odparł, napierając na mnie.
- Nie, jestem zmęczona! – zaśmiałam się ponownie, ale co ja miałam do gadania? Nim zdążyłam zareagować Zayn uniósł mnie do góry i chwilę później opadłam na jego wpół sztywny członek. Jęknęłam, odchylając się do tyłu. Ponownie moim ciałem wstrząsnął dreszcz pożądania.
- Wiesz kto rządzi?
- Ty? – spojrzałam na niego spod przymkniętych powiek.
- Ty – uśmiechnęłam się i po wplątaniu palców w jego obie dłonie, zaczęłam się powoli i zmysłowo ruszać. – Och Clairy, tak właśnie tak… - stęknął, mocno przygryzając dolną wargę.
- Niech Pan nie przygryza wargi, Panie Malik, bo doskonale wiesz, jak na mnie to działa – powiedziałam niskim głosem robiąc okrężne kółka.
- Clairy…
- Sza! – uciszyłam go pocałunkiem.
- Czyżbym odkrył w Tobie dominacką stronę, skarbie? – wymruczał, dołączając się do moich ruchów.
- Zayn?! – z dołu usłyszeliśmy głośny krzyk. Zaprzestałam swoich ruchów i spojrzałam zdezorientowana na Malika. Ten również był zdziwiony.
- Mamy dziś jakiś gości? – zapytałam schodząc z niego.
- Zayn?! – krzyknął ktoś ponownie.
- Kurwa, to moja matka! – warknął.

~ Zayn’s P.O.V ~

Kurwa, tak jak bardzo kochałem swoją matkę – w tamtym momencie miałem ochotę ją zabić. Byłem tak blisko odkrycia nowego wcielenia mojej dziewczyny no i w cholerę mnie to podnieciło, a tak co z tego miałem?! Nie dość, że byłem w chuj jej spragniony to w dodatku mój chuj był twardy jak żelazny pręt!
- Nie wiedziałeś, że przyjdzie Twoja matka, serio? – zaśmiała się Clairy, obserwując mnie jak w pośpiechu narzucam na siebie czarne rurki i biały podkoszulek. W tym samym czasie ona leżała tak całkiem naga i zachęcająca do zrobienia z nią bardzo brzydkich i nieprzyzwoitych rzeczy. – Jakim ty synem jesteś, Zayn?!
- Ona lubi przychodzić nieproszona – fuknąłem poprawiając swoje czarne oczy i jeszcze raz przed wyjściem z pokoju spojrzałem na Clarissę. – Zejdź do nas. Chcę byś ją poznała.
- Co za wyczucie czasu – prychnęła, odwracając się do mnie tyłem.

Tyłek Clairy był cudownym widokiem.

- Widzę Cię na dole za pięć minut – uśmiechnąłem się szelmowsko i mocno klepnąłem ją w ten jeden z jej jędrnych pośladków.
- Auć! – stęknęła, a ten dźwięk spowodował, że stanął mi jeszcze bardziej. Bez dalszego dotykania jej opuściłem pokój i niemal biegiem zszedłem na dół. Przy wyspie kuchennej siedziała moja matka, nerwowo stukając paznokciami o blat. Jak zawsze była ubrana… na luzie. Może i byliśmy bogatą rodziną, ale nigdy nie pokazywaliśmy tego poprzez strój. Chyba, że tylko na specjalnie okazje. Matka nauczyła mnie, że zawsze trzeba doceniać to, co się ma i nie być pazernym.

Jestem tylko pazerny wobec Clairy – bo pragnę jej co raz mocniej.

- Zayn! Myślałam, że już masz mnie gdzieś! – powiedziała oburzona, gdy tylko mnie zauważyła.
- Dobry wieczór, mamo – uśmiechnąłem się lekko podchodząc do niej i całując w oba poliki na powitanie. – Nie spodziewałem się dziś Ciebie.
- Przyszłam, bo dostałam telefon od dyrektora One Hyde Park! Zdewastowany apartament? Zayn, wytłumacz mi to! – krzyknęła cicho i typowym matczynym tonem.
- Mamo, wszystko jest już pod kontrolą – odparłem spokojnie.
- Ktoś tam był w trakcie…
- Na szczęście nie – przerwałem jej w połowie pytania.
- Och, to… dobrze – stwierdziła. – Musisz wynagrodzić to tej osobie… Te apartamenty są warte fortunę.
- Już to zrobiłem – mój uśmiech się powiększył.
- Dzień Dobry Pani Malik! – w tym samym momencie na szczycie schodów pojawiła się Clarissa. W czarnych rurkach i białej bluzce do połowy brzucha wyglądała obłędnie. I to, w jaki sposób bluzka opinała jej biust…
- Mamo, to jest Clarissa Watson moja dziewczyna – powiedziałem z dumą. Mamie rozbłysły oczy, gdy nazwałem Clairy „swoją dziewczyną”.
- Nic mi nie mówiłeś, że poznałeś taką piękną dziewczynę, Zayn – rzekła i ze śmiechem wstała, by przytulić Clairy, która oddała uścisk. – Miło mi Cię poznać Clarisso.
- Clairy – poprawiła ją i stanęła obok mnie. Automatycznie objąłem ją jedną ręką w talii.
- Mieszkacie razem? – zapytała moja matka, obserwując nas z iskierkami szczęścia. No tak, matka ani razu nie widziała mnie z kobietą. Żadna moja była uległa jej nie poznała, prócz Carmen. A Clairy… nią nie była i chciałem by nawiązała z nią dobrą relację.
- Od dzisiaj – oznajmiłem, spoglądając na Clairy, która spojrzała machinalnie na mnie. – To apartament Clairy został doszczętnie zniszczony…
- Mój dobry Boże!
- Byłam w tym czasie w pracy, więc miałam ogromne szczęście – odezwała się cicho Clairy i spięła jednocześnie. Pogłaskałem ją dyskretnie w geście uspokojenia i rozluźnienia się.
- Gdzie pracujesz Clairy? – spytała mama, zmieniając temat zauważając, że to nie najlepsza pora.
- Pracowała w firmie architektonicznej jako projektantka wnętrz u swojego ojca, a teraz zamierza się przenieść do mnie – odpowiedziałem na jej pytaniem, nim zrobiła to Clairy, która posłała mi groźne spojrzenie.
- Jeszcze nie zdecydowałam. Przechodzę te słynne chwile wątpliwości – odparła Clairy, a ja zacisnąłem usta, powstrzymując się od kąśliwego komentarza.
- Jak będziesz zainteresowana, to będę mogła pomóc Ci znaleźć pracę, która również pozwoli Ci na wykonywaniu swojej pasji.
- Zapamiętam i dziękuję.
- Jaki jest powód Twoich nagłych odwiedzin mamo? – zapytałem.
- Waliyha chce wyprawić przyjęcie na cześć ojca i przyszłam tu z zamiarem zaproszenia Cię – odparła. – Twojej siostrze zależy, żebyś był.
- Na pewno będę – pokiwałem głową.
- No i mam nadzieję, że ty również się zjawisz, Clairy? – matka przeniosła wzrok na moją dziewczynę.
- Oczywiście. Słyszałam wiele dobrych słów na temat ojca Zayn’a – powiedziała Claira.
- Tak, to był wspaniały człowiek – mama uśmiechnęła się ciepło i spojrzała na zegarek. – Będę się zbierać. Chciałam jeszcze kupić chińszczyznę dla Waliyhi, bo inaczej urwie mi głowę – zaśmiała się, zabierając swoją torbę z wyspy kuchennej.
- Pa mamo – przytuliłem ją wolną ręką, a Clairy posłała jej szeroki uśmiech.
- Miło było mi Cię poznać, Clairy! – powiedziała idąc w stronę wyjścia. Odwróciła się jeszcze na chwilę w moją stronę by posłać mi spojrzenie typu „Brawo synu, w końcu Ci się udało” i opuściła willę.
- Jesteście tak chorobliwie podobni do siebie – stwierdziła Clairy, zarzucając ręce wokół mojej szyi.
- Po kimś musiałem być tak zajebiście perfekcyjny – zaśmialiśmy się i pocałowaliśmy krótko, gdyż naszą pieszczotę przerwało nam chrząknięcie za plecami Clairy. Oderwałem się od blondynki i spojrzałem na Leo, który błądził wzrokiem po willi, byle nie patrząc na nas. – Co się dzieje Leo?

- Przyszła do Pana Carmen Paola. 



**********************************
Okay, więc witam was z nowym rozdziałem :3 Mam nadzieję, że się podoba :D :D 

Co się dzieje z komami? :/ Coś jest nie halo :((( To chyba przyszedł czas na zawieszenie bloga? :(


44 komentarze = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3 

Komentujcie <3

K.