~ Zayn’s P.O.V ~
Wiedziałem, że Katie posiadała w sobie tego „demona”, o
którym zawsze marzyłem. Owszem, wolałem sam ją zaspokajać, bo od tego byłem, ale
chciałem spełnić jej każdą fantazję. Tylko w całym swoim życiu miałem dwie
sytuacje, gdy musiałem używać zabawek, zamiast swojego penisa.
Ale były to dziwki,
Clairy to inna, poważniejsza sprawa.
Nie chciałem jej skrzywdzić. Ostatnim razem o mały włos nie
straciłem nad sobą panowania. Nie zamierzałem zrobić tego ponownie… Nie mogłem,
bo Clairy i tak dość już przeze mnie wycierpiała. Chciałem by jako moja żona
miała najlepsze życie na świecie.
- Gotowa? – spytałem cicho Clairy, gdy już byliśmy w naszej
sypialni. Pokiwała głową, patrząc na mnie z wahaniem. – Na pewno tego chcesz?
Wyglądasz na niepewną.
- Zapomniałeś, że zawsze na początku przeżywam? – parsknęła
śmiechem stając na palcach i całując mnie namiętnie w usta. Stęknąłem i
chwyciłem ramionami jej drobne ciało. Jej usta były miękkie, delikatnie jak
aksamit i jednocześnie gorące jak ogień. Rozchyliłem jej wargi językiem i
wyszedłem na spotkanie z jej. Badaliśmy sobie nawzajem językami podniebienia i
drażniliśmy się. Pchnąłem lekko Clairy na łóżko, na które z cichym łoskotem
spadła. Znalazłem się nad nią i przebiegając dłońmi po jej boskiej skórze.
Chwyciłem jej czarny top i po tym jak uniosła ręce, definitywnie się go
pozbyłem. Objąłem dłońmi jej duże piersi i ściskałem, jednocześnie ponownie
całując. Sapała mi w usta i delikatnie poruszała biodrami. Uwielbiałem, gdy
pożądanie zaczynało nią władać. Stawała się zupełnie inną osobą.
- Teraz zacznijmy prawdziwą zabawę – mruknąłem, przerywając
pocałunek. Czułem jej wzrok na swojej twarzy, gdy wyjmowałem z zamykanej na
klucz szuflady to, czego pragnęła. Popatrzyłem na nią z szelmowskim uśmiechem i
położyłem dwa wibratory na szafce, a w drugą wziąłem dwie pary kajdanek. Klucze
od nich położyłem tuż obok sztucznych kutasów. – Wystaw ręce skarbie –
rozkazałem. Clairy wyciągnęła dłonie w moją stronę, gdy wszedłem między jej
nogi. Na widok kajdanek Clairy rozszerzyły się na moment oczy. Zatrzasnąłem
jedną parę z nich na jej nadgarstkach, a drugą szczepiłem razem z ramą łóżka.
Wyprostowałem się, obserwując swoje „dzieło”.
Mmm, rozciągnięta
Clairy na łóżku to było to.
- Pozbędziemy się tych spodenek, prawda? – bez jej
odpowiedzi pochyliłem się nad jej dolną partią i powoli ściągnąłem jej obcisłe
jeansowe spodenki. Były one zdecydowanie za krótkie, ale gdy nosiła je w domu,
jej tyłek oglądałem tylko ja, więc nie miałem nic przeciwko. Chwilę później
rozdarłem jej czerwone figi.
- Znowu? – westchnęła.
- Kupię Ci nową – mój uśmiech się powiększył i musnąłem
palcami jej czułe miejsce. Zadygotała delikatnie pode mną i cicho jęknęła. –
Jesteś już taka mokra kochanie – skomentowałem i zacząłem okrężnymi ruchami
pieścić jej maleńki guziczek.
- Och Zayn – stęknęła, ciągnąc rękoma. Dźwięk grzechotania
kajdanek rozniósł się po sypialni.
- Tak Clairy, oddaj się przyjemności – odparłem, zbierając
jej wilgoć i rozprowadziłem po kobiecości i wnętrzu ud.
- Boże, to jest takie dobre… - zagryzła swoją dolną wargę i
wypchała biodra w stronę mojej dłoni, by znaleźć się jeszcze bliżej niej.
- Moja dziewczynka jest spragniona rozkoszy, tak? –
uśmiechnąłem się zadowolony z siebie, przestając ją pieścić i sięgnąłem po mały
wibrator w kształcie naboju. Usłyszałem, jak Clairy wciąga gwałtownie
powietrze. Puściłem jej oczko i włączyłem nabój na razie na delikatne wibracje.
Przebiegłem jego czubkiem po jej lekko opalonych ramionach. Robiąc małe kółka,
dostałem się na jej piersi, zwiększając wibracje i drażniąc jej sutki. Z jej
ust uciekł cichy stęk, a jej klatka zaczęła się szybciej unosić. Uśmiechnąłem
się ponownie na ten widok i powoli przejechałem nabojem przez gwiezdną ścieżkę,
która ciągnęła się przez brzuch, aż do jej kobiecości. Dotknąłem jej wzgórka.
Jęki przybrały na sile. Była to muzyka dla moich uszu.
Ale dla penisa już
nie, bo był w chuj twardy.
- Przyjemnie Ci, Clairy? – zapytałem cicho, wpychając
wibrator między jej kobiece fałdki.
- O Boże, tak – wystękała głośno, szarpiąc rękoma jeszcze
mocniej, jednocześnie sycząc.
- Nie ruszaj się, a będzie bolało mniej – powiedziałem,
trzymając nabój na jej łechtaczce. Widziałem, jak jej podbrzusze zaciskało się,
a biodra falowały. To był cudowny widok. Uwielbiałem patrzeć, jak Clairy wije
się z rozkoszy. To był prawie jak fetysz.
- Zayn, ja chyba będę docho…
- Co to to, to nie, maleńka – oderwałem nabój od jej
guziczka, który był mocno zaczerwieniony i wilgotny.
- Nienawidzę Cię za to, Malik – warknęła podniecona. Mój
uśmiech przerodził się w złośliwy.
- I tak wiem, że mnie kochasz – złożyłem soczysty pocałunek
na jej podbrzuszu i odłożyłem wibrator na szafkę, biorąc tym razem ten większy.
Nie znosiłem tego pierdolonego ustrojstwa, bo mój kutas był o niebo lepszy od
tego gówna na baterie.
No, ale czego nie robiło
się dla swojej ukochanej?
- Po tym wszystkim wypieprzę Cię tak mocno, że nie usiedzisz
przez najbliższy dzień – syknąłem. Clairy przygryzła dolną wargę, rumieniąc się
na głęboką czerwień. Ta dziewczyna doprowadzała mnie do szaleństwa swoją niewinnością
i delikatnością. Jakim cudem taki anioł trafił akurat na mnie? – I to gumowe
coś już nigdy więcej nie znajdzie się w Tobie – włączyłem wibrator na
najmocniejszy stopień i bez oporów włożyłem do jej ciasnej kobiecości. Clairy
warknęła gardłowo, wyginając się w łuk.
- Zayn, proszę… - zaszlochała, chcąc ścisnąć nogi.
Powstrzymałem ją od tego pomysłu i chwyciłem jedno z jej drżących ud, a drugie
rozszerzyłem swoją nogą.
- Pomyśl kochanie… Czy to jest lepsze od mojego kutasa? –
zapytałem ją, wchodząc i wychodząc dildo z jej mokrej cipki. Nie mogłem wyzbyć
się aprobaty, że w tak szybkim czasie stawała się na nowo wilgotna. – Czy on
tak rozciąga Cię i rozpycha tak, jak mój?
- Nnie… - jęknęła, oddychając głośno przez otwarte usta. –
Zayn, jestem blisko!
- Widzę – mruknąłem obserwując, jak jej kobiecość co chwilę
zaciska się na wibratorze.
- Chcę Cię poczuć w sobie – westchnęła.
- Nie chcesz dojść z tym czymś?
- Nie, chcę Ciebie – burknęła. Wedle jej życzenia wyłączyłem
to gówno i rzuciłem w głąb pokoju i po szybkim pozbyciu się jej kajdanek z
nadgarstków, rozebrałem się w tempie ekspresowym i wszedłem w nią swoim
sterczącym kutasem. Niemalże od razu poczułem ulgę, gdy się w niej znalazłem.
Tego potrzebowałem przez cały dzień. Wilgotnego środka mojej pięknej
dziewczyny. Nie bawiąc się w ckliwe gierki ruszyłem swoimi biodrami, uderzając
mocno i stanowczo. Clairy chwyciła się moich ramion, wbijając mnie swoje palce
i drapiąc.
- Kurwa, jesteś taka dobra – wyszeptałem drżącym głosem,
łącząc na chwilę nasze usta w namiętnym pocałunku. Złapałem jej nogi i
obwiązałem je sobie wokół talii, po czym uniosłem ciało Clairy, które
przylgnęło do mojej klatki piersiowej. Wsuwałem się w nią nieustępliwie, dopóki
nie poczułem jak powoli zaciska się na mnie. Zwolniłem swoje tępo pchnięć, by
się z nią trochę podroczyć.
- Zayn, szybciej… - szepnęła słabo w moje wargi.
- Cierpliwości, maleńka – moje wargi wykrzywiły się w
złośliwy uśmiech, które potem przeniosłem na jej twarde sutki.
- Zayn! – krzyknęła, naprężając się cała, poruszając swoją
miednicą tak, że mój penis nie był w stanie tego znieść.
- Cholera – syknąłem i ponownie zacząłem mocno nacierać na
jej wilgotną jamkę, dodatkowo stymulując łechtaczkę. Otworzyła szeroko usta i
doszła, dysząc i w chuj mocno zaciskając swoje ścianki na moim penisie.
Doszedłem tuż po niej z ochrypłym jękiem, pożerając jej usta w gorącym całusie.
- Wszystko mnie boli – wymruczała pomiędzy pocałunkami.
Parsknąłem śmiechem.
- Obietnica to obietnica, kochanie.
***
- Co robisz? – spytałem, gdy Clarissa była pogrążona w
czytaniu jakiegoś listu i oglądania zdjęć.
- Dostałam maila od kwiaciarni, którą najwyraźniej dzisiaj
odwiedził David z Gab – powiedziała, wywracając oczami. Nie lubiłem, gdy to
robiła, lecz ukryłem swoją irytację.
- Więc, nie ściemniali gdy mówili, że pomogą – zaśmiałem się
cicho, siadając obok niej na kanapie. Kwiaty jak na mój wypaczony gust, były
naprawdę… ładne? Czy tak przypadkiem nie mówią dziewczyny? – Te są całkiem w
porządku – stwierdziłem, wskazując na stroik kwiatowy składający się z białych,
fioletowych i jasno różowych róż ozdobione fantazyjnymi liśćmi i łodygami.
- Podobają Ci się? – zerknęła na mnie. Pokiwałem głową i cmoknąłem
ją w czoło.
- Wybierz to, co Ci się tylko spodoba – odparłem, kładąc
dłoń na jej odkrytym kolanie.
- Nie chcę wydawać za wiele pieniędzy… Sama ceremonia nie
będzie najtańsza…
- Pieniądze nie grają roli, skarbie. Chcę by w ten dzień
wszystko było tak, jak to sobie wymarzyłaś – powiedziałem z lekkim uśmiechem.
- Po prostu nie chcę, abyś wydawał na mnie fortunę –
szepnęłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Za miesiąc moje pieniądze, będą i Twoje, radzę Ci się do
tego przyzwyczaić – rzekłem.
- Nie chcę, by ludzie mówili, że jestem materialistką.
- Niech sobie mówią, ja wiem swoje – chwyciłem delikatnie
jej policzki i uniosłem głowę do góry. – Ci wszyscy chuje chcieli być na Twoim
miejscu.
- Z pewnością – zaśmiała się, zamykając klapę laptopa. – Więc,
żeby nie przeholować…
- Clairy…
- Chcę, żeby wesele odbyło się tutaj – powiedziała cicho.
- Tutaj? – kiwnęła głową. – Czemu?
- Bo to miejsce jest w sam raz… Masz tutaj…
- Mamy – poprawiłem ją.
- Mamy tutaj sale balową, która spokojnie pomieści setkę
gości, bo chyba więcej jest nam nie potrzeba, prawda?
- Prawda – potwierdziłem.
- Poza tym, mieszkamy w centrum, więc każdy będzie miał
blisko – stwierdziła z uśmiechem.
- Niech będzie – westchnąłem.
- Nie wyglądasz na zbytnio zainteresowanego – stwierdziła.
- Znam się na wszystkim, prócz na planowaniu i organizowania
weseli. To nie moja bajka – odparłem, kładąc się. Pociągnąłem Clairy za sobą i
wylądowała tuż obok mnie. – Ja tylko chcę usłyszeć od Ciebie to „tak” i mieć
Cię tylko dla siebie.
- Będziesz musiał czekać na to cały wieczór – zaśmiała się.
- Ja nigdy nie czekam, bo zawsze biorę to, co chcę –
uśmiechnąłem się szelmowsko i musnąłem jej wargi. – Kocham Cię, maleńka.
- Ja Ciebie bardziej – szepnęła, układając się wygodnie przy
moim boku. – Powiedz mi coś o sobie, czego jeszcze nie wiem.
Jest tego całkiem
sporo, kochana.
- Przecież ty wiesz wszystko – uśmiechnąłem się krzywo.
- Och, nie odbiegaj od pytania! – zaśmiała się uroczo.
- Przyłapałem Wal z jej chłopakiem gdy się pieprzyli
niespełna rok temu – powiedziałem bez ogródek. Clairy spojrzała na mnie
rozbawiona.
- Przyłapałeś?
- No trudno było ich nie przyłapać jeśli słyszałem ich jęki
ze swojego biura.
- Perwersyjnie – skomentowała.
- Ty coś o tym wiesz prawda? – mruknąłem, kładąc swoją dłoń
na jej jędrnym pośladku i ścisnąłem go. Clairy krótko sapnęła. – Powiedz mi,
Clairy… Czy kiedykolwiek przeszło Ci przez myśl, aby być moją uległą?
- Poniekąd zgodziłam się na to kilka dni przed tym, gdy my…
– odparła, a ja oklapłem przypominając sobie tamten dzień. Zostanie on zawsze
wyryty w mojej pamięci jako jedno z moich najgorszych przeżyć. Ta pustka w
sercu była najbardziej dotkliwa. – Ale czasami myślałam nad tym… jak to by
było.
- Nie mógłbym Cię tak traktować. Jesteś taka niewinna…
- Niewinna? – parsknęła śmiechem. – Nie wiem gdzie
dostrzegasz tą niewinność.
- O tutaj – i złączył nasze usta w czułym pocałunku.
Uśmiechnęła się delikatnie i wtuliła w moją klatkę całowała tak długo, na
ile nam wystarczyło tylko siły.
Słodka Clairy był
zdecydowanie moją ulubioną.
Ooooo i mogłam poczytać trochę co Zayn sądzi o wszystkim ; >
OdpowiedzUsuńHahahah taa on i organizowanie wesela dobre xdd Ale rozdział super ^^
Pozdrawiam! ; *
O luju *>* jak cudownie <3 Uwielbiam takie rozdizłąy :*
OdpowiedzUsuń