czwartek, 13 sierpnia 2015

Book3 - 1

- Wyjdź stąd – warknęłam do Rosalie, która niezbyt chętnie się do tego rwała. Stała niczym kołek wbity w ziemię, patrząc na mnie, jakby nic do niej nie docierało. – Opuść ten gabinet, nim wezwę ochronę.
- Myślisz, że się tym wystraszę? – prychnęła. – Gdybyś tylko znała prawdę…
- Nie byłaś w ciąży z Zayn’em – przerwałam jej niemalże pewna swoich słów. Rosalie nie zachowywała się jak matka, która straciła swoje dziecko przez poronienie. Na pewno większość z nich nie pracowała w ekskluzywnym burdelu.
- Co? – zbiłam ją z pantałyku. To był dobry znak.
- Jakoś nie wyglądasz na taką rozgoryczoną z tego powodu, że poroniłaś, kochana – powiedziałam rozbawiona.
- Nie znasz mnie – powiedziała rozzłoszczona.
- Nie muszę Cię znać, aby stwierdzić, że jesteś zwykłą zdzirą – splunęłam. – Ja nie musiałam być uległą, by znaleźć sobie mężczyznę, a ty? Pewnie płacą Ci za pieprzenie.
- Może i nie byłam z nim w ciąży, ale myślisz, że prasa nie kupi tej bajeczki i całej reszty o hotelu? Będziesz z Zayn’em skończona – parsknęła ironicznie śmiechem.
- Kto będzie miał większą siłę przebicia? Jakaś psycholka, czy jego własna narzeczona i sam Zayn? Przemyśl to najpierw, nim spotkają Cię poważne konsekwencje.
- Jebie konsekwencje...
- Nie tylko to Cię jebało, skarbie – ponownie weszłam jej w zdanie i tym ją uciszyłam. – Wyjdź stąd i więcej nie przychodź.
- Jeszcze nie wiesz z kim zadarłaś – syknęła.
- Nie z takimi miałam do czynienia, Chachi – nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się, gdy wymówiłam jej „pseudonim”.
- Idź do diabła, suko! – pokazała mi środkowy palec i wyszła z biura, trzaskając za sobą drzwiami. Z głośnym westchnięciem opadłam na swój miękki fotel. Nie chciałam wspominać Zayn’owi o jej wizycie. I tak w naszym związku było wiele wybojów. To by ponownie zaburzyło naszą harmonię. Chciałam przynajmniej przez kilka dni pobyć z nim w spokoju, bez żadnych seksualnych afer i natrętnych uległych.
Pragnęłam normalnego życia, czy to było tak wiele?

***

Nie minęły dwa dni, a całą Wielką Brytanię ( jak i nie cały świat ) obiegła wieść o naszych zaręczynach. Co w związku z tym? Nachalni dziennikarze zaczęli czatować pod naszym domem, pod biurem Zayn’a oraz masowo dostawaliśmy zaproszenia na gale lub wywiady do znanych czasopism. Wiedziałam, że ustabilizowanie się Zayn’a wywoła spore zamieszanie w mediach, ale nie żeby na taką skalę! Zayn nie przejął się tym za specjalnie, bo był przyzwyczajony do rozgłosu, ale ja? Byłam na tylko jednej gali, zazwyczaj broniłam się rękoma i nogami by tylko na nich nie być, bo nie czułam się komfortowo w otoczeniu błysków fleszy.

Teraz to było do chuja nieuniknione.

- Wy parszywe gnojki, dlaczego nic nam nie powiedzieliście o zaręczynach i dopiero dowiadujemy się o nich z mediów!? – zagrzmiał David, wparowując razem z Gab do mojego i domu Zayn’a, udając złych i naburmuszonych.
- Zapomniałam? – parsknęłam śmiechem, siedząc razem z Zaynem i Scarleth na kanapie, słuchając jakiegoś spokojnego utworu Coldplay.
- Zapomniałaś! – powiedział David, łapiąc się za serce.
- David zapomniał dodać, że mimo wszystko gratuluje – zaśmiała się Gabriela. Wstałam z kanapy i się do niej przytuliłam. – Z początku nie uwierzyłam, gdy o tym usłyszałam! Nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że wy oboje tak szybko…
- A ja wiedziałem! – przerwał jej David. – Geje mają ten taki magiczny włącznik w mózgu i wiedzą wszystko – dodał.
- Przestać pieprzyć farmazony, David – parsknęłam śmiechem i chwilę później wtuliłam się w mojego przyjaciela. – Przepraszam Cię.
- Spokojnie, moje dziecko, wujek David jest z was dumny – odparł, a ja ponownie się zaśmiałam. – Więc, kiedy bierzecie ślub?
- My…
- W przyszłym miesiącu – wszedł mi w słowo Zayn, nim zdążyłam ułożyć jakiekolwiek zdanie. Spojrzałam na niego, gromiąc go spojrzeniem. – Chyba już o tym rozmawialiśmy – dodał szeptem.
- Naprawdę?! – pisnął David. – Musimy zacząć je organizować! To musi być widowiskowe! Fajerwerki, sztuczne ognie, masa ludzi…
- Kolego, czy to ma być koncert Madonny? – prychnęłam. Zayn zaśmiał się krótko i wrócił do głaskania Scarleth po łbie. Ta psina była zdecydowanie za bardzo rozpieszczana.
- Ale ten ślub musi być widowiskowy! – powiedział David oburzony. – Nawet jeśli ma to wyglądać jak koncert Madonny.
- Myślę, że Clairy wolałaby normalny ślub w gronie rodziny i przyjaciół – odezwał się Zayn, zerkając na nasza trójkę. – Ja zresztą też.
- Ugh, psujecie mi całą frajdę! – jęknął mój przyjaciel zdesperowany.
- Dam Ci się wyżyć przy dobieraniu dekoracji i…
- Sukni ślubnej! – dodał podjarany z bananem na twarzy.
- Niech Ci będzie – machnęłam ręką.
- Ale pomimo tego wszystkiego musicie oznajmić całej reszcie o zaręczynach – wtrąciła się Gab. – Tak przynajmniej należałoby zrobić.
- Nie nasza wina, że ktoś nas uprzedził – odparłam ironicznie.
- Jak myślicie, kto to mógł być? – spytała. Wzruszyłam ramionami.
- Pewnie ktoś kto interesuje się życiem Zayn’a, wścibski fotograf lub…
- Ja – przerwał mi Zayn, a mi w dosłownym sensie : opadła szczęka.
- Dlaczego? – zapytałam zduszonym głosem, patrząc na niego z niedowierzaniem. Jego mina dawała mi jednogłośne przekazy : to nie była rozmowa przy Gabrieli. Czyli musiała albo dotyczyć hotelu lub jakiegoś gorszego problemu, o którym nie miałam pojęcia.
- Powiedziałem o tym paru swoim znajomym, a oni pewnie sprzedali to do prasy – skłamał, lecz brzmiało to dość sensownie.
- Więc przyjęcie zaręczynowe na sto procent musi zostać zorganizowane, bez żadnych ale – podjęła za nas decyzję Gab.
- A ja zacznę dzwonić do ludzi od dekoracji, muszę też skontaktować się z Jeanine od sukien…
- Powoli chojraku! – odparłam, wznosząc ręce do góry. – Mamy czas.
- Czas?! Jaki czas! Niecały miesiąc! Wiesz ile normalnie trwa organizacja wesele! Minimum pół roku! A ty masz zamiar zrobić to w miesiąc?
- Jeśli przestaniesz się tak drzeć to tak – skwitowałam.
- Żeby nie marnować czasu, Gab, jedziemy do Jeanine – David wziął Gab pod rękę i zaczął prowadzić ku wyjściu.
- Miłego dnia! – krzyknęła Gabriela nim wraz z Davidem opuścili willę.
- Więc, o co chodzi? – zapytałam Zayn’a, z powrotem siadając na swoje poprzednie miejsce na kanapie. Scarleth zbiegła z siedziska i pobiegła na górę.
- Media dowiedziały się o Carmen i o tym, że wylądowała w psychiatryku – oświadczył, a ja zdębiałam na tą wieść.
- Jakim cudem?
- Nie wiem, ale wszyscy o to wypytywali moich prawników. Musiałem jakoś odwrócić kota ogonem, żeby można było jakoś zatuszować tą sprawę.
- Jest już mniejsze zainteresowanie tym tematem?
- Znacznie – westchnął.
- To dobrze – odparłam, kładąc się na jego boku, które było do mnie idealnie dopasowane. – Tylko tyle chciałam wiedzieć – szepnęłam, przebiegając palcami po jego torsie okrytym obcisłym podkoszulkiem. Nadal nie mogłam napatrzeć się na jego perfekcyjną budowę ciała. Był aż nazbyt idealny.
- Lubię tę koszulkę – powiedział znienacka i do końca nie wiedziałam, o co mu chodziło. Jego ręka powędrowała na mój pośladek i mocno go ścisnęła. Syknęłam. – Jest krótka i mam łatwy dostęp do Twojego tyłka – dodał z zawadiackim błyskiem w oku.
- Czyżby? – spytałam retorycznie. – A ja leżąc tak mam łatwy dostęp do tego… - położyłam dłoń na jego kroczu, które automatycznie zaczęło rosnąć pod moim dotykiem. – Ty chyba też to lubisz – parsknęłam śmiechem. – Zayn?
- Hmm? – spojrzał na mnie ciepłym, miodowym wzrokiem.
- Masz zabawki… erotyczne? – spaliłam buraka nim dokończyłam mówić to zdanie. Mimo Zayn’a, który preferował dzień tysiąc razy dziennie, widział moje ciało z każdej perspektywy, nadal odczuwałam wstyd, gdy mówiłam o sprawach intymnych.
- Jako dominat? Masę – powiedział.
- Używacie biczy i tych podobnych?
- A czy ja wyglądam na Indiane Jones’a? – prychnął. – Ja nie preferuje tego rodzaju przedmiotów, bo większość moich uległych ich dobrze nie znosiła.
- Ale czy kiedykolwiek ich używałeś?
- W… hotelu – odparł niepewnie. Na dźwięk słowa „hotel” zesztywniałam. Nie lubiłam tego miejsca. Źle mi się ono kojarzyła i w mojej głowie tworzyły się okropne obrazy, z Zayn’em w roli głównej. Wyobrażenie sobie mojego narzeczona z inną kobietą, w dodatku uległą, było nie do zniesienia.

To się nazywa zazdrość, skarbieńku.

- A inne rzeczy? – pytałam dalej.
- Co masz na myśli?
- Nie wiem… kajdanki…
- Wibratory? – pokiwałam nieśmiało głową. – Czy mnie oczy nie mylą, czy moja Clairy właśnie się zarumieniła? – uśmiechnął się szelmowsko, przez co czułam, jak moja twarz czerwienieje jeszcze bardziej. – Tak, mam te wszystkie rzeczy – zaśmiał się. – Dlaczego pytasz?
- Bo… ja…
- Przecież ich wcześniej używałaś, więc w czym problem? – zapytał.
- Do David ostatnio opowiadał mi…
- Nie no, David? Tylko nie mów mi, że też pokazywał Ci pornosy? – westchnął, udając rozgoryczonego.
- Pokazywał, ale ja…
- Nie wierzę – odparł. – Moja Clairy oglądała filmy erotyczne?
- Sama! Nie przy nim! I tak ta rozmowa krępuje mnie jeszcze bardziej, niż same oglądanie tego! – pisnęłam, chowając swoją rozgrzaną twarz w jego podkoszulku.
- Co Cię tak w tym zainteresowało? – zapytał, chwytając mój podbródek i unosząc głowę tak, abym mogła spojrzeć w jego oczy.
- Ja…
- Mów szczerze, ze mną o takich rzeczach możesz rozmawiać… ba! Wyłącznie ze mną – uśmiechnął się delikatnie. – Więc?
- Ja zastanawiałam się… Jakby to było, gdybyś ty…
- Gdybym to ja pieścił Cię zabawkami? – uniósł pytająco brwi do góry. Ponownie skinęłam głową, w zakłopotaniu przygryzając dolną wargę. – Chciałabyś tego?
- Chyba tak – szepnęłam.
- Okay.
- Okay? – powtórzyłam po nim.
- Okay, zaraz postaram się abyś krzyczała z rozkoszy, Clairy – powiedział, a jego oczy stały się ciemniejsze. Moje serce przyśpieszyło.
- Ale ja…

- Mnie też nie zadowala to, że będę musiał pieścić sztucznym kutasem, a nie swoim, Clairy. 


************************
Witam w 3 i OSTATNIEJ części :)

2 komentarze:

  1. Jak szybciutko się doczekałam 3 części! ; >
    Początek mnie zadawała ze względu na brak kłótni w ich związku oraz, że jest im dobrze razem ^^ David jak zawsze pomocny i kochany : > Jak on zaplanuje ślub to jestem tego bardzo ciekawa ^^
    Kurde nie wiem co jeszcze napisać ; >
    Ooo mam nadzieję, że ja skończysz pisać to opowiadanie to zaczneisz coś nowego prawda? Byłabym megaaa szczęśliwa ; *
    Buziaki ; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. O BITCHES!!!!!!!!! Jak ja uwielbiam takie sceny *.* kocham to opowiadanie <333

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3