niedziela, 22 listopada 2015

Book 3 - 11

- Skarbie, musimy wstawać – ze snu wyrwał mnie przyjemny baryton mojego narzeczonego, a potem poczułam jak składa czuły pocałunek w miejscu tuż pod moim uchem. Przekręciłam się powoli w jego stronę i otworzyłam oczy. W pokoju było jeszcze ciemno.
- Która godzina? – spytałam go sennym głosem, cicho ziewając pod nosem.
- Trzecia dwadzieścia – odparł, głaszcząc mnie po włosach, jednocześnie doprowadzając je do ładu.
- To jest zdecydowanie za wcześnie – jęknęłam z dezaprobatą, z ogromną niechęcią podnosząc się do pozycji siedzącej. Zauważyłam, że Zayn już był w pełni ubrany. Jego strój składał się z czarnych, obcisłych spodni i luźnego, zielonego T-Shirtu. Jego skórzana kurta leżała na szafce nocnej.
- Wyśpisz się w samolocie – powiedział.
- Nienawidzę wstawać o tej porze i mieć okresu – fuknęłam.
- Który to już dzień?
- Trzeci – westchnęłam rozdrażniona. – A czuję się tak, jakby to był pierwszy.
- Wiesz, że zawsze mogę Ci poprawić humor – spojrzał na mnie, a w jego słowach usłyszałam jednoznaczny podtekst.
- Nie, wiesz, że nie lubię uprawiać seksu podczas okresu – pokręciłam głową i wyszłam z łóżka.
- A ja nigdy nie mam nic przeciwko – mimo, że nie widziałam jego twarz, bo byłam odwrócona do niego tyłem, to wiedziałam, że się bezczelnie uśmiecha.
- Zapomnij – pokazałam mu środkowy palec i stanęłam przed szafą, lamentując przez dobrą chwilę w co się ubrać. Stawiłam na podziurawione jeansy, biały crop top oraz krwiste szpilki. Pod czujnym wzrokiem Zayn’a ubrałam się.
- Twój tyłek w tych spodniach wygląda tak smakowicie – powiedział Zayn, stając za mną i położył bez skrępowania dłonie na moim tyłku. – Uwielbiam go – wyszeptał mi na ucho, po czym mocno klepnął mnie w prawy pośladek. Pisnęłam zaskoczona. – Po tej całej gównianej gali porywam Cię w jedno miejsce, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał – dodał po chwili, sunąc ustami po mojej szyi.
- Gównem nazywasz Oscary? – parsknęłam śmiechem.
- Nic szczególnego – wzruszył ramionami. – Ale obraz tego, że będziesz tam ze mną od razu poprawia mi humor.
- Będzie tam wiele pięknych aktorek – odparłam, odwracając się do niego twarzą. – Gdy tylko Cię zobaczą… Nie uniknę pełnych zazdrości spojrzeń.
- A ja będę musiał odganiać kijem moich potencjalnych konkurentów – stwierdził. Zaśmiałam się krótko.
- Ty jesteś poza wszelką konkurencją – mruknęłam i złożyłam na jego ustach krótki, lecz namiętny pocałunek. – I to Ciebie kocham.
- Ja Ciebie też, maleńka – musnął wargami moje czoło. – Zbierajmy się, droga do Los Angeles będzie bardzo długa.

***
- Dziewięć godzin? – wybałuszyłam na niego oczy, padając na kanapę w prywatnym samolocie Zayn’a. Podróż na lotnisko, które mieściło się w Heathrow nie trwało zbyt długo. Z tego co mówił Zayn, byliśmy jeszcze przed czasem. – Dostane pierdolca – prychnęłam. Zayn się zaśmiał i objął mnie ramieniem.
- Dziewięć godzin ciągłego przytulania – mruknął z aprobatą. – Po wylocie przeniesiemy się do sypialni na końcu kadłuba. – Chciałbym Cię poczuć – szepnął, kładąc dłoń na moim udzie. Zadrżałam. – Ale Twój przeklęty okres psuje moje plany – Zayn bezceremonialnie wsadził rękę między moje uda i nacisnął palcami na moją cipkę okrytą spodniami. Westchnęłam głośno, patrząc się kątem oka czy przypadkiem nikogo nie było w pobliżu. To byłoby bardzo niezręczne gdyby ktoś w tym momencie wszedł do przedziału.
- Nie tutaj – warknęłam, zabierając jego rękę z moich ud.
- Wstydzisz się? – parsknął śmiechem. – Jakoś nie krępowałaś się robić mi loda pod biurkiem – uśmiechnął się złośliwie, gdy ja zarumieniłam się jak piwonia.
- Whatever – mruknęłam.
- Witam Panie Malik – przywitała się z nim posłusznie stewardessa, która szła przez nas przedział. Była wysoka, ubrana w czarny, dopasowany garnitur i wysokie szpilki. Blond włosy miała spięte w koka. Na ryju miała wypisane „bierz mnie” i to mi się nie podobało, a szczególnie to, jak patrzyła na Zayn’a. – Dawno Pan nigdzie nie leciał, cóż to za okazja? – zapytała ze sztuczną uprzejmością. Prychnęłam cicho, przyglądając się całej rozmowie.
- Rozdanie Oscarów – powiedział Zayn takim tonem, jakby takie wydarzenia były dla niego na początku dziennym.
- To wspaniale! – odparła z szerokim uśmiechem.
- Bethany, proszę, poznaj Clarissę Watson, moją narzeczoną – przedstawił mnie Zayn, i blond suka w końcu zwróciła na mnie uwagę. Zauważyłam w jej niebieskich oczach zawiść.
- Moje serdeczne gratulacje – rzekła mniej radośnie.
- Dziękujemy – odparł Zayn za naszą dwójką.
- Za chwilę będziemy startować, więc proszę, aby Pan i Pani zapięli pasy – poleciła i odeszła.
- Czy wszyscy Twoi pracownicy muszą tak na mnie patrzeć?
- Jak?
- Jakby chcieli mnie zabić? – zaśmiałam się gorzko. – A zwłaszcza Twoje pracownice.
- Wiesz, każda chciałaby być na Twoim miejscu – odparł.
- Jakiś ty skromny – stwierdziłam.
- A ile kutasów chciałoby zająć moje miejsce – dodał, patrząc na mnie czule.
- Jackson już próbował – gdy o nim wspomniałam, Zayn spoważniał.
- Przekazałem już moim prawnikom, że mają się nim zająć. Wkrótce już nie będzie nam uprzykrzał życia.
- Czytałam jego akta… i nie dziwię się, że jest takim człowiekiem – stwierdziłam. – Miał ciężkie dzieciństwo, trudny start… I co raz bardziej wierzę w to zabójstwo.
- Ja myślałem, że Chachi będzie mnie napastować telefonami z błaganiami o to, aby została w hotelu… to do niej nie podobne.
- Nie powiesz mi, że się o nią martwisz?
- Nie martwię, ale należała do hotelu i gdyby coś jej się stało, odbiłoby się to na opinii.
- No nie wiem czy można zaszkodzić takiemu hotelowi – uśmiechnęłam się krzywo, a on wywrócił oczami.
- Zdecydowanie wolę, gdy te usta robią coś znacznie pożyteczniejszego.

***
 - Głodna? – spytał Zayn, wchodząc do naszej „sypialni” z tacą pełnej kolorowego jedzenia i dużym kubkiem kawy trzy godziny później.
- Trafiłeś w dziesiątkę – stwierdziłam, siadając i odgarniając z siebie białą kołdrę.
- Smacznego, kochanie – położył tacę przede mną na kołdrze i cmoknął pojedynczo w usta. – Wyspałaś się?
- Nawet nawet – odparłam, zaczynając jeść jajka po benedyktyńsku. – A ty co robiłeś?
- Pisałem dokumenty na spotkania na przyszły tydzień – rzekł, kładąc się obok mnie. – I już mam dosyć – westchnął. – W ogóle… Kiedy chciałabyś zrealizować plan naszej nowej sypialni?
- Nie wiem… Nie myślałam o tym – odparłam z pełną buzią. – Może David by to nadzorował podczas naszego miesiąca miodowego? W końcu też się na tym zna.
- Jak chcesz – uśmiechnął się szelmowsko, podkradając mi kawałek papryki z kanapki. – Dzwonił do mnie David i mówił, że załatwił dla nas najlepszych fryzjerów i wizażystów.
- Tobie wiele do perfekcji nie trzeba – stwierdziłam.
- I vice vers’a – puścił mi oczko i ukradł kawałek mojego jajka z widelca.
- Co będziemy robić do jutra? – spytałam go.
- Pozwiedzamy Los Angeles? – zaproponował, a ja z ożywieniem pokiwałam głową.
- Ale pierw chce pospać – zrobiłam smutną minkę, odstawiając tacę na mały stolik tuż obok łóżka.
- Za chwilę sprawię, że zapomnisz o śnie – przygryzł dolną wargę i przysunął się do mnie, by połączył nasze usta w powolnym i gorącym pocałunku. Z lekkim uśmiechem położyłam się, a Zayn znalazł nade mną, rozszerzając moje nogi swoimi. Wplątałam palce w jego miękkie włosy, wpraszając się językiem do jego malinowych ust, gdzie przyjął mnie z dużą chęcią. Zayn uśmiechnął się zadziornie, gdy po naparciu na mnie biodrami głośno jęknęłam. – Spragniona?
- Wiesz, że nie chce seksu – szepnęłam pomiędzy pocałunkami.
- To pomogę Ci w inny sposób – dziabnął zębami moją wargę i dłonie położył na moich biodrach. Chwilę później poczułam jak palcami odpina moje spodnie i powoli je zdejmuje. Po chwili na ziemi tuż obok moich spodni ląduje crop top. Zayn również pozbył się swojego odzienia i w samych bokserkach z powrotem wylądował między moimi nogami. – Mi wystarczą ruchy i słowa, aby doprowadzić Cię do ekstazy – uśmiechnął się, dociskając swoje zachłanne biodra do moich. Wstrzymałam oddech i obserwowałam, jak swawolnie pociera swoim nabrzmiałym penisem moją zakrytą kobiecość. Spojrzałam na niego z lekko otwartymi ustami, gdy zaczęłam odczuwać ciepło w podbrzuszu. Idealnie ocierał się o łechtaczkę, która przez pieszczoty stała się nabrzmiała. – Nawet taki rodzaj seksu mi się podoba… Ale nic nie przebije Twojej cipki zaciskającej się na moim penisie – wymruczał, wkładając dłonie pod miseczki stanika. Palcami szarpał sutki, jednocześnie ugniatając moje piersi.
- Zayn – jęknęłam cicho, opierając czoło na jego klatce.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym Cię teraz kochać… Mocno i stanowczo, tak jak oboje lubimy – mówił dalej, a ja niemal już wiłam się z rozkoszy. Nigdy nie pomyślałabym, że suchy seks będzie przynosił mi taką przyjemność. David kiedyś mi mówił, że jest to prawie tak samo dobre jak normalny seks. Lecz co ja mogłam na ten temat wiedzieć? Zaledwie pół roku temu byłam normalną dziewiętnastolatką, pracującą w firmie ojca, która nie dawno ukończyła liceum. Gdybym nie spotkała Zayn’a, moje życie nigdy nie byłoby tak dobre.
- Boże, Zayn – stęknęłam słabo, zaciskając palce na jego barkach. Orgazm zbliżał się do mnie dużymi krokami.
- Tak, kochanie, właśnie tak… myśl, że w Tobie jest mój penis i Cię pieprzy – warknął, jedną z dłoni przenosząc na moje czułe miejsce i Zayn przez bieliznę pieścił moją łechtaczkę. Doszłam niemal od razu, a przez moje ciało przeszedł ogromny dreszcz, który całkowicie mnie obezwładnił. Moja głowa opadła na poduszkę, a moje jęki Zayn pochłaniał głębokimi pocałunkami. Mulat kontynuował swoje poczynania, przedłużając mój szczyt, dopóki z cichym rykiem osiągnął swoje spełnienie. Zayn położył się tuż obok mnie i westchnął długo. – Śpiąca?

***
- Nareszcie ląd! – niemal krzyknęłam uradowana, gdy opuściłam samolot i stanęłam w promieniach Amerykańskiego słońca. W Los Angeles, w przeciwieństwie do Londynu, było ciepło, wręcz parno jak na koniec marca.
Mój humor od razu popsuł fakt, że czekali na nas paparazzi.
- Idźmy do samochodu, nie zwracaj na nich uwagi – powiedział mi Zayn i biorąc mnie za rękę, a w drugiej taszcząc walizkę, ruszyliśmy w kierunku czarnego audi. Starałam się zignorować błyski fleszy i pytania.
- Cieszysz się z Oscarów!?
- Jak to być narzeczoną Zayn’a Malika?!
- Co Cię łączy z Jacksonem McTyler’em?!
- Czy to prawda, że Zayn Cię zdradził?!

Dosłownie, myślałam, że dostanę pierdolca na miejscu.

Cóż… tacy ludzie byli tylko po to, aby narobić szumu w necie i telewizji. To było moje nowe życie i musiałam się z tym pogodzić.

- Witam, Panie Malik – przywitał się z nami postawny mężczyzna, mniej więcej w wieku Zayn’a. Był ubrany w garnitur, lecz marynarkę miał zostawioną w aucie, ze względu na wysoką temperaturę. – Jestem Billy i będę waszym szoferem na czas waszego pobytu w Los Angeles. Teraz zawiozę was do wynajętego przez Zayn’a domu…
- Domu? – spojrzałam zdezorientowana na Zayn’a, z pół uśmieszkiem. – Coś mnie ominęło?
- Ups? – wzruszył ramionami i pocałował mnie krótko. Usłyszałam za swoimi plecami jak robią nam jeszcze więcej zdjęć.
- Wezmę walizkę i już ruszamy – Billy wziął od Zayn’a nasz bagaż, a my w tym czasie wsiedliśmy do auta.
- Czy ja Tobie wspomniałam jak bardzo kocham tych kutasów z aparatami? – zaszydziłam, a on się zaśmiał.
- Nie, ale… - jego wypowiedź przerwał telefon. Spojrzałam na Zayn’a z politowaniem.
- Mamy urlop – przypomniałam mu.
- To Leo – powiedział, gdy spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu. – O co chodzi? - Zayn uważnie słuchał tego, co mówił mu mężczyzna, a mina Zayn’a diametralnie zmieniła się w spiętą, a w jego oczach dostrzegłam niedowierzanie. Już wtedy wiedziałam, że coś musiało się stać. – Tak, dopilnuj wszystkiego, dopóki nie wrócę. Jesteśmy w kontakcie – Zayn szybko się rozłączył i popatrzył na mnie poważnym wzrokiem.
- Co się stało? – spytałam niepewnie widząc w jego oczach złość.

- Znaleziono rozczłonkowane ciało Chachi.


1 komentarz:

  1. O kurna... takie info na wejściu w LA no to ciekawy dzień się zapowiada : /
    Kurde ci paparazzi są wszędzie! Serio, wszędzie i pytają o wszystko! Nie dziwię się Clari, można dostać pierdolca xd
    Ale może wyjazd im się uda i będzie super jak miało być? ^^
    Zobaczymy xx
    Dawno mnie nie było więc nadrabiam ;3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3