Kilka minut później dołączyłam do gości na dole. Chciałabym
być w takich nastrojach, w jakich oni byli. Dlaczego nie mogłam czuć się tak
dobrze? Był bankiet z okazji otwarcia mojego projektu, a ja czułam się jak ten
jeden gość w kącie sali, ignorowana przez wszystkich!
- Clarisso, szukałem Cię! – za swoimi plecami usłyszałam
głos ojca.
- Przepraszam, oprowadzałam Malika – odparłam, odwracając
się do niego twarzą.
- Podoba mu się Twoje dzieło? – dopytywał z ojcowskim
uśmiechem.
- Tak, bardzo – uśmiechnęłam się sztucznie. Chciałam jak
najprędzej zniknąć z tego miejsca. – Pójdę się przewietrzyć, tato.
- Wszystko w porządku?
- Tak, po prostu tłoczno tutaj i jest mi duszno –
powiedziałam, chcąc go jak najszybciej zbyć.
- Może mam kogoś zawołać? Lekarza albo…
- Ja się nią zajmę, Panie Watson – podniosłam wzrok, gdy
zauważyłam nieskazitelną i zatroskaną twarz Zayn’a. – Przejdę się z nią do
ogrodu, może poczuje się lepiej – spojrzał na mojego ojca, który nie był zbyt
przekonany co do tego pomysłu, lecz w końcu z westchnięciem odsunął się. Zayn
chwycił mnie w talii i powoli ( oczywiście pod czujny okiem innych gości,
zwłaszcza kobiet ) opuściliśmy posesję. Powiew zimnego wiatru dobrze mi zrobił.
W miarę szybko mój mózg otrzeźwiał. – Dobrze, że się czujesz? – Zayn popatrzył
na mnie zmartwiony.
Nie, Clairy, on się o
Ciebie nie troszczy. Chce się tylko pieprzyć. Właśnie : tylko.
- Tak, nie musiałeś od razu porywać mnie z przyjęcia –
mruknęłam, dając mu się prowadzić prosto do ogrodu. Ogród nie był moim
pomysłem, a Davida. Z początku mi się nie spodobał, bo Penthouse miał być pełen
klasy, a ogród… po prostu mi do tego nie pasował. Potem lecz moje zdanie się
zmieniło, gdy pełno egzotycznych kwiatów i drzew owocowych się w nim znalazły.
Nazwałam to rajem bo… to był raj.
- Byłaś blada – rzekł zatrzymując nas. – Może przystaniesz
na moją propozycję i zanocujesz u mnie?
- Zayn, to nie jest…
- Nalegam, nie zostawię Cię teraz samej – przerwał mi ostro.
Spojrzałam na niego strapiona.
- Nie jestem dzieckiem! – warknęłam.
- Ale jesteś moja i się troszczę o swoją kobietę.
- Och czyżby? – prychnęłam. – Ile kobiet przede mną było
Twoich?
- Clarissa, przestań się do cholery ze mną kłócić! –
krzyknął.
- To dlaczego mnie nie słuchasz?! – również podniosłam głos.
- Bo chcę dla Ciebie jak najlepiej.
- Z pewnością – parsknęłam, wyrywając się spod jego uścisku
i idąc przed siebie.
- Clairy, wracaj tu! – wrzasnął, a ja zignorowałam go. –
Clairy!
- Daj mi spokój! – pokazałam mu środkowy palec.
- Liczę do trzech!
- To sobie licz! – zaśmiałam się drwiąco przyśpieszając, gdy
tylko usłyszałam jego głośne kroki za sobą.
- Trzy! – nie zareagowałam. – Dwa!
- Jeden! – dodałam za niego, będąc już bardzo blisko
schodów, prowadzących do ogrodu.
- Zero, skarbie – znienacka jego dłonie mocno chwyciły mnie
w biodrach i przerzucił mnie przez ramię. Krzyknęłam zaskoczona, bujając się na
jego ramieniu.
- Zayn, ty idioto! – pisnęłam, okładając jego plecy
pięściami. – Puść mnie!
- Nigdy – teraz to on się zaśmiał i mocno klepnął mnie w
pośladki.
- Postaw mnie na ziemię!
- Idziesz się pożegnać z ojcem i jedziemy do mnie – burknął,
niosąc mnie dalej, cały rozbawiony. Mi nie było do śmiechu. Gdyby to tylko
któryś z gości zauważył! I Boże, gdyby ktoś powiedział o tym mojemu ojcu!
- Zayn, postaw mnie! – mówię oburzona.
- No ładnie, ładnie… To tak się zabawiasz po zerwaniu ze
mną?
Moje serce zatrzymało się słysząc ten głos. Zayn zatrzymał
się i poczułam jak jego mięśnie napięły się jak struna. Malik tym razem
postawił mnie na ziemi i objął ściśle w talii.
- Luke – tyle udało mi się wypowiedzieć, gdy zobaczyłam
swojego byłego kilka metrów przed nami. Nie był ubrany elegancko. Miał na sobie
zwykły biały T-Shirt, granatowe spodnie khaki i trampki. Jego blond włosy jak
zawsze były w nieładzie Z pewnością na bankiet to on nie przyszedł. Ktoś musiał
powiedzieć mu, że tu będę.
- To dlatego ze mną zerwałaś, huh? – prychnął, wykrzywiając
swoją twarz w grymasie pełnym złości.
- Tak, a kto się pieprzył z moją matką? – odpowiedziałam mu
tym samym tonem i dodałam w to więcej jadu. Zayn ścisnął mnie na znak, bym
trzymała nerwy na wodzach, ale sama czułam, jak drży ze wściekłości.
Denerwowanie Zayn’a Malika nigdy nikomu nie wychodziło na dobre. Sama tego
przed chwilą doświadczyłam i to nie było ani urocze ani słodkie! Zero kwiatków
i serduszek!
- Jak myślisz, dlaczego to zrobiłem? Bo ty do cholery nie
chciałaś mi dogodzić! – krzyknął, a mną wstrząsnął dreszcz. Tego nie chciałam
od niego usłyszeć. To było bardziej bolesne, niż cięcie się. – A pewnie ten
pieprzony laluś już Cię rozdziewiczył, co?
- Zazdrościsz, że on mnie ma, a ty nie?
- Drewno mi nie potrzebne – parsknął ironicznie, a w Zayn’ie
coś po prostu pękło. Z szybkością wampira znalazł się tuż przed nim i go…
Uderzył, tak…
porządnie.
Nie wierzyłam własnym oczom. On go uderzył. Bronił mnie. A
ja stałam z rozdziawioną buzią, oglądając z boku całe zajście.
- Zayn! – krzyknęłam, ale mnie zignorował.
- Jeśli jeszcze raz tak odezwiesz się do Clair lub jej
dotkniesz w dla niej niewłaściwy sposób, już nie będzie tak zabawnie jak ty to
uważasz, jasne ty mały sukinsynie? – syknął w jego stronę, a mnie zamurowało.
Nie wiedziałam, czy mam krzyczeć o pomoc czy być cicho. Postawiłam na to
drugie.
- Pieprz się, gościu. Clairy i tak wróci do mnie, bo nigdy
nikt mnie jej nie zastąpi – powiedział, śmiejąc mu się w twarz. Z jego wargi
lała się krew, a blada szczęka zrobiła się sina. Wyglądał okropnie.
- Clair jest moja, a ty masz się trzymać od niej z daleka –
syknął z taką mocą, jakiej bym się po nim w ogóle nie spodziewała. W końcu
ruszyłam w stronę Zayn’a i chwyciłam go za ramię. Spojrzał na mnie tymi
groźnymi i ciemnymi oczami, które ujrzałam podczas naszego pierwszego
spotkania.
- Zostaw go, jedźmy do willi – szepnęłam, wtulając się w
niego. Z chęcią mnie ujął i posłał Luke’owi jeszcze jedno gromiące go
spojrzenie. Zayn był naprawdę wściekły. – Zayn? – pogłaskałam go po policzku.
Pod wpływem mojego dotyku stał się mniej spięty. Uśmiechnęłam się lekko,
całując go krótko w usta.
- Chodźmy – wychrypiał i biorąc mnie za rękę, poszliśmy w
kierunku auta.
- Ej! Ja z Tobą do jasnej cholery nie skoń… - słysząc ten
irytujący głos za swoimi plecami ( znowu ), we mnie też coś pękło. Odwróciłam
się tak szybko, że nawet tego nie zauważył i tym razem dostał ode mnie prosto w
miejsce między jego oczami. Luke zatoczył się, aż w końcu po raz kolejny upadł
na ziemię i podniesie się z niej zajęło mu więcej czasu. Poczułam jak Zayn
posyła mi spojrzenie pełne aprobaty.
- Męska dziwka – splunęłam z pogardą.
- Chodźmy – Zayn pociągnął mnie w swoja stronę. Odeszliśmy z
miejsca zdarzenia, a Luke nas już nie zaczepił.
- Muszę wrócić po rzeczy do Davida. On je ma – odparłam,
rozmasowując swoją obolałą pięść. Kłykcie bolały mnie jak cholera i ledwo
mogłam rozprostować palce.
- Zrobisz to jutro – powiedział stanowczo.
- Nie, Zayn – burknęłam, gdy chciał zaciągnąć mnie do auta i
wyrwałam rękę z jego mocnego uścisku. – Daj mi spokój.
- Clairy, przestań zachowywać się jak dziecko – westchnął
rozdrażniony.
- Jeśli Ci to nie pasuje, znajdź sobie kogoś innego –
warknęłam i pełna złości wróciłam szybkim krokiem na przyjęcie. Cała w nerwach
zaczęłam szukać Davida, którego nigdzie nie mogłam znaleźć. Były dwie
możliwości : Albo właśnie ( jak to zawsze zresztą robił ) zdradzał swojego
milionowego chłopaka w męskiej toalecie, albo też mnie szuka. Chciałam jak
najszybciej wrócić do apartamentu i wziąć urlop do końca tygodnia.
Lub w najgorszym
przypadku szukać nowej pracy.
Udałam się więc na piętro, po drodze wymieniając dwie
krótkie rozmowy na temat Penthouse’u. Gdybym miała taki humor jak na samym
początku i byłabym zadowolona z pozytywnych opinii gości, ale za dużo wydarzyło
się w odstępie kilkunastu minut, bym mogła być szczęśliwa. Mijając kolejne
pokoje chciałam wejść do pomieszczenia gospodarczego ojca mając nadzieję, że
tam znajdę swojego rodziciela, który wiedział, gdzie był David. Drzwi były
lekko uchylone co oznaczało, że ktoś był w środku. Miałam już iść do następnego
pomieszczenia, lecz gdy usłyszałam jak ktoś wymawia nazwisko Zayn’a,
przystanęłam zaciekawiona z jednym uchem nadstawionym ku drzwiom. Pierw
rozejrzałam się, czy nikogo nie było na korytarzu. Podsłuchiwanie nie było
kulturalną rzeczą, ale musiałam dowiedzieć się jak najwięcej o Maliku. Chciałam
wiedzieć, z kim miałam do czynienia.
- Musimy go jakoś okiwać, wiesz o tym. Gówniarz musi
wiedzieć, gdzie jest jego miejsce – powiedział jakiś męski, niski głos
przesycony jadem. Wiedziałam, że mówią owi mężczyźni mówią o Zayn’ie i chcieli
go… zlikwidować. Na samą myśl tego, co mogli mu zrobić zadrżałam ze strachu.
- Wiem, Robercie, ale… To nie jest takie proste. Jesteśmy
pod ostrzałem mediów – odparł drugi. Jego głos był bardziej spokojny, ale i tak
stanowczy i groźny jak jego przedmówca.
- Może dlatego powinniśmy wydać sprawę do prasy? Nie dadzą
Malikowi spokoju, a on wyląduje na bruku – zabrał głos ten pierwszy.
- Nie, musimy to zrobić po cichu i bez szumu – sprzeciwił mu
się.
- Dwayne, musi zapłacić za to co kiedyś robił i kim jest –
warknął, uderzając pięścią za pewno w biurko. Oni wiedzieli kim był Zayn?
Dlaczego chcieli, by Malik był skończony?
- Panowie, uspokójmy się – odezwała się trzecia osoba. Od
razu ją rozpoznałam i zrobiłam się purpurowa ze złości.
Mój ojciec.
- Jak mam się uspokoić Steve? Przez tego chuja odeszła ode
mnie żona! Zostawiła mnie dla niego!
- Było ją odpowiedniego zaspokajać, Robert – fuknął mój
ojciec.
- Przez niego ona leży w śpiączce. Wykorzystał ją, a teraz
walczy o życie! – krzyknął.
- Nie zapominaj, że to ona zesłała na siebie to wszystko, ty
nie powinieneś mieć wyrzutów winy – prychnął beznamiętnie. Pokręciłam głową,
nie wierząc, że to był mój ojciec.
- A co będzie, jeśli i on będzie chciał Twojej córki? Co
wtedy zrobisz?
- To nie będzie moja córka, tylko zwykła szmata.
Otworzyłam szeroko oczy, które napełniły się łzami i usta, z
których wydobył się cichy szloch. Moje serce pękło na milion części. Nie to
chciałam usłyszeć… On kłamie…
- Nie będziesz chciał jej od niego odizolować? – zapytał
zdziwiony Dwayne.
- Jest dorosła, ona decyduje o swoim życiu, już nie ja.
- To jak wypytywał o nią w Paryżu na konferencji… Mam
przeczucia, że czym prędzej czy później ona wpadnie w jego sidła.
- Co jak co, ale dziewczyna ma głowę na karku. Nie wskoczy
do łóżka pierwszemu lepszemu miliarderowi – parsknął.
- Z charakteru jest identyczna jak Christina. Ratuj ją
Steve, póki to jeszcze możliwe – stwierdził Dwayne.
- Nie mam zamiaru. Malik dotrze do niej mimo i to. Odkąd
wyprowadziła się od Christiny szwenda się koło niej jak bezpański pies.
- Więc, mógłbyś jakoś przekabacić Clairy, by zakręciła się w
jego biurze. Jeśli jej ufa, nawet nie zauważy, gdy wykradnie kilka rzeczy… -
zaczął Robert, ale mój ojciec natychmiast mu przerwał.
- Nie zrobi tego. Unika Malika.
- To zapłać jej więcej za ten Penthouse. Co jak co, ale
dziewczyna jest utalentowana – odparł Dwayne.
- Albo zagroź jej tym, że wyleci z pracy, jeśli tego nie
zrobi i tyle – powiedział Robert, a mną aż wstrząsnęło. Łzy ciekły mi
strumieniami po policzkach i psuły cały makijaż. Wiedziałam, że był taki sam
jak matka, może nawet gorszy. Tylko pieniądze… jak mogłam tego wcześniej nie
zauważyć?!
- Dobry pomysł – rzekł po chwilowej ciszy. – Jak jutro
przyjdzie do pracy, wezmę ją na rozmowę i stawię w fakcie dokonanym.
- A co zrobimy z Malikiem? – spytał Robert.
- Na razie siedźmy cicho. Gdy nadarzy się okazja, dopadniemy
go. W mgnieniu oka wszyscy zapomną o wielkim, Zaynie Maliku z Malik Interprises
Holding – mój ojciec gorzko się zaśmiał. Nie dowierzając, pobiegłam do łazienki
znajdującej się tuż przy schodach, nie zważając na to czy to słyszeli, czy nie.
Wybuchłam płaczem, opierając się o zlew drżącymi rękoma.
Poczułam się… oszukana. Cholernie oszukana przez osobę, na
którą mogłam najbardziej liczyć. Przynajmniej tak myślałam. Przez tyle lat nie
znaczyłam dla niego nic. Byłam tylko pracownikiem, na którym żerował ogromne
pieniądze. Nie mogłam uwierzyć, że był tak podłym człowiekiem. Nie wiedziałam,
co jeszcze zrobił takiego Malik w przyszłości, ale musiałam mu pomóc. Słuchając
rozmowy mojego ojca z tymi mężczyznami, Malik miał u nich przekichane po
całości. Ale dlaczego? Co on miał z tym wszystkim wspólnego? I jeszcze słysząc
to, jak Zayn potraktował żonę tego Roberta… Cholera, nie wiedziałam, czy mam w
to wierzyć. Tacy ludzie kierują się wyłącznie nienawiścią i mogli wymyśleć
sobie wszystko. Mimo to, ryzykując wszystko co osiągnęłam przez tyle lat, byłam
po stronie Zayna. Ojciec mógł myśleć to, co chciał. Był już dla mnie nikim, tak
jak dla niego.
Otarłam twarz zimną wodą, uważając na to, by nie zmyć
swojego makijażu do końca i wyszłam z łazienki po cichu, schodząc na dół.
Goście bawili się w najlepsze. Tańczyli, pili, rozmawiali. Typowy bankiet u
Watsonów.
No i udało mi się znaleźć Davida. Tylko szkoda, że dopiero
teraz.
- Gdzieś ty był? – warknęłam, biorąc od niego kieliszek
szampana i postawiłam gdzieś z boku na stole.
- Szukałem Cię! Myślałem, że na dobre Malik Cię porwał! –
zachichotał, ale jego rozbawienie znikło, gdy zauważył moją pełną powagi minę.
– Co jest, maleńka? Co Ci znowu ten chuj zrobił?
- Tym razem nie on… Po prostu… Długa historia. Potrzebuję
szybkiej podwózki do One Hyde Park – powiedziałam.
- No to idziemy.
***
Do apartamentowca dostałam się w ciągu piętnastu minut.
Przebierając się w luźnie ubrania w nadzwyczajnie szybkim tempie porwałam
kluczyki do swojego Astona Martina i po dwuminutowej jeździe na sam dół,
pobiegłam na parking. Musiałam jak najprędzej dostać się do willi Zayn’a. Wiedziałam,
że go tam znajdę.
Prowadzenie auta w takim stanie w jakim się znajdowałam,
było nadzwyczaj trudne. Dłonie ledwo trzymałam na kierownicy, bo ze
zdenerwowania szamotały mi się bezwiednie. Nie mogłam skupić się na drodze.
Ledwo napisałam SMSa do Zayn’a oznajmiając mu, że do niego jadę. Nie wiedziałam
czy ją odczytał. Miałam to gdzieś. Chciałam by wiedział, że mój ojciec planuje
jego biznesową egzekucję. Nie chciałam dopytywać się o jego dawne życie,
stawiałam wszystko : swoją karierę, swoje przyjaźnie, rodzinę, której już nie
miałam… Zostawiałam wszystko dla niego. Chciałam wszystkiego, co było związane
z nim.
Na miejsce dojechałam kilkanaście minut później. Tego
wieczora był wyjątkowo duży korek. Brama była dla mnie już otwarta, więc
wjechałam na posesję Malik’a i zaparkowałam obok jego Bentley’a. Wysiadłam ze
swojego Astona Martina i po szybkim zamknięciu auta podbiegłam do jego willi. O
dziwo drzwi otworzył mi jakiś starszy mężczyzna. Miał trochę siwe włosy, które
niestety, ale było widać wśród jego ciemnych włosów. Twarz miał… przyjemną.
- Przepraszam, ja… - zająknęłam się, a on tylko machnął
ręką.
- Panienka Watson, prawda? – pokiwałam powoli głową. – Pan
Malik poinformował mnie o Pani przybyciu. Czeka na Panią u siebie.
- Wiem, dziękuję – szepnęłam i dużymi krokami przemierzałam
jego dom… zamek… cokolwiek! Nim dotarłam do gabinetu Malik’a, usłyszałam, że
mówił bardzo głośno i donośnie. Jakby… się kłócił. Ton jego głosu o tym
świadczył. Nim weszłam do pomieszczenia dosłyszałam się jeszcze jednego głosu…
kobiecego i dość piskliwego. Pewnie chwyciłam klamkę i pociągnęłam ją w dół,
otwierając drzwi.
Tak, była tam z nim
kobieta. I to cholernie piękna.
******************************
Nowym rozdziałem was witam :D U mnie ferie, a u was? :D
Ojciec Clairy... wielkie what? :/
Kochani, co się dzieje z komentarzami? Pod jednym 60, a raptem w jeden dzień nie ma 30 komów? :( Następne rozdziały są bardzo intrygujące i chciałabym dodać je jak najszybciej :D W ogóle zamierzałam skończyć pierwszą część LDG i zacząć drugą, która BĘDZIE BARDZIEJ ROZWINIĘTA :D Mam nadzieję, że to was zachęci do komentowania i IM SZYBCIEJ TYM LEPIEJ! ;D <3
32 komentarze = NOWY ROZDZIAŁ!! :* <3
Komentujcie <3
K.
Zdziwił mnie ten rozdział, ale jest cudowny! :o ♥
OdpowiedzUsuńBoże już nie mogę sié doczekać kolejnego rodzaju ;**
OdpowiedzUsuńCudo ❤
OdpowiedzUsuńOmg next proszę ♡♡♡ uwielbiam Twoje fan fiction ♡
OdpowiedzUsuńDużo się dzieje w tym rozdziale i to mi się bardzo podoba *.* nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńkiedy next?! ;o ♥
OdpowiedzUsuńSiadać, pisać kolejny!!! Rozdział cuddooowny <3 Brak słów *-*
OdpowiedzUsuńSzybko nowy rozdział jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :O
OdpowiedzUsuńPienkny
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńJak zawsze zaskoczona jestem świetnym rozdziałem! ; ))
OdpowiedzUsuńI się pokłócili, ale wszystko się chyba ułożyło. Zayn taki opiekuńczy. Dobrze, że dał temu Lukowi w mordę. Zasłużył sobie.
I jeszcze dostał od Clari hahah było to świetne ^^
No, ale potem już się namieszało. Szczególnie z ojcem Clarissy ;/
Co oni knują przeciwko Malikowi? Kurde, musiał nieźle zajść im za skórę. I jeszcze wypowiadać słowa takie, że nie będzie już jego córką tylko szmatą. No jaki ojciec jest zdolny do takich słów?! Nawet jak dziecko zrobi coś złego to powinien jakoś to wybaczyć i nie mówić tak strasznych rzeczy. ; c
Dobrze, że dziewczyna pojechała do Zayna i mu powie o wszystkim tylko kim jest ta dziewczyna? Hmmm.
Wierzę ci, że następne rozdziały będą genialne i intrygujące więc czekam w niecierpliwości na następny. : ))
Mam nadzieję, że szybko uzbiera się tyle komentarzy i dodasz następny! ; )
Pozdrawiam i czekam na next! ;3
Jedno wielkie WOW!
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :-)
OdpowiedzUsuńAle serio? Ojciec nazywa córkę szmatą?
I kim jest ta kobieta?
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3
*.*
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadanie nie przejmuj sie komentarzami nie chce im sie ale cie czytaj na pewno <3 !!!!!
OdpowiedzUsuń<3333 zajebiste jak zwykle !!! *.* kocham <3
OdpowiedzUsuń❤❤❤❤ KOCHAM. :* ^_^
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny:):*:):*
OdpowiedzUsuńŁał:*:*
OdpowiedzUsuńMega super
OdpowiedzUsuńŚwietnyyy.. ciekawe kim jest ta dziewczyna:)
OdpowiedzUsuńUmiesz pisać. Kolejny bedzie szybko mam nadzieję):)
OdpowiedzUsuńNo super ;) ale akcja... Kocham :*
OdpowiedzUsuńWszyscy mężczyźni w tym rozdziale to po prostu CHUJE, przez duże CH! oczywiście omijając naszego kochanego Davida ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie wkurwił mnie jej ojciec, byl taką ciepłą postacią w tym blogu, a tu nagle rozpierdol i tworzy nam sie czarny charakter. Świetny i weny życze na te ferie ;)
Wow nie wiedziałam że jej ojciec ja tak oszukał. David jest kochany :3 Czekam na next
OdpowiedzUsuńCzekaaam na next. :*
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuń~Liwia
o boże tak genialny <3
OdpowiedzUsuńrobi się coraz bardziej ciekawy <3
Czekam na next. Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńGenialny! Czekam na next<3
OdpowiedzUsuńwspaniały !!!
OdpowiedzUsuńblagam nastepny juz teraz jezuuu co to za kobieta !!!!!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny. ..chce więcej xdd
OdpowiedzUsuńKooocham !
OdpowiedzUsuńJeju.. Daj szybko kolejny rozdział.. <3
OdpowiedzUsuńOMG jesttt <33 lecę czytać ;D
OdpowiedzUsuńmrs.knopersikXOXO
OMG DZIEWCZYNO TO JEST MEGGAAA !!! Ciekawe kim jest ta kobieta i co takiego konkretnie planuje ojciec Clary ;o Błagam pisz kolejny rrodział bo nie wytrzymam nooo.. to jest uzależniające ;D
OdpowiedzUsuńmrs.knopersikXOXO
Dam dam dam daram dam daram daram! *melodia xd* Następny rozdział super.. czekam czekam CZEKAM! KOCHAM XD :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!! Weny życzę <3 !!!! OMG!!!
OdpowiedzUsuńzajebiste !!! <3 nastepny blagam !!!
OdpowiedzUsuńPlis następny już jutro jak się obudzę to od razu wchodzę na bloga i ma być nowy rozdział!!!!!! JESTEŚ BOSKA KOCHAM CIĘ!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń~Klaudia