niedziela, 7 czerwca 2015

Book2 - 15

- Marc, miałem mieć te papiery na biurku dzisiaj! Wiesz, jakie były one dla mnie ważne na spotkanie! – zagrzmiał Zayn i zadrżałam słysząc jego gniew w głosie, jednocześnie przerywając pracę nad projektem dla McTyler’a. Musiałam być gotowa na jego niespodziewany telefon. Nie mogłam pokazać się gołymi rękoma. To było… nie w moim stylu. – Nie interesuje mnie to, że jesteś na wyjeździe! Masz mi je wysłać jak najszybciej mailem, albo skończę być dla Ciebie tak miły! – i Zayn się rozłączył z westchnieniem goryczy rzucając telefon na biurko. To był mój drugi dzień pracy i już wiedziałam, co każdego dnia musiał przeżywać Zayn. Nie wiem, jak bym sobie sama poradziła z prowadzeniem tak dużej działalności.
Niepewnie odłożyłam swoje wypociny na stolik i podeszłam do jego biurka.
- Wszystko okay? – spytałam cicho, głaszcząc jego napiętą dłoń swoją. Pod moim dotykiem lekko się rozluźnił, lecz nie w pełni. Nie lubiłam, gdy się denerwował.
- Tak – pokiwał głową.
- Chcesz kawy?
- Nie – uśmiechnął się słabo, klepiąc kolano i prosząc mnie w myślach, bym na nim usiadła. Tak uczyniłam. – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że pracujesz ze mną.
- Nie dałeś mi wyboru, przyprowadziłbyś mnie tu siłą, gdybym znowu odmówiła – zaśmiałam się cicho.
- Nie, wykorzystałbym Twoje słabe punkty – uśmiechnął się złośliwie, kładąc dłonie na moich pośladkach. Wstrzymałam oddech, przygryzając dolną wargę.
- Jakie?  - zapytałam niskim głosem, powoli poruszając swoimi biodrami. Zayn wyprostował się, a jego wzrok stał się intensywniejszy i ciemniejszy.
- Clairy, chyba nie chcesz, by ktoś nas tutaj przyłapał co? – odpowiedział pytaniem, a jego dłoń wkradła się pod moją małą czarną. Miałam ją na sobie podczas naszego pierwszego spotkania. Czując jego zwinne palce na swoich udach z trudem powstrzymałam jęk, ale narastającej wilgoci : już nie. – I słyszał, co słyszeć mogę tylko ja?
- Ciało domaga się swojego – Boże, czy ja naprawdę to powiedziałam? Spaliłam buraka, na co Zayn się zaśmiał.
- Och, czyli potrzebujesz pomocy, tak? Chcesz się odstresować? – jego oczy rozbłysły.
- Może ja zajmę się Twoim niepohamowanym interesem? – puściłam mu oczko, schodząc z jego kolan i uklękłam między jego nogami.
- Nie będę odmawiał Ci przyjemności – odparł zdejmując z siebie marynarkę i wyrzucił ją za siebie. Zaśmiałam się i zmysłowo patrząc prosto w jego oczy, rozpięłam jego guzik od spodni, wcześniej pozbywając się paska. – Wiesz, jak seksownie wyglądasz? – odezwał się podnosząc na chwilę swoje biodra do góry, bym mogła zdjąć z niego dolną odzież i bokserki. Jego podniecona męskość wskoczyła do mojej dłoni. Uśmiechnęłam się, delikatnie go ściskając.
- Ja tylko pomagam Ci się odstresować – powiedziałam ze słodkim uśmiechem, delikatnie poruszając dłonią po jego członku. Zayn syknął, biorąc głęboki wdech do swoich płuc. – Podoba się?
- Nie drażnij się ze mną Clairy – warknął, obserwując mnie dokładnie swoimi miodowymi oczami.
- Nie jest to przyjemne uczucie, co? – parsknęłam śmiechem, przejeżdżając kciukiem po jego główce. Zayn wplątał palce w moje włosy i pociągnął głowę w stronę swojej męskości. – Coś ty taki gwałtowny? – spojrzałam na niego rozbawiona i przejechałam ustami wzdłuż jego długości.
- O kurwa! – jęknął gardłowo. – Weź mnie, skarbie – wydukał.
- Tak, Panie – uśmiechnęłam się szelmowsko, gdy zauważyłam jego zagubienie na twarzy. Pochyliłam się delikatnie do przodu, całując jego główkę, nie bojąc się użyć przy tym języka. Biodra Zayn’a lekko podniosły się do góry, przez co jego męskość wsunęła się głębiej do moich ust.
- Bosko wyglądasz ze mną w ustach, maleńka – mruknął z aprobatą, patrząc na mnie z rozchylonymi wargami. Szczerze? To był mój drugi, gdy robiłam Zayn’owi dobrze. Nigdy w życiu nie wiedziałam, że… będę wyczyniać takie rzeczy! Kiedyś David próbował mnie namówić, bym ćwiczyła na bananie, no, ale oczywiście odmówiłam. Wydawało mi się to takie… obrzydliwe? No, bardziej może niesmaczne, bo nigdy nie chciałam wyglądać jak te kobiety z filmów porno.

Ale czy nie robiąc laski Zayn’owi pod biurkiem tak się właśnie nie zachowałam?

- Panie Malik? – w głębi biura usłyszałam kobiecy głos. Spojrzałam spanikowana na Zayn’a, który jakby nigdy nic spoglądał poważnie w stronę swojej pracownicy i dyskretnie poruszał moją głową.
- Tak Madlenne? – spytał niskim głosem, nie zdradzającym co się właśnie dzieje.

A gdyby tak to zmienić?

Zaczęłam szybciej unosić swoją głowę, biorąc go prawie po samą nasadę i zasysać. Czułam jak mięśnie nóg Zayn’a napinają się, a palce ciągną za włosy. Uśmiechnęłam się zwycięsko, przysłuchując się dalszej rozmowie.
- Pan Marc Stevens przysłał do mnie maila z umową i załączniki z dokumentami, o które Pan prosił – odparła zwyczajnie.
- Świetnie, wyślij mi za chwilę, pilnie ich potrzebuję – rzekł i ja w tym samym momencie, mocno zaczęłam ssać jego główkę. Zayn uderzył kolanem o biurko, sycząc z bólu. – Cholera! – uśmiechnęłam się.

Dzięki Bogu za ogromne biurko, które mnie w całości zakrywało.

- Nic Panu nie jest? – zapytała jego pracownica.
Nic oprócz tego, że jest na granicy orgazmu, suko.
- Nie, nie, tylko się uderzyłem – wytłumaczył jej. – Możesz już iść, Madlenne. Dziękuję – kobieta powiedziała ciche „do widzenia” i po zamknięciu drzwi, Zayn głośno warknął, podrywając się z fotela i dziko poruszając swoimi biodrami. Jego penis uderzał w tył mojego gardła. Powstrzymując odruch wymiotny, doprowadziłam go na sam szczyt. Zayn trysnął w moje usta, dysząc i jęcząc pod nosem moje imię niczym mantrę. Dzielnie przełknęłam słony płyn, na sam koniec składając czuły pocałunek na jego główce i opuściłam jego męskość. – Muszę naprawdę częściej używać tych warg, Clarisso.
- Jeśli zasłużysz – szepnęłam.

***

- A ty znowu na kacu? – zaśmiałam się, gdy zauważyłam totalnie zmęczoną Gabrielę w restauracji, w której byłyśmy umówione na obiad. Zayn oczywiście próbował mnie namówić, bym zjadła z nim, ale ja ( zagorzała buntowniczka ) nie chciałam i przez to lekko się pokłóciliśmy.
- Boże, nic mi nie mów – jęknęła, zdejmując ze swojej twarzy duże czarne okulary, odsłaniając swoje opuchnięte oczy.
- Ouu, to nie wygląda dobrze – jęknęłam, siadając na krześle naprzeciwko niej. Na stole czekał na mnie już burger z podwójnymi frytkami i duża cola.
- Co ty nie powiesz – prychnęła, wywracając oczami. – Jak tam w pracy u Zayn’a?
- Strasznie lekko – stwierdziłam, zdejmując z siebie czarną skórzaną kurtkę. – Zawsze miałam co robić, a tu taka zmiana.
- Przyzwyczajaj się. Malik pracuje za wszystkich – odparła, popijając swoją colę ze słomki. – A związki między ludzkie?
- Wyjątkowo dobre – powiedziałam. – Chociaż w tym tygodniu już wiele się wydarzyło.
- Co masz na myśli? – zmarszczyła czoło.

O kurwa, myśl Clairy!

- Była Zayn’a naszła go w biurze i… okazało się, że będziemy razem w rodzinie – zgrabnie wybrnęłam z kłamstwa i przybiłam sobie w myślach piątkę.
- Żartujesz?!
- Nope – pokręciłam głową. – Mój ojciec i jej matka niedługo będą pieprzonym małżeństwem.
- Uroczo – parsknęła ironicznie. – A ty dobrze się czujesz?
- Tak, dlaczego nie? – spojrzałam na nią skonsternowana.
- Po tym całym najeździe ojca na biuro Zayn’a nie wyglądałaś najlepiej, mam nadzieję, że wszystko jest już okay – odparła z troską.
- Jest o wiele lepiej – powiedziałam. – Ale nie chce o tym myśleć… Chcę się skupić na pracy i na związku z Zayn’em.
- To coś poważnego, huh? – pokiwałam głową. – Aż dziwnie jest patrzeć na Malik’a w… związku – w jej głosie usłyszałam niedowierzanie. – Ale chcę, byś uważała.
- Wiem, co robię.
- Wiem, ale… Zayn wygląda mi na takiego, co skrywa mnóstwo tajemnic.

Hmm, tajemnic?

- Zdaje Ci się – zbyłam ją. – Pozory mylą Gab.
- Ale i tak uważaj. Nie chcę, byś ponownie przez niego cierpiała. Gdyby tylko zobaczył Cię wtedy gdy…
- Nie, Gab – przerwałam jej ostro, nie dopuszczając do siebie przykrych wspomnień sprzed kilku tygodni. – On się zmienił… On naprawdę jest inny.
- Na jak długo? Miesiąc? Dwa? – uniosła zagadkowo brwi, jedząc powoli swojego burgera. – Jego związki były przelotowe… Nie chcę, byś była jedną z tych dziewczyn, którą kopnie w dupę na do widzenia, bez słowa pożegnania.
- Uwierz mi. Wszystko jest okay, nie musisz się martwić.

Choć coś w głębi mnie podpowiadało mi, że Gab może mieć rację. Zayn miał za sobą mroczną przeszłość, przez wiele lat żył w masce dominata, którą naszyła mu Carmen… Czy Zayn potrafi tak szybko zmienić swoje dotychczasowe życie, by rzucić wszystko dla mnie? Czułam kompletny mętlik w głowie. Chciałam być z Zayn’em w związku pełnym pikanterii, harmonii, ale i szczerości. Nie zamierzałam być tylko jego seks zabawką.
Chciałam być przez niego kochana i tylko tego chciałam.

***
- Clairy Watson, słucham? – popołudniu odebrałam telefon. Zazwyczaj ignorowałam połączenia prywatne, bo były to albo głupie reklamy lub zaproszenia na denne, bezwartościowe bankiety.
- Clarissa? Tu Jackson McTyler – oznajmił męski baryton. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Hej! – przywitałam się wesoło i w zupełności nie profesjonalnie.
- Dzwonię w sprawie projektu…
- Tak podejrzewałam – weszłam mu w zdanie, na co się zaśmiał. – Mam już coś mniej więcej zaprojektowane. Więc, teraz czekam tylko na Twoje potwierdzenie.
- Będę w przyszłym tygodniu w Londynie. Co powiesz, żebyśmy wybrali się na obiad i przy okazji omówili cały projekt? – spytał.
- Z chęcią – odparłam, zatrzymując się na czerwonym świetle.
- Do zobaczenia za tydzień, Clarisso – powiedział miękkim głosem.
- Tak, na razie – rzekłam i rozłączyłam się, skupiając z powrotem na prowadzeniu drogi. Piętnaście minut później byłam już pod willą. O dziwo auto Zayn’a stało już na podjeździe. Nigdy nie był wcześniej ode mnie. Wysiadłam z auta po jego zaparkowaniu i szybkim krokiem weszłam do willi. – Dzień dobry, Leo – przywitałam się z ochroniarzem Zayn’a.
- Dzień dobry, panienko – posłał mi ciepły uśmiech.
- Dlaczego Zayn jest dziś tak wcześnie? – zapytałam go.
- Nie wiem Pani Watson – wzruszył ramionami.
- Po prostu Clairy – uśmiechnęłam się kwaśno.
- W porządku Panno… Clairy – poprawił się.
- Miłego dnia! – odparłam na pożegnanie i poszłam wzdłuż korytarza prosto do salonu, w którym siedział Zayn w swoim normalnym stroju : w ciemnych dżinsach, luźniej białej koszulce, która odsłaniała te jego tatuaże uwielbiane przeze mnie i skórzaną kurtkę. Zayn Malik aka Bad Boy… Oh tak! Zdecydowanie mój typ. – Nie spodziewałam się Ciebie tutaj – powiedziałam, odkładając torby na fotel.
- Musiałem się zwolnić, bo za chwilę jadę na spotkanie – odparł, ziewając.
- Widzę, jesteś pełen energii – zadrwiłam, a jego ziewanie i zmęczenie udzieliło się i mi.
- Ty też – uśmiechnął się złośliwie wstając z kanapy i podszedł do mnie. – Wziąłbym z Tobą kąpiel…
- Nie mów mi, bo narobię sobie chętki – parsknęłam śmiechem. – Wracaj jak najszybciej, to może nie zasnę.
- Hmm, będę się streszczał – odparł, obejmując moją twarz dłońmi i pocałował mnie namiętnie. Całowanie jego warg chyba nigdy nie miało mi się znudzić. Była to najlepsza rzecz, która mogła poprawić mi humor w ciągu sekundy. Odwzajemniłam pocałunek, lecz został on zdecydowanie za szybko skończony. – Nie bądź chętna, bo mi stanie – mruknął w moje wargi, całując je pojedynczo.
- Ja bym tam nie narzekała – uśmiechnęłam się słodko.
- Wiem – pogłaskał mnie pieszczotliwie po policzku. – Niedługo będę.
- Okay – szepnęłam. Zayn oderwał się ode mnie z dźwiękiem dezaprobaty i wyszedł z salonu, pewnym siebie krokiem opuszczając willę. Opadłam na kanapę, kładąc głowę na oparciu. Jedną ręką dotknęłam czegoś twardego. Spojrzałam w tamtą stronę i okazało się, że był to telefon Zayn’a. Przygryzłam dolną wargę i po chwilowym walczeniu ze swoi umysłem, odblokowałam ekran. Miał jedną nieprzeczytaną wiadomość. Z wahaniem ją otworzyłam.

Nie mogę się doczekać naszego spotkania xx.

Gdy spojrzałam na nadawcę wiadomości, cała zesztywniałam.


Wiadomość była od Carmen. 




5 komentarzy:

  1. Carmen?! Jestem w szoku O.o Jak to dalej się potoczy? Cholera.

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo ja nie moge lece czytac nastepny !!! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. UUUUU ciekawie...<3

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa.... Tak dokładnie to na końcu mi się wymsknęło.
    Wiesz tak czytam sobie po kolei śmieje się na początku xdd
    I nagle ta rozmowa z Gab i teki hmmm ciekawe co ty tym razem tam wymyślisz jeśli schodzi na takie tematy ktoś z Clari i bum patrzę, a tu takie coś. Nieeee
    Carmen? Nie dość, że będą rodziną to ehhhh
    Czytam dalej, bo mam trochę do nadrobienia xdd
    Buziaki! xX

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3