czwartek, 17 września 2015

Book3 - 8

- Jackson McTyler? – powtórzyłam oniemiała, spoglądając zaskoczona to na Leo, to na Davida i o zgrozo : na Zayn’a. Mój narzeczony słysząc tą nowinę, stał się cały spięty, a jego wzrok pociemniał. Zawsze taki był, gdy robił się wkurzony.

Tym razem miał do tego konkretny powód.

- O zajebanym wilku mowa – powiedział David, krzyżując ręce na klatce piersiowej. David również zrobił się poważny, co innego było niezmiernie rzadkie. Bo David… to David. On zachowywał się tak, jakby połknął kilogram tęczy i wypalił masę marihuany.
- Nie uprzedził nas o swojej wizycie Leo, więc powiedz mu aby…
- Wpuść go, Leo – oświadczył zimnym tonem Zayn, na co spojrzała na niego zdziwiona.
- Co? – zapytałam piskliwym głosem. – Co ty zamierzasz zrobić, Zayn?
- Jeśli już przyleciał z Nowego Jorku, to trochę przemówię mu do rozumu, Clairy – odparł, nawet na mnie nie patrząc. – Niech wejdzie.
- Tak, sir – Leo się lekko ukłonił i szybkim krokiem znikł nam z oczu.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł – stwierdziłam cicho, siadając z powrotem na kanapie.
- Przecież go nie zabiję, Clarisso – wywrócił oczami Zayn podwijając rękawy swojej koszuli do łokci. – Mam jeszcze krzty rozumu.
- Po tym wszystkim będę potrzebowała mocnego drinka – westchnęłam długo, na co David się zaśmiał. Zerknęłam na niego. – Będziesz miał okazję zapytać czy lubi kutasy.
- Że co? – Zayn odwrócił głowę w naszą stronę ze znakiem zapytania na twarzy.
- Nie ważne – zaśmiałam się razem z Davidem i spojrzeliśmy w głąb korytarza, po którym dumnie stąpał Jackson McTyler.

Nie zmienił się zbytnio od czasu naszego pierwszego spotkania podczas przyjęcia po BAFTA. Jego blond włosy były w artystycznym nieładzie, zielone oczy świeciły czymś, czego nie mogłam zidentyfikować, a usta były wygięte w lekkim, szelmowskim uśmiechu. Ubrany był w normalne ciuchy : przylegające jeansy, luźna czarna koszulka, skórzane buty oraz płaszcz. McTyler był ucieleśnieniem kobiecych marzeń.

Lecz nie moim. Bo Jackson nie był Zayn’em.

- Widzę, że przyszedłem nie w porę – powiedział miękkim głosem, przyglądając się po kolei każdemu z nas. Oczywiście na samym końcu swoich oględzin wzrok zatrzymał na mnie. – Miło jest Cię widzieć Clarisso.
- Mi Ciebie również Jakcson – wstałam, aby się z nim przywitać. Podanie ręki w tym przypadku byłoby nie na miejscu, ale musiałam to zrobić, aby zachować między nami relacje projektantka – klient. Jednak Jackson chwycił moją rękę i uniósł do swoich ust, składając krótki pocałunek na szczycie dłoni. Niezręcznie się uśmiechnęłam i zabrałam od razu rękę.
- Widziałem was na przyjęciu po BAFTA, ale nie zdążyłem się przywitać – Jackson najpierw podał rękę z Davidem, który puścił mu również zalotnie oczko. Jackson speszony spuścił wzrok, a potem spojrzał na Zayn’a. – Malik – wystawił rękę w jego stronę. Zayn zmierzył go wzrokiem i z opóźnieniem ją uścisnął.
- McTyler, co Cię do nas sprowadza? – zapytał oschle Zayn, opierając się ciałem o zagłówek kanapy.
- Kilka spraw biznesowych i oczywiście projekt Clarissy – uśmiechnął się do mnie ponownie. Przygryzłam nerwowo wargę. – Mówiła mi, że nie może przylecieć do Nowego Jorku…
- Bo niedługo wychodzi za mąż, kolego – odezwał się David, a moje serce w tym samym momencie zamarło. Popatrzyłam na David’a, któremu uśmiech zszedł z twarzy.
- Tak? Moje serdeczne gratulacje – odparł.
- Dziękujemy – rzekł pełnym głosem Zayn. Panował sytuację, na szczęście. – Napijesz się? Wina lub szampana?
- Nie dziękuję, prowadzę – rzekł, kręcąc głową. – Wpadłem tylko ogólnie się przywitać i mam nadzieję, że Clairy da się wyciągnąć na obiad, by omówić nasze plany.
- Zobaczymy, czy czas pozwoli – posłałam mu prawie niezauważalny uśmiech. Nie mogłam przesadzić. Tym bardziej, że tuż obok mnie był Zayn, który pewnie zbiłby Jacksona na kwaśne jabłko.
- Cóż, mam taką nadzieję – powiedział, patrząc na mnie zdecydowanie za długo. Speszona przeniosłam wzrok na swoje nogi. – Nigdy nie stwierdziłbym, że wasza dwójka będzie razem.
- Dlaczego? – zapytał Zayn ostro, zerkając na McTyler’a.
- No bo cóż… - Jackson zaśmiał się nerwowo. – Przecież ty, Zayn Malik, kusiciel kobiet się ustatkował?
- No zobacz, cuda się zdarzają – prychnął David.
- Każdy w końcu musi dorosnąć, prawda Jackson? – spytał go Zayn, jakby nie słysząc słów David’a.
- Prawda – zgodził się z nim blondyn. – Masz szczęście, Malik.
- Ogromne – Zayn spojrzał na mnie czule. Niemal natychmiast poczułam się bardziej komfortowo.
- A ty… Dennis? – Jackson spojrzał na David’a. – Kim jesteś dla Clairy?
- David, przyjacielu… Wiesz, nikt o tym nie wie, ale to jest moja córka – odparł, a ja z trudem powstrzymałam się od tego, aby się nie zaśmiać. – Bycie gejem pod tym względem jest trudne, bo jednak mój przyszły facet nie urodzi dziecka dupą, tak?
- Ehm… No… nie – rzekł zakłopotany Jackson.
- Jakbyś chciał czegoś, albo zmienił orientacje, to wiesz gdzie mnie szukać, maleńki – David posłał mu całusa, a Jackson zbladł. Parsknęłam śmiechem.
- Jak widzisz, David jest bardzo otwartym gejem.
- I tego nie ukrywa – zgodził się ze mną Jackson. – Będę szedł. W Londynie prawdopodobnie spędzę najbliższy tydzień. Jakby coś…
- Będziemy w kontakcie – przerwałam mu..
- W porządku – westchnął. – Miłego dnia wam życzę.
- Tobie też – mruknęłam.
- Cześć przystojniaku – odparł David, oblizując dolną wargę. Jackson wzdrygnął i odwrócił się na pięcie, aby opuścić w pośpiechu willę.
- David, nie musiałeś być taki bezpośredni – zaśmiałam się głośno, nie wierząc w to, że David zaczął startować do Jackson’a. Ten człowiek był niemożliwy.
- Zobaczysz, jeszcze przyjdzie do mnie na kolanach – prychnął David. – A potem będzie mi robił laskę.
- David – jęknęłam obrzydzona wraz z Zayn’em.
- No co? Kutas jest jaki jest, ale dobrym bzykankiem nigdy nie pogardzę!

***

- Akurat dzisiaj musisz mieć te przymiarki? – westchnął sfrustrowany Zayn, nie chcąc abym wstała z łóżka.
- Muszę – parsknęłam śmiechem, próbując zdjąć jego natrętne ręce obwinięte wokół mojej talii. – Zayn!
- Chcę Cię, maleńka – mruknął, ustami wkradając się na moją szyję.
- Później, zaraz będzie David – odparłam. Moje ciało jednak wołało : „No zgódź się, Clairy!”.

Głupi mózg.

- Muszę się w Tobie zatopić – mruczał dalej, zasysając kawałek skóry tuż nad moim obojczykiem. Doskonale wiedział, że było to moje czułe miejsce i bezczelnie to wykorzystywał. – Kiedy masz okres?
- Za dwa lub trzy dni – powiedziałam po chwili zastanowienia. – Ale mam nieregularnie… Mogę dostać nawet dzisiaj…
- Ty sobie chyba ze mnie kpisz – syknął Zayn, raptownie znajdując się nade mną. – Mój kutas zbyt długo Cię nie poczuł, a tu kolejny tydzień?
- Moje ciało wybiera kiedy będę miała okres, nie ja – zaśmiałam się.
- To teraz Cię wypieprzę tak mocno, że będziesz widzieć gwiazdy – warknął przez zaciśnięte zęby i wpił się mocno w moje wargi. Zachłysnęłam się powietrzem przez gwałtowność jego poczynań.
- A jeśli David…
- Więc, musimy się streszczać prawda? – uśmiechnął się złośliwie i jednym ruchem pozbył się mojej tuniki, pozostawiając mnie w bieliźnie. Zayn dokładnie swoim wzrokiem przebadał moje ciało, nie omijając ani milimetra. Zarumieniłam się lekko. – Czas sprawdzić moje ukochane aktywa – rzekł. Jego ręce wsunęły się pod moje plecy i rozpięły stanik, raz na zawsze się go pozbywając. – Moje cycuszki nadal krągłe i duże – szepnął z aprobatą, a ja parsknęłam śmiechem. – Jakim cudem dochowałaś się takich zdobyczy, skarbie.
- Wiesz, dużo mleka i parówek – odparłam.
- Serio? – spojrzał na mnie rozbawiony.
- To naprawdę działa cuda – uśmiechnęłam się szeroko, podwijając jego koszulkę do góry. Zayn na chwilę się podniósł, by się jej pozbyć. Za moment tkwił z powrotem nade mną.
- Idziemy dalej – powiedział podnosząc moje biodra do góry tak, aby moje czułe miejsce natarło na jego wybrzuszenie w spodniach. Lekkie ciepło rozlało się po moim podbrzuszu. Zayn przygryzł dolną wargę i zdjął ze mnie figi. – Tu też jest cudownie – stwierdził i ponownie się wyprostował, aby zrzucić z siebie spodnie i bokserki. – Gdyby nie Twoja przeklęta przymiarka, teraz leżałabyś, a ja pieściłbym Twoją cipkę – odparł szeptem w moje wargi, które pojedynczo pocałował. Zadrżałam przez jego słowa. – Ale ty wolisz coś innego, więc… - Zayn wbił się do mojego wnętrza, a ja jęknęłam głośno, czując przyjemny ból. – Zerżnę Cię, tak kochanie?
- Mój Boże, właśnie tak – stęknęłam, gdy jego biodra zaczęły się ruszać i uderzać o moje pośladki. Nigdy nie czułam się bardziej intensywniej, jak podczas seksu z Zayn’em. Zawsze było mocno, dosadnie i ostro, tym bardziej, że Zayn był mocno podniecony brakiem częstego seksu. Przez zmęczenie i natłok prac oraz zajęć nie mieliśmy na to czasu. Trzeba było to prędko naprawić.
- Jesteś taka ciasna, Clairy – zajęczał Zayn, przyciągając mnie do siebie. Nasze czoła i nosy stykały się ze sobą. Słyszałam jego ciężki oddech. To była muzyka dla moich uszu. – I taka mokra – mruknął z trudem, nie spuszczając wzroku z moich oczu. Zdałam sobie sprawę, że ten seks był zupełnie inny od tego, który miałam z nim na samym początku. Teraz „kochaliśmy się”. Na swój pokręcony i dziwaczny sposób.
- Pocałuj mnie – poprosiłam go łamiącym się głosem. Zayn spełnił moją prośbę bez sprzeciwu. Gorąco połączył nasze usta w jedność, gdy nasze biodra toczyły erotyczny taniec. Wplątałam palce w jego ciemne włosy i całowałam do utraty sił, nie zważając na chwilowy brak oddechu.
- Kocham Cię, Clairy – odparł pomiędzy pocałunkami, a moje serce zakołatało na te słowa, a w podbrzuszu panował istny huragan. Cicho krzyknęłam przez moc orgazmu, który opanował moje ciało. Wygięłam się w łuk i przyjmowałam na siebie ostatnie ciosy Zayn’a, dopóki on nie osiągną szczytu. Wbił się zębami w moją pierś, zastygając w miejscu. Odetchnęłam głęboko, gdy nasze ciała się rozluźniły. – Tego chyba oboje potrzebowaliśmy – stwierdził, cicho dysząc.
- Tak – zgodziłam się z nim.

***

- Więc, to jest najnowszy model sukni od Louis’a Vuitton, dopasowana w ciele, dekolt w serce, kolor jak widać, krwista czerwień – zaprezentowała mi suknię Devone, kobieta która zajmowała się doradzaniem w wyborze sukni. David i Zayn stali tuż obok i również je oglądali. – Podoba Ci się?
- Jest bardzo… piękna – parsknęłam śmiechem, dotykając materiał sukni palcami. – Ale wydaje mi się, że taka kreacja dla dziewiętnastolatki nie będzie zbyt… ekstrawagancka? – popatrzyłam na moich mężczyzn. – Co wy na to?
- Zgadzam się z Tobą – kiwnął głową. – W końcu nie chcemy zrobić z Ciebie starego babska z obwisłym tyłkiem i cyckami.
- No to lecimy dalej – powiedziała Devone, biorąc kolejną płachtę do swoich rąk. – To jest pistacjowa suknia Karla Lagerfelda z 2011 roku. Jest zwiewna, elegancka i pasuje na każdy brunch bądź przyjęcie.
- To nie jest to – stwierdził Zayn, stając obok mnie. Spojrzałam na niego zagadkowo.
- A ty co? Ekspert od mody? – zaśmiałam się. Na twarzy Zayn’a pojawił się nieśmiały uśmiech.
- Wydaje mi się, że szukamy czegoś dopasowanego jak ta pierwsza suknia i zarazem zwiewnego jak ta druga, seksownego i zmysłowego.
- Strzał w dziesiątkę – powiedziałam.
- Już wiem czego Pani szuka – uśmiechnęła się Devone i spod wszystkich sukien wyjęła biały materiał. Na widok całokształtu sukni otworzyłam lekko buzię ze zdziwienia. – Suknia od Christiana Diora z tego roku, również najnowsza kolekcja… Jest bardzo dopasowana jak widać, dużo koronki w górnych partiach ciała, a jej przedłużany stan robi z tej kreacji coś nowoczesnego i na czasie. Jest również dostępna w kolorze czerwonym.
- Prosimy tą czerwień – szepnęłam. Kobieta posłusznie powiesiła czerwony odpowiednik sukni.
- To jest sukienka stworzona dla Ciebie, mami! – klasnął w dłonie podekscytowany David.
- Przymierzamy? – zapytała Devone.
- A jaka jest cena? – spytałam.
- Dziewiętnaście tysięcy funtów.
- O Mój Boże… - westchnęłam, na co Devone się zaśmiała. – Nie wiem czy…
- Cena nie gra roli – odezwał się Zayn, siadając na kanapę.
- Żartujesz? – parsknęłam.
- Chcę byś była moją gwiazdą wieczoru i zmiotła wszystkich innych z czerwonego dywanu – uśmiechnął się szelmowsko. – No dawaj, chcę zobaczyć moją kobietę w tej sukni.
- Idziemy! – Devone wzięła materiał do rąk i zaprowadziłam ją do najbliższego pokoju. – Twój narzeczony ma bardzo dobry gust – stwierdziła, gdy zamknęłam za sobą drzwi do pomieszczenia gospodarczego.

- Tak i zdecydowanie za gruby portfel. 


2 komentarze:

  1. David jak zawsze rozśmiesza do łez : )))
    Rozdział super ; >
    Tak Zayn ma za gruby portfel xdd
    Ale czego się nie robi dla kobiety, którą się kocha? ;P
    Genialne jak zawsze wszystko ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamuńciu. Jak ja to kocham, i moj David D jak zwykle najlepszy!!!! Kocham<33333

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3