Hej, jestem Clairy Watson i jestem uzależniona od ostrego
pieprzenia się z Zayn’em Malik’iem.
To uczucie pojawiało się w moim ciele co raz częściej.
Miałam wrażenie, że czasami żądza i podniecenie przejmują mnie, nim zdążę
wysłać do swojego umysłu sprzeczne sygnały. Po prostu potrzebowałam orgazmu :
takiego mocnego, obezwładniającego i dającego w kość. A to wszystko przez
Malika – Boga seksu, który sprawił, że stałam się „nienasycona”.
Tego ranka też tak
było.
Obudziłam się dosyć wcześnie, przynajmniej tak mi się
zdawało. Wcześniej zdążyłam już wstać i wziąć tabletkę antykoncepcyjną oraz
skorzystać z łazienki. Za oknem już świeciło delikatnie słońce, a ja byłam
cholernie spragniona dotyku Zayn’a, który słodko spał, mając przytuloną twarz
do moich nagich piersi. Jego wargi ocierały się o moje sutki, co jeszcze
potęgowało moje rosnące skurcze w podbrzuszu. Wzięłam głębszy wdech i
delikatnie przełożyłam nogę przez biodro Zayn’a, przez co moja kobiecość
stykała się z jego udem. Miałam nadzieję, że zauważy jak bardzo mokra byłam i
się obudzi, by mojego owego podniecenia się pozbyć. Otarłam się o niego lekko i
w efekcie cicho jęknęłam, gdyż moja podrażniona łechtaczka zaczęła pulsować
jeszcze mocniej. Zayn poruszył się niepewnie, przez co ja zastygłam w miejscu.
Obudź się i pomóż mi,
ty samolubie!
A jedynie ręka Zayn’a przeniosła się na mój tyłek i ścisnęła
go. Z moich ust wydobyło się mruknięcie.
- Zayn – syknęłam na tyle głośno, by mnie usłyszał. Nic.
Westchnęłam rozdrażniona i położyłam swoją dłoń w dole jego brzucha, a palce
głaskały jego ciemne włoski. Poczułam, jak jego mięśnie się zaciskają.
Przynajmniej miałam pewność, że już w pełni nie śpi. Wtedy dotknęłam jego
penisa. Zayn zachował się niczym automat. Jego oczy otworzyły się, nim zdołałam
to zobaczyć i mocno mnie pocałował, odbierając możliwość oddychania na kilka
chwil i znalazł się nade mną. Mocno objęłam go swoimi ramionami, a biodrami
nacierałam na jego stojącą męskość. Spanie nago miało swoje zalety.
- Lubię takie poranki – mruknął zaspanym tonem, ale jego
ruchy i gesty były w pełni świadome. – Jesteś taka mokra – stęknął, główką
penisa pocierając o moją kobiecość. Zadrżałam, wbijając palce w jego bicepsy. –
Czyżbym stworzył seksualnego potwora?
- A nie o to Ci chodziło? – zapytałam zmysłowym głosem,
rozszerzając nogi jeszcze mocniej, niż miałam.
- Kurwa, kocham to Twoje wcielenie – i wszedł we mnie
głęboko. Krzyknęłam głośno, czując jak jego ogromna wielkość rozpychała moje
ścianki. – Tak, krzycz maleńka, chcę to usłyszeć – Zayn uśmiechnął się,
poruszając swoimi biodrami w umiarkowanym tempie : lecz na tyle dobrym, że to
było lepsze, niż perwersyjne bzykanko. Z każdym jego pchnięciem moje podbrzusze
zaciskało się mocniej, nogi napinały, a palce u stóp same bezwiednie się
podkurczały. Jęczałam jego imię, stękałam z rozrywającej mnie rozkoszy i wierciłam
się, by przyśpieszyć swój zbliżający się szczyt. – Clairy! – warknął prostując
się i wtedy jego ruchy stały się szybsze. Wykrzywiłam swoją twarz w grymasie,
wyginając się w łuk, gdy Zayn obserwował mnie z góry, nie ukrywając złośliwego
uśmiechu.
- Zayn, proszę… - wystękałam z trudem. – Nie drażnij się ze
mną.
- Wiesz, że to uwielbiam – jego uśmiech się powiększył i
zwolnił swoje pchnięcia. Jęknęłam w proteście. – I patrzenie jak jesteś
spragniona szczytu wprowadza mnie w obłęd – dodał i pochylił się, by złożyć na
moich ustach czuły pocałunek. Wtedy jego poczynania stały się delikatnie,
przyjemne i… cholera, poczułam jakbym na nowo się w nim zakochiwała. – Ale
pamiętaj, że bez ostrego posuwania i tak dojdziesz mocno – i potwierdził swoje
słowa głębokim pchnięciem, trafiając w moje najczulsze punkty. Krzyknęłam
cicho, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz gorąca. Przygryzłam dolną wargę
niemalże do krwi. – Och Clairy! – wydyszał w moją szyję. Czułam jak jego
członek we mnie wrze, wykonując ostatnie ostre posuwiste ruchy. I tak doszłam
drugi raz, tym razem wraz z nim, pochłaniając mocno jego usta w namiętnym
całusie. – Kocham Cię.
Te słowa wystarczyły, by mój dzień zaczął się wspaniale.
Ale czy tak samo miał się skończyć?
***
- Misiaczku, nie zgadniesz co się stało! – pisnął David, gdy
po godzinie dziesiątej do mnie zadzwonił, prawie że rozrywając swoim głośnym
tonem moje bębenki w uszach. Oczywiście po raz kolejny tego dnia zostałam w
domu, a Zayn musiał zarządzać firmą. Byłabym samolubem, gdybym zabroniła mu
pójść do pracy. I tak wiele dla mnie zrobił… przede wszystkim zmienił się. A to
było najważniejsze.
- Mów, ale trochę ciszej – odparłam ze śmiechem.
- Dzwonił do mnie sam Malik i zaproponował posadę w dziale
architektury i projektowania wnętrz! Normalnie, gdy to usłyszałem omal nie
dostałem orgazmu! Nie wspominając już o tym jego boskim głosie i tej seksownej
chrypce…
- Ugh, spokojnie ogierze – westchnęłam. – Nie zapominaj, że
nie jest gejem mistrzu – parsknęłam śmiechem. – Przyjąłeś ofertę?
- A miałem odmówić?! Tylko idiota z HIVem by odmówił! –
powiedział podniesionym głosem. – A jeśli już mówimy o tym… Czemu do cholery
nie powiedziałaś mi, że już nie pracujesz?! Czy ja mam Ci wyrwać nogi z dupy,
przyjaciółko?!
- Auć – jęknęłam. – To wyszło… spontanicznie. Ojciec się
doigrał i musiałam tak zrobić.
- A co z projektem McTyler’a?
- O nie, z tego nie zrezygnuję. Taka szycha i miałabym sobie
ją odpuścić? Ten projekt jest wart miliony funtów.
- No i tym razem dostaniesz całą kwotę.
- Problem będzie, skąd ja wezmę pieniądze na projekty, całą
zabudowę, pracowników, wyposażenie…
- Tym chyba już zajmie się Malik, co? – wyczułam, że się
uśmiecha.
- Co?
- Wiem, że teraz u niego pracujesz i to, że chciałaś bym
przeniósł się z Tobą.
- Powiedział Ci?
- Aha – zaśmiał się. – Jesteś słodka, wiesz?
- Nie chciałam pracować tam sama… I pod tym wzrokiem jego
spragnionych go pracownic – prychnęłam. – No i przyjaźnimy się od lat… Byłeś
moim drugim rodzicem.
- Maleńka, gdybym Cię wychowywał, skończyłabyś jako lesbijka
– parsknął.
- No to nie, nie chcę Cię jako troskliwego tatusia –
wywróciłam oczami, zwijając się w kulkę na kanapie, a Scarleth od razu wdrapała
się na moje kolana.
- Byłbym ojcem idealnym – powiedział dumny.
- Nie zaprzeczę – uśmiechnęłam się szeroko.
- Wejdźmy w inny temat… Jak Ci się żyje z Zayn’em? Jego
kutas wciąż doprowadza Cię do orgazmu? Doszedł do drugiej, analnej bazy?
- David! – przerwałam mu, czerwieniąc się.
- Czyli tak!
- Nie! Zero analu – zaprzeczyłam, głaszcząc moją psinę po
korpusie. – Przez Zayn’a robię się co raz bardziej napalona, to mnie martwi.
- Moja dziewczynka w końcu dorosła! – rzekł podekscytowany.
– Nawet nie wiesz jak długo czekałem na to, aby słuchać Cię jak opowiadasz mi o
swoich seksualnych ekscesach!
- Raczej nie powiem Gabrieli, że Zayn to dominat i co
preferuje, co? – zaśmiałam się.
- No tak, dla mnie to nic nowego – odparł obojętnie. – I
jest jeszcze coś! Konkretniej brunch! Obowiązkowo masz na nim być razem z
Malikiem. Będą same szychy.
- Przemyślę to… Na razie nie mam ochoty nigdzie wychodzić,
szczególnie po ostatniej akcji w apartamencie w One Hyde Park…
- Że co proszę?!
Cholera, nie
powiedziałam Davidowi o napadzie na mój apartament!
- Powiem Ci przy okazji – powiedziałam wymijająco.
- Clairy, co się tam stało?!
- Ktoś go masakrycznie zdewastował i mieszkam teraz z Zayn’em
i Scar u niego.
- Kurwa Clairy i ja nic o tym nie wiem!? Dlaczego?!
- Wyleciało mi to z głowy, okay?! Poza tym, ty pracujesz i
nie chciałam zawracać Ci głowy! – z trudem go przekrzyczałam.
- Słodziutka, rzucił bym wszystko, byś była bezpieczna.
- To było miłe – mój uśmiech się powiększył.
- Ale nie tak miłe, jak moment, gdy kutas Malik’a Cię
plądruje?
- David!
***
- Ja do Pana Malik’a – oznajmiłam znajomej sekretarce, gdy
przekroczyłam próg wieżowca Zayn’a. Mimo tego, że znaliśmy się już jakiś czas,
nadal robiło na mnie wrażenie to, co przez kilka lat osiągnął dzięki sobie i
swojemu silnemu charakterowi.
- A Pani to…? – spojrzała na mnie spod swoich okularów
ciekawsko.
- Clairy Watson – uśmiechnęłam się lekko. Dziewczyna
sięgnęła po telefon i wybiła na nim prawdopodobnie numer do Zayn’a.
– Szefie? Przyszła do Pana Clairy Watson – nastąpiła chwila
ciszy, a potem sekretarka pokiwała głową i się rozłączyła. – Pan Malik czeka w
swoim gabinecie – odparła zdawkowo.
- Dziękuję – mruknęłam, pewnym siebie krokiem idąc przez
korytarz i chwilę później wsiadając do windy. Ciągle byłam pod czujnym
spojrzeniem asystentek Zayn’a, które patrzyły na mnie z nieukrywanym
zainteresowaniem i… zazdrością?
A szmaty mogą mi
zazdrościć. Jest czego.
Po minutowej jeździe wysiadłam z windy, pokierowałam się do
biura Zayn’a. Coś mi to przypominało… Lecz nie mogłam przywołać owego wspomnienia,
gdyż wyleciało mi to kompletnie z głowy. Zignorowałam swój popieprzony umysł i
zapukałam lekko w drzwi, po czym weszłam do środka. Zayn siedział za swoim
mahoniowym biurkiem, pisząc w swoim laptopie, jednocześnie popijając czarną
kawę ze Starbucks’a. Gdy na mnie spojrzał, na jego poważnej twarzy pojawił się
szelmowski uśmiech i raptownie całe pomieszczenie się rozjaśniło.
Boże, można było być
tak mocno zakochanym i zadurzonym w człowieku?
- Chodź do mnie piękna – Zayn zamknął laptopa i odsunął się
od biurka, rozkładając ręce w zapraszającym geście. Skorzystałam z jego
propozycji od razu. Położyłam swoją torbę na podłodze i usiadłam na jego
kolana, wtulając się w jego klatkę piersiową. – Jak Ci minął dzień?
- Strasznie mi się dłużył – westchnęłam głęboko. – Gdyby nie
Twój telefon, umarłabym z nudów.
- Ja to samo – również westchnął, składając czuły pocałunek
na moich ustach.
- Dziękuję, że przyjąłeś David’a. Zadzwonił do mnie,
piszcząc jak mała dziewczynka – zaśmiałam się pod nosem.
- Wszystko dla mojej kobiety – rzekł, ponownie mnie całując,
tym razem krócej. – A propos David’a… wspominał Ci o brunchu?
- Tak – pokiwałam głową.
- Wybieramy się? – spytał z lekkim uśmiechem.
- A masz ochotę? – odpowiedziałam pytaniem.
- Chodzić i pokazywać się z Tobą? Zawsze – odparł,
przenosząc ręce na moją talię.
- Prędzej ja bym tak powiedziała. Na after party po BAFTA flesze
nie odstępowały Ciebie na krok – powiedziałam.
- Powiedziałbym to samo – puścił mi oczko. – I tym razem to
ja wybiorę Ci kreację.
- Czy to na pewno dobry pomysł? Nie chcę pójść na brunch w
kaftanie – parsknęłam śmiechem.
- Wiesz, sukienka musi być łatwo zdejmowalna…
- Tylko takie preferujesz? – przygryzłam dolną wargę.
Doskonale wiedziałam, że tym go podjudzę. Nie myliłam się. Poczułam, jak
porusza biodrami i coś pode mną sztywnieje.
- Znowu mnie kusisz? – odparł niższym głosem. Po moim ciele
przeszły ciarki.
- Nie wolno mi? – uniosłam zagadkowo brwi.
- Bo wtedy mam ochotę położyć Cię na tym biurku i ostro
przelecieć – warknął.
O kurwa, zrobiłam się
mokra.
- Twoje asystentki wzdychające na Twój widok, nie byłyby
zadowolone – uśmiechnęłam się krzywo.
- Zazdrosna? – mruknął, napierając na mnie. Wyprostowałam
się, mocniej zaciskając palce na jego grafitowej marynarce.
- Napalony?
- Oj tak – rzekł z dzikim uśmiechem. – Chciałbym posmakować
tej mojej słodkiej Clairy… - ponownie zadrżałam.
- Nie tutaj Zayn – zachichotałam.
- Ten poranek tak na mnie działa – zarumieniłam się
przypominając sobie swoje poczynania. – Możesz częściej mnie tak budzić.
- Zapamiętam to sobie – ponownie się w niego wtuliłam,
jednocześnie ukrywając swoje zdradzieckie rumieńce na twarzy.
- Chciałbym dzisiaj spędzić z Tobą cały dzień – oznajmił mi.
- No z tym nie będzie trudno, bo mieszkamy ze sobą –
odparłam ze śmiechem.
- Chcę żebyś dzisiaj pojechała ze mną na rodzinny obiad do
mojej matki. Zaprosiła nas – powiedział niepewnie. Jego oczy wydawały się…
ponure? Dlaczego?
- Chętnie – uśmiechnęłam się ciepło. – Chcę poznać Twoją
siostrę.
- Ona Ciebie też. Ciągle do mnie wydzwania i pyta się, kiedy
Cię w końcu zobaczy.
- Nigdy nie przyprowadzałeś kobiet do swojej matki?
- Nie – pokręcił sztywno głową. Cholera, czas się wycofać
Clairy. – Moja matka tylko raz widziała Carmen. W zwyczaju trzymałem swoje
uległe z dala od rodziny. Nie chciałem, by przypadkowo się wygadały.
- Myślisz, że by to zrobiły? – o dziwo pokiwał głową.
Zmarszczyłam czoło. – Ponieważ…?
- Wtedy musiałbym je ukarać, a one… to kochały.
Cholera, która kobieta
lubi być bita po tyłku?! W dodatku przez dorosłego mężczyznę?!
- To takie niesmaczne – stwierdziłam, teatralnie się
skrzywiając. Na twarzy Zayn’a pojawił się smutny uśmiech.
- Trzeba się przełamać i nie patrzeć na to w ten sposób, w
jaki ty to robisz… To może być naprawdę przyjemne.
- Ja…
- Jeśli nie będziesz chciała, to zrozumiem to, ale kiedyś
mam nadzieję, że się odważysz.
- Nie wiem… - nie zdążyłam dokończyć, bo ktoś zaczął walić w
drzwi. Jak oparzona zeszłam z kolan Zayn’a, stając na prostych nogach,
spoglądając strapiona na Zayn’a.
- Poczekaj tu – powiedział Zayn idąc długim i sprężystym
krokiem do drzwi, które szybkim szarpnięciem otworzył.
- Gdzie jest moja córka, Malik?!
Mój Boże, to był mój
ojciec!
Super teraz zacznie się akcja :D
OdpowiedzUsuńcudo <3
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńOMFG! Ojciec Clari?! O fuck teraz to będzie dobra akcja xdd
OdpowiedzUsuńKurczę, ale serio w takim momencie kończyć rozdział to zgroza ;c Ale na szczęście jest już następny ^^
Więc czytam dalej!! ; **