- O cholera – wydukałam. Tylko tyle byłam w stanie
powiedzieć. Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie, ale… żeby tak szybko? Nie
miałam nic przygotowanego… kompletnie nic! Nie byłam gotowa na powiedzenie
prawdy ojcu… Przecież ten urwałby mi głowę, gdyby dowiedział się, że za jego
plecami pieprzę się z Zayn’em!
- Musimy mu powiedzieć o sobie – oświadczył. Oczy o mało co
nie wyszły mi ze zdziwienia na wierzch.
- Nie, nigdy w życiu! Zayn, Twoja firma…
- Nic jej nie będzie – przerwał mi. Spojrzałam na niego zbita
z pantałyku.
- Ale przecież oni mówili…
- Dużo mogą sobie mówić, Clairy, ale chyba zapomnieli, że
jestem bogatym i obytym w znajomości człowiekiem – parsknął ironicznym
śmiechem. – Zatrudniłem najlepszych prawników, informatyków i techników z
całego kraju. Nie przedrżą się przez nas. Gdy będą próbowali wydobyć informacje
na mój temat, od razu będę o tym wiedział i będę mógł działać przeciwko nim.
- Zayn, zawsze będą mieć w zanadrzu plan B, a potem C i D… -
Zayn ponownie nie pozwolił mi dokończyć zdania, bo wpił się w moje usta.
Odwrócił tym samym moją uwagę od tematu rozmowy. Lecz tylko na moment.
- Wszystko będzie dobrze, maleńka – obiecał mi, przyciągając
do siebie.
- Możesz sobie
zniszczyć karierę przeze mnie. Nie dopuszczę do tego – powiedziałam, z trudem
odrywając się od jego ust.
- A ja nie pozwolę na to, abyś znowu mnie zostawiła – w jego
oczach zauważyłam smutek. – Już nigdy. Prędzej dam sobie ręce uciąć albo się
oszpecić.
- I tak będziesz seksowny – uśmiechnęłam się kpiąco.
- Tak? – zaśmiał się cicho. – Jestem seksowny?
- Pytasz czy uświadamiasz się w tej myśli?
- Wiesz, mogę być nie na tyle przystojny, by Ci się podobać.
- Kompletnie pomieszało Ci się w głowie, wiesz? – tym razem
to ja się zaśmiałam. – Wiele kobiet chciałoby być na tym miejscu, na którym
teraz ja stoję.
- Miałem ich sporo i żadna nie wytrzymała ze mną tyle, ile
ty – odparł. Poczułam w sobie… dumę?
- Dlaczego tak krótko? – zapytałam.
- Poddawały się. Jestem za ostry – stwierdził.
- No dla szarych myszek to nie jesteś ideałem księcia z
bajki – powiedziałam, śmiejąc się pod nosem.
- A ja jestem Twoim księciem? – spytał, a jego wzrok
ściemniał.
- Ty nigdy nie byłeś księciem. Nie nadajesz się do tego –
rzekłam z przekąsem.
- Och, to zaraz udowodnię Ci co ten książę potrafi – mruknął
podnosząc mnie i przerzucając przez swoje ramię jak worek ziemniaków.
- Hej! – krzyknęłam. Zayn ruszył do na górę, a ja z całych
sił próbowałam nie spaść z niego, choć wiedziałam, że nigdy by mnie nie
opuścił. - Nie, Zayn, nie będę uprawiać z Tobą seksu! Nie pozwoliłeś mi dojść
rano, nadal jestem na to zła! – zaoponowałam, gdy zaczął kierować się do
sypialni.
- Więc, nie pozwolisz mi Cię zaspokoić? – usłyszałam w jego
głosie nutę podniecającej grozy. Zadrżałam.
- Jestem zmęczona – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Zmęczona? – przytaknęłam. Zayn zawrócił i po chwili wszedł
do łazienki. – To weźmiemy kąpiel. Jestem spięty – Malik postawił mnie na
łazienkowych kafelkach. Podniosłam wzrok na niego. Rozpinał koszulę, bacznie
mnie obserwując. Jego wzrok czułam w swoim podbrzuszu, które obudziło się
pełnym niezadowoleniu poranku. Przystąpiłam z nogi na nogę, dyskretnie je
zaciskając. Nie miałam na sobie bielizny, tylko jego za dużą białą koszulkę,
która sięgała mi do kolan. Miałam wrażenie, że moje soki podniecenia spływają
mi po udach strumieniami. – Nie zaciskaj nóg – odparł, a na jego twarzy pojawił
się uśmiech. – Rozszerz je – rozkazał, wsuwając dłoń między moje uda, gdy tylko
pozbył się koszuli ze swojego ciała. Jęknęłam cicho, gdy jego palce przebiegły
po mojej cipce, muskając delikatnie podrażnioną łechtaczkę. – Kurwa, jesteś
taka mokra – westchnął, wsadzając dwa palce we mnie, by rozprowadzić sekundę
później moje podniecenie po kobiecości. Stęknęłam czując, jak moje nogi stawały
się watą. Gdy już wszystko było na dobrej drodze, jego palce znikły. Spojrzałam
na niego pod sztucznym „oburzeniem”.
- Co ty robisz? – niemal warczę.
- Chcę napuścić wodę – powiedział z miną niewiniątka.
Wyminął mnie i puścił ciepłą wodę do swojej… naszej skandalicznej wanny. Nadal
nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że mieszkałam z nim. Coś w głębi mnie
nadal uważało, że to wszystko działo się o wiele za wcześniej… Niedawno
zeszliśmy się po ogromniastej kłótni. Nadal nie dowiedziałam się wielu rzeczy
na ten temat, ale… już nie byłam taka pewna czy chcę ingerować w jego dawne
życie. Ostatnim razem skończyło się to płaczem, gorzkim cierpieniem i… większym
płaczem. Nie byłam ponownie na to gotowa i nawet nie zamierzałam ponownie przez
to przechodzić. – O czym myślisz? – zapytał mnie Zayn. Nawet nie zauważyłam, że
siedziałam na gzymsie wanny, a Zayn stał nagi pomiędzy moimi nogami. Z trudem
nie próbowałam się patrzeć na jego męskość, którą bezszczelnie obnażał.
- O niczym – wzruszyłam ramionami. – Po prostu… ten dzień
był nudny. Bardzo nudny.
- Bez pracy jest znacznie inaczej? – pokiwałam głową. –
Spokojnie, już niedługo zawitasz w mojej firmie.
- Nie wydaje Ci się to nie fair?
- Dlaczego? – uniósł zagadkowo jedną brew w zdziwieniu.
- Bo setki ludzi stara się o chociażby posadę sekretarki u
Ciebie, a ja…
- Ty jesteś moją kobietą i masz pierwszeństwo – przerwał,
głaszcząc mnie swoją dużą dłonią po policzku. – I nie obchodzimy mnie zdanie
pracowników. Jeśli będą traktować Cię źle, od razu wylecą na zbity pysk.
- Chciałabym, abyś też zatrudnił Davida – rzekłam. Na twarzy
Zayn’a malował się kolejny znak zapytania. – David może i nie wygląda, ale jest
naprawdę rzetelnym pracownikiem i wywiązuje się ze wszystkich swoich
obowiązków. No i jest moim najlepszym przyjacielem.
- Rozważę to – uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę?
- Czemu nie? – zapytał retorycznie. – Jeśli Tobie naprawdę
na tym zależy… Poza tym, widzę jaka łączy was więź. Czasami zastanawiam się,
czy my również taką posiadamy.
- Pracujemy nad tym. Wiele przeszliśmy w ciągu tych kilku
tygodni – stwierdziłam, wstając i przytulając się do jego nagiego ciała.
- No na pewno więcej, niż każda normalna para – parsknął
śmiechem. – Teraz zrobię wszystko, by między nami było idealnie.
- Wliczamy w to perwersyjne bzykanko? – uśmiechnęłam się
zadziornie, przygryzając dolną wargę.
- Każdy rodzaj perwersyjnego bzykanka – potwierdził i naparł
na mnie. Z trudem powstrzymałam się od jęku. – I wprowadzimy kilka nowości.
- Nowości? – zainteresował mnie. Po Zayn’ie mogłam się
wszystkiego spodziewać.
- Chciałbym abyś poznała moją drugą stronę… Tylko mniej
gwałtownie – odparł, całując delikatnie każdy skrawek mojej skóry szyi i
dekoltu. Z sapnięciem odchyliłam głowę do tyłu, dając mu większe pole do popisu.
Oczywiście, nie zrezygnował z mojej propozycji. Jego pocałunki były lekkie jak
muśnięcia piórka. Słodka wersja Zayn’a była dla mnie jeszcze bardziej seksowna.
– Nie chcę zrobić Ci krzywdy… Chcę byś szalała z rozkoszy – kontynuował,
zaciskając usta wokół mojego lewego sutka. Otworzyłam usta, lecz nie byłam w
stanie nic z siebie wykrztusić. Uczucie, które budowało się w moim podbrzuszu
było błogie i niesamowite. – Chcę słyszeć, jak krzyczysz moje imię, dochodząc
wokół mojego penisa… – jęknęłam przez moc tych słów. Moja dolna strefa niemal
tonęła w swoich płynach. – Pragnę zobaczyć, jak Twoja słodka cipka zaciska się na
mnie, a łechtaczka pulsuje…
- Zayn – jęknęłam głośno, powoli nie wytrzymując słuchania
tych erotycznych słów.
- Będę wielbić Twoje całe idealne ciało, patrząc jak
wyginasz się pode mną, jak zaciskasz kurczowo nogi wokół mojej talii…
- Proszę, Zayn – mój ton był niemal błagalny. Wiedział w
jakim stanie jestem. Byłam na skraju przez ruchy jego bioder, ssanie sutków i
zboczone słowa. Czy to było tak wiele?!
- Jesteś blisko?
Nie kurwa, daleko!
- Bardzo! – westchnęłam. Przez moje ciało co chwilę
przechodziły prądy podniecenia, których nie dało się opanować.
- Rozłóż nogi – bez wahania wykonałam jego polecenie.
Stanęłam w pół rozkroku, patrząc wyłącznie na niego. Jego wzrok był tak gorący,
jak wulkan podczas wybuchu. Sam był taki gorący! Jego uroda nadal powalała na
kolana! Zdyszana obserwowałam go, gdy powoli zmieniał pozycję na klęczącą,
znajdując się między moimi nogami. Cholera, moje podbrzusze było tak napięte,
że choćby najmniejsze muśnięcie czegokolwiek o moją kobiecość spowodowałoby
natychmiastowe dojście. Malik przeniósł wzrok na moje wilgotne miejsce erogenne
i wpijając palce w moje uda, przyssał się natychmiastowo do mojej łechtaczki.
Krzyknęłam dochodząc tak mocno, że miałam czarne plamy przed oczami wymieszane
z niebieskimi gwiazdkami. Przytrzymałam się wanny, wyginając się w łuk i
naparłam biodrami na jego twarz. Jego język bez skrępowania badał cipkę,
pozbywając się wszystkich dowodów w postaci płynów podniecenia. Ich miejsce
zastępowały nowe, gdy kolejny orgazm zaczął cisnąć się na moje ciało.
- Zayn! – krzyknęłam, szlochając z ogromnej przyjemności, gdy
doszłam po raz drugi. Ten orgazm był równie mocny, jak poprzedni, jak nawet nie
bardziej gwałtowny. Ledwo mogłam ustać na nogach. Miałam je jak z waty. –
Cholera – przeklęłam, oddychając niczym odwodniony szczur, a moje serce o mało
nie wyskakiwało z piersi. Nie ważne, że ściskałam gzyms wanny tak, że o mało
nie łamałam sobie palców.
Dla takiej chwili
mogłam złamać cokolwiek.
- To było… - brakowało mi słów. Zayn nareszcie oderwał się
ode mnie, zakańczając swoją wariację ostatnim mokrym pocałunkiem na łechtaczce
i podniósł się do góry, oblizując językiem dolną wargę.
Kurwa, czy to
normalne, że tyle płynów się ze mnie wydobywało?
- Też mi się podobało – Zayn się zaśmiał i pocałował mnie
krótko. – Mam nadzieję, że przebaczyłaś mi bez orgazmowy poranek?
- O tak.
***
- Nie mam w ogóle ochoty wychodzić – stwierdziłam, wtulając
się w tors Zayn’a i jednocześnie rozkoszując się ciepłem wody, które powoli
nikło.
- Nie tylko ty jesteś zmęczona, Clarisso. Chciałbym się
położyć – odparł.
- Och, okay – zgodziłam się niechętnie i z westchnieniem
podniosłam swój tyłek i wyszłam z wanny, oczywiście czując jego baczny wzrok na
tyłach swojego ciała.
- Nawet nie wiesz, jak seksownie wyglądasz gdy jesteś cała
mokra – powiedział, uśmiechając się do mnie figlarnie. Uwielbiałam go takiego
beztroskiego, słodkiego i normalnego. Zachowywał się przy mnie jak normalny 27
latek, bez bogactwa ani doświadczenia dominackiego w statucie. Przynajmniej w
takich momentach nie czułam się przy nim jak głupia 19 latka.
- Wiem o tym – puściłam mu oko i po wytarciu się ręcznikiem,
narzuciłam na siebie koszulkę Zayn’a.
- Co jeśli chciałem ją ubrać? – zaśmiał się, naciągając na
siebie szarawe dresy, które w seksowy sposób zwisały z jego bioder.
- Jest już moja – odparłam stając na palcach i krótko go
pocałowałam.
***
‘ Szłam do biura
Zayn’a niosąc mu lunch i kawę, po drodze witając się ze wszystkimi
pracownikami. Chciałam mu jakoś poprawić humor, bo od samego rana chodził zły i
zapracowany. Pomagałam mu jak tylko mogłam, ale on nie chciał mnie
wykorzystywać. Praca u Zayn’a była jedną z najłatwiejszych, jaką kiedykolwiek
miałam. Wyręczał mnie we wszystkim.
Gdy już miałam wejść
do biura Zayn’a, drzwi okazały się lekko uchylone. Z ciekawości zajrzałam do
środka.
Widok ten co
zobaczyłam, złamał moje serce.
Na jego biurku
siedziała roznegliżowana Carmen, Zayn między jej nogami i ich ciche jęki
rozchodziły się po pomieszczeniu. Do moich oczu napłynęły łzy i mocno ścisnęłam
lunch Zayn’a, który miałam ochotę roztrzaskać mu na twarzy.
- Co z Clairy? –
usłyszałam jej pytanie pomiędzy jękami. Jeszcze miała czelność pytać o mnie?!
- Nie obchodzi mnie
ona – sapnął, a moje serce umarło. – Nigdy jej nie kochałem. Wierzyła w każde
słodkie słówka. Przy okazji nieźle się z nią pieprzy, ale Tobie nigdy nie
dorówna, maleńka.
- Wiem o tym –
zaśmiała się gorzko.
- Nie… - szepnęłam
drżącym głosem. ‘
- Nie! – krzyknęłam, wybuchając płaczem. – Nie!
- Clairy? – do moich uszu doszedł zmartwiony głos Zayn’a. –
O kurwa, Clairy! – Zayn zauważając to w jakim stanie byłam, rozbudził się i
przyciągnął mnie do siebie. – Shh, kochanie… To był tylko sen – szepnął mi na
ucho, biorąc mnie na swoje kolana i kołysząc jak małe dziecko. Wtuliłam twarz w
jego szyję, próbując powstrzymać płacz. – To tylko sen, jestem tutaj – złożył
czuły pocałunek na mojej skroni.
- Tten ssen… był tak realistyczny… - wychlipałam, pociągając
nosem.
- Co Ci się śniło? – zapytał cicho.
- Nakryłam Cię w biurze z Carmen… Ty mówiłeś, że… nnigdy
mnie nie kochałeś i że ona… - język plątał mi się niewyobrażalnie.
- To się nigdy nie zdarzy – powiedział twardo. – Nigdy nie
zostawię Ciebie dla niej.
- Obiecaj mi, Zayn – wyszeptałam drżącym głosem.
Cudo <3
OdpowiedzUsuń<3 Cudo Super <3
OdpowiedzUsuńcudenko <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam *.*
OdpowiedzUsuńO kurczę, ale takie sny to złe rzeczy ;c W sumie to ta obietnica jest ważna, bo obietnic się nie łamie ; > I cóż Carmen? Trzy razy nie xdd
OdpowiedzUsuńJacy oni są razem kochani ^^ Uwielbiam ich ; 3
Jestem ciekawa rozmowy Clari z ojcem ;/
Pozdrawiam; *