niedziela, 24 maja 2015

Book2 - 11

- O cholera – wydukałam. Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Wiedziałam, że ten dzień nadejdzie, ale… żeby tak szybko? Nie miałam nic przygotowanego… kompletnie nic! Nie byłam gotowa na powiedzenie prawdy ojcu… Przecież ten urwałby mi głowę, gdyby dowiedział się, że za jego plecami pieprzę się z Zayn’em!
- Musimy mu powiedzieć o sobie – oświadczył. Oczy o mało co nie wyszły mi ze zdziwienia na wierzch.
- Nie, nigdy w życiu! Zayn, Twoja firma…
- Nic jej nie będzie – przerwał mi. Spojrzałam na niego zbita z pantałyku.
- Ale przecież oni mówili…
- Dużo mogą sobie mówić, Clairy, ale chyba zapomnieli, że jestem bogatym i obytym w znajomości człowiekiem – parsknął ironicznym śmiechem. – Zatrudniłem najlepszych prawników, informatyków i techników z całego kraju. Nie przedrżą się przez nas. Gdy będą próbowali wydobyć informacje na mój temat, od razu będę o tym wiedział i będę mógł działać przeciwko nim.
- Zayn, zawsze będą mieć w zanadrzu plan B, a potem C i D… - Zayn ponownie nie pozwolił mi dokończyć zdania, bo wpił się w moje usta. Odwrócił tym samym moją uwagę od tematu rozmowy. Lecz tylko na moment.
- Wszystko będzie dobrze, maleńka – obiecał mi, przyciągając do siebie.
-  Możesz sobie zniszczyć karierę przeze mnie. Nie dopuszczę do tego – powiedziałam, z trudem odrywając się od jego ust.
- A ja nie pozwolę na to, abyś znowu mnie zostawiła – w jego oczach zauważyłam smutek. – Już nigdy. Prędzej dam sobie ręce uciąć albo się oszpecić.
- I tak będziesz seksowny – uśmiechnęłam się kpiąco.
- Tak? – zaśmiał się cicho. – Jestem seksowny?
- Pytasz czy uświadamiasz się w tej myśli?
- Wiesz, mogę być nie na tyle przystojny, by Ci się podobać.
- Kompletnie pomieszało Ci się w głowie, wiesz? – tym razem to ja się zaśmiałam. – Wiele kobiet chciałoby być na tym miejscu, na którym teraz ja stoję.
- Miałem ich sporo i żadna nie wytrzymała ze mną tyle, ile ty – odparł. Poczułam w sobie… dumę?
- Dlaczego tak krótko? – zapytałam.
- Poddawały się. Jestem za ostry – stwierdził.
- No dla szarych myszek to nie jesteś ideałem księcia z bajki – powiedziałam, śmiejąc się pod nosem.
- A ja jestem Twoim księciem? – spytał, a jego wzrok ściemniał.
- Ty nigdy nie byłeś księciem. Nie nadajesz się do tego – rzekłam z przekąsem.
- Och, to zaraz udowodnię Ci co ten książę potrafi – mruknął podnosząc mnie i przerzucając przez swoje ramię jak worek ziemniaków.
- Hej! – krzyknęłam. Zayn ruszył do na górę, a ja z całych sił próbowałam nie spaść z niego, choć wiedziałam, że nigdy by mnie nie opuścił. - Nie, Zayn, nie będę uprawiać z Tobą seksu! Nie pozwoliłeś mi dojść rano, nadal jestem na to zła! – zaoponowałam, gdy zaczął kierować się do sypialni.
- Więc, nie pozwolisz mi Cię zaspokoić? – usłyszałam w jego głosie nutę podniecającej grozy. Zadrżałam.
- Jestem zmęczona – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Zmęczona? – przytaknęłam. Zayn zawrócił i po chwili wszedł do łazienki. – To weźmiemy kąpiel. Jestem spięty – Malik postawił mnie na łazienkowych kafelkach. Podniosłam wzrok na niego. Rozpinał koszulę, bacznie mnie obserwując. Jego wzrok czułam w swoim podbrzuszu, które obudziło się pełnym niezadowoleniu poranku. Przystąpiłam z nogi na nogę, dyskretnie je zaciskając. Nie miałam na sobie bielizny, tylko jego za dużą białą koszulkę, która sięgała mi do kolan. Miałam wrażenie, że moje soki podniecenia spływają mi po udach strumieniami. – Nie zaciskaj nóg – odparł, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. – Rozszerz je – rozkazał, wsuwając dłoń między moje uda, gdy tylko pozbył się koszuli ze swojego ciała. Jęknęłam cicho, gdy jego palce przebiegły po mojej cipce, muskając delikatnie podrażnioną łechtaczkę. – Kurwa, jesteś taka mokra – westchnął, wsadzając dwa palce we mnie, by rozprowadzić sekundę później moje podniecenie po kobiecości. Stęknęłam czując, jak moje nogi stawały się watą. Gdy już wszystko było na dobrej drodze, jego palce znikły. Spojrzałam na niego pod sztucznym „oburzeniem”.
- Co ty robisz? – niemal warczę.
- Chcę napuścić wodę – powiedział z miną niewiniątka. Wyminął mnie i puścił ciepłą wodę do swojej… naszej skandalicznej wanny. Nadal nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że mieszkałam z nim. Coś w głębi mnie nadal uważało, że to wszystko działo się o wiele za wcześniej… Niedawno zeszliśmy się po ogromniastej kłótni. Nadal nie dowiedziałam się wielu rzeczy na ten temat, ale… już nie byłam taka pewna czy chcę ingerować w jego dawne życie. Ostatnim razem skończyło się to płaczem, gorzkim cierpieniem i… większym płaczem. Nie byłam ponownie na to gotowa i nawet nie zamierzałam ponownie przez to przechodzić. – O czym myślisz? – zapytał mnie Zayn. Nawet nie zauważyłam, że siedziałam na gzymsie wanny, a Zayn stał nagi pomiędzy moimi nogami. Z trudem nie próbowałam się patrzeć na jego męskość, którą bezszczelnie obnażał.
- O niczym – wzruszyłam ramionami. – Po prostu… ten dzień był nudny. Bardzo nudny.
- Bez pracy jest znacznie inaczej? – pokiwałam głową. – Spokojnie, już niedługo zawitasz w mojej firmie.
- Nie wydaje Ci się to nie fair?
- Dlaczego? – uniósł zagadkowo jedną brew w zdziwieniu.
- Bo setki ludzi stara się o chociażby posadę sekretarki u Ciebie, a ja…
- Ty jesteś moją kobietą i masz pierwszeństwo – przerwał, głaszcząc mnie swoją dużą dłonią po policzku. – I nie obchodzimy mnie zdanie pracowników. Jeśli będą traktować Cię źle, od razu wylecą na zbity pysk.
- Chciałabym, abyś też zatrudnił Davida – rzekłam. Na twarzy Zayn’a malował się kolejny znak zapytania. – David może i nie wygląda, ale jest naprawdę rzetelnym pracownikiem i wywiązuje się ze wszystkich swoich obowiązków. No i jest moim najlepszym przyjacielem.
- Rozważę to – uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę?
- Czemu nie? – zapytał retorycznie. – Jeśli Tobie naprawdę na tym zależy… Poza tym, widzę jaka łączy was więź. Czasami zastanawiam się, czy my również taką posiadamy.
- Pracujemy nad tym. Wiele przeszliśmy w ciągu tych kilku tygodni – stwierdziłam, wstając i przytulając się do jego nagiego ciała.
- No na pewno więcej, niż każda normalna para – parsknął śmiechem. – Teraz zrobię wszystko, by między nami było idealnie.
- Wliczamy w to perwersyjne bzykanko? – uśmiechnęłam się zadziornie, przygryzając dolną wargę.
- Każdy rodzaj perwersyjnego bzykanka – potwierdził i naparł na mnie. Z trudem powstrzymałam się od jęku. – I wprowadzimy kilka nowości.
- Nowości? – zainteresował mnie. Po Zayn’ie mogłam się wszystkiego spodziewać.
- Chciałbym abyś poznała moją drugą stronę… Tylko mniej gwałtownie – odparł, całując delikatnie każdy skrawek mojej skóry szyi i dekoltu. Z sapnięciem odchyliłam głowę do tyłu, dając mu większe pole do popisu. Oczywiście, nie zrezygnował z mojej propozycji. Jego pocałunki były lekkie jak muśnięcia piórka. Słodka wersja Zayn’a była dla mnie jeszcze bardziej seksowna. – Nie chcę zrobić Ci krzywdy… Chcę byś szalała z rozkoszy – kontynuował, zaciskając usta wokół mojego lewego sutka. Otworzyłam usta, lecz nie byłam w stanie nic z siebie wykrztusić. Uczucie, które budowało się w moim podbrzuszu było błogie i niesamowite. – Chcę słyszeć, jak krzyczysz moje imię, dochodząc wokół mojego penisa… – jęknęłam przez moc tych słów. Moja dolna strefa niemal tonęła w swoich płynach. – Pragnę zobaczyć, jak Twoja słodka cipka zaciska się na mnie, a łechtaczka pulsuje…
- Zayn – jęknęłam głośno, powoli nie wytrzymując słuchania tych erotycznych słów.
- Będę wielbić Twoje całe idealne ciało, patrząc jak wyginasz się pode mną, jak zaciskasz kurczowo nogi wokół mojej talii…
- Proszę, Zayn – mój ton był niemal błagalny. Wiedział w jakim stanie jestem. Byłam na skraju przez ruchy jego bioder, ssanie sutków i zboczone słowa. Czy to było tak wiele?!
- Jesteś blisko?

Nie kurwa, daleko!

- Bardzo! – westchnęłam. Przez moje ciało co chwilę przechodziły prądy podniecenia, których nie dało się opanować.
- Rozłóż nogi – bez wahania wykonałam jego polecenie. Stanęłam w pół rozkroku, patrząc wyłącznie na niego. Jego wzrok był tak gorący, jak wulkan podczas wybuchu. Sam był taki gorący! Jego uroda nadal powalała na kolana! Zdyszana obserwowałam go, gdy powoli zmieniał pozycję na klęczącą, znajdując się między moimi nogami. Cholera, moje podbrzusze było tak napięte, że choćby najmniejsze muśnięcie czegokolwiek o moją kobiecość spowodowałoby natychmiastowe dojście. Malik przeniósł wzrok na moje wilgotne miejsce erogenne i wpijając palce w moje uda, przyssał się natychmiastowo do mojej łechtaczki. Krzyknęłam dochodząc tak mocno, że miałam czarne plamy przed oczami wymieszane z niebieskimi gwiazdkami. Przytrzymałam się wanny, wyginając się w łuk i naparłam biodrami na jego twarz. Jego język bez skrępowania badał cipkę, pozbywając się wszystkich dowodów w postaci płynów podniecenia. Ich miejsce zastępowały nowe, gdy kolejny orgazm zaczął cisnąć się na moje ciało.
- Zayn! – krzyknęłam, szlochając z ogromnej przyjemności, gdy doszłam po raz drugi. Ten orgazm był równie mocny, jak poprzedni, jak nawet nie bardziej gwałtowny. Ledwo mogłam ustać na nogach. Miałam je jak z waty. – Cholera – przeklęłam, oddychając niczym odwodniony szczur, a moje serce o mało nie wyskakiwało z piersi. Nie ważne, że ściskałam gzyms wanny tak, że o mało nie łamałam sobie palców.

Dla takiej chwili mogłam złamać cokolwiek.

- To było… - brakowało mi słów. Zayn nareszcie oderwał się ode mnie, zakańczając swoją wariację ostatnim mokrym pocałunkiem na łechtaczce i podniósł się do góry, oblizując językiem dolną wargę.

Kurwa, czy to normalne, że tyle płynów się ze mnie wydobywało?

- Też mi się podobało – Zayn się zaśmiał i pocałował mnie krótko. – Mam nadzieję, że przebaczyłaś mi bez orgazmowy poranek?
- O tak.

***
- Nie mam w ogóle ochoty wychodzić – stwierdziłam, wtulając się w tors Zayn’a i jednocześnie rozkoszując się ciepłem wody, które powoli nikło.
- Nie tylko ty jesteś zmęczona, Clarisso. Chciałbym się położyć – odparł.
- Och, okay – zgodziłam się niechętnie i z westchnieniem podniosłam swój tyłek i wyszłam z wanny, oczywiście czując jego baczny wzrok na tyłach swojego ciała.
- Nawet nie wiesz, jak seksownie wyglądasz gdy jesteś cała mokra – powiedział, uśmiechając się do mnie figlarnie. Uwielbiałam go takiego beztroskiego, słodkiego i normalnego. Zachowywał się przy mnie jak normalny 27 latek, bez bogactwa ani doświadczenia dominackiego w statucie. Przynajmniej w takich momentach nie czułam się przy nim jak głupia 19 latka.
- Wiem o tym – puściłam mu oko i po wytarciu się ręcznikiem, narzuciłam na siebie koszulkę Zayn’a.
- Co jeśli chciałem ją ubrać? – zaśmiał się, naciągając na siebie szarawe dresy, które w seksowy sposób zwisały z jego bioder.
- Jest już moja – odparłam stając na palcach i krótko go pocałowałam.

***

‘ Szłam do biura Zayn’a niosąc mu lunch i kawę, po drodze witając się ze wszystkimi pracownikami. Chciałam mu jakoś poprawić humor, bo od samego rana chodził zły i zapracowany. Pomagałam mu jak tylko mogłam, ale on nie chciał mnie wykorzystywać. Praca u Zayn’a była jedną z najłatwiejszych, jaką kiedykolwiek miałam. Wyręczał mnie we wszystkim.

Gdy już miałam wejść do biura Zayn’a, drzwi okazały się lekko uchylone. Z ciekawości zajrzałam do środka.

Widok ten co zobaczyłam, złamał moje serce.

Na jego biurku siedziała roznegliżowana Carmen, Zayn między jej nogami i ich ciche jęki rozchodziły się po pomieszczeniu. Do moich oczu napłynęły łzy i mocno ścisnęłam lunch Zayn’a, który miałam ochotę roztrzaskać mu na twarzy.
- Co z Clairy? – usłyszałam jej pytanie pomiędzy jękami. Jeszcze miała czelność pytać o mnie?!
- Nie obchodzi mnie ona – sapnął, a moje serce umarło. – Nigdy jej nie kochałem. Wierzyła w każde słodkie słówka. Przy okazji nieźle się z nią pieprzy, ale Tobie nigdy nie dorówna, maleńka.
- Wiem o tym – zaśmiała się gorzko.
- Nie… - szepnęłam drżącym głosem. ‘

- Nie! – krzyknęłam, wybuchając płaczem. – Nie!
- Clairy? – do moich uszu doszedł zmartwiony głos Zayn’a. – O kurwa, Clairy! – Zayn zauważając to w jakim stanie byłam, rozbudził się i przyciągnął mnie do siebie. – Shh, kochanie… To był tylko sen – szepnął mi na ucho, biorąc mnie na swoje kolana i kołysząc jak małe dziecko. Wtuliłam twarz w jego szyję, próbując powstrzymać płacz. – To tylko sen, jestem tutaj – złożył czuły pocałunek na mojej skroni.
- Tten ssen… był tak realistyczny… - wychlipałam, pociągając nosem.
- Co Ci się śniło? – zapytał cicho.
- Nakryłam Cię w biurze z Carmen… Ty mówiłeś, że… nnigdy mnie nie kochałeś i że ona… - język plątał mi się niewyobrażalnie.
- To się nigdy nie zdarzy – powiedział twardo. – Nigdy nie zostawię Ciebie dla niej.
- Obiecaj mi, Zayn – wyszeptałam drżącym głosem.

- Obiecuję, maleńka. 



5 komentarzy:

  1. uwielbiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczę, ale takie sny to złe rzeczy ;c W sumie to ta obietnica jest ważna, bo obietnic się nie łamie ; > I cóż Carmen? Trzy razy nie xdd
    Jacy oni są razem kochani ^^ Uwielbiam ich ; 3
    Jestem ciekawa rozmowy Clari z ojcem ;/
    Pozdrawiam; *

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3