środa, 16 grudnia 2015

Book 3 - 19

Patrzę oniemiała na swoją matkę, kompletnie nie wiedząc co powiedzieć… jak zareagować! To było niedorzeczne!
- Możesz zapomnieć – warknął Zayn groźnie. – Clairy nic nie będzie Ci płaciła.
- Wolisz być skończony, Malik? – uśmiechnęła się głupkowato.
- A jeśli ty nie chcesz być skończona, przymknij się i wyjdź z mojego domu! – wrzasnął tak głośno, że podskoczyłam w miejscu. Moja matka spoważniała.
- Nie mam za co żyć, coś mi się od niej zależy – fuknęła.
- To idź do pracy! – krzyknęłam oburzona.
- Nie będę pracować za durne tysiąc funtów miesięcznie – prychnęła.
- Bo ty się nigdy pracą nie skalałaś! Zawsze zarabiał na Ciebie tata, abyś ty mogła szastać kasą na prawo i lewo! – wzniosłam oburzona ręce do góry.
- Radzę Ci się zastanowić.
- Grozisz mi? Przy świadkach? – uniosłam zagadkowo brwi, podchodząc do niej z założonymi rękoma. Poczułam zapach jej ostrych perfum. Zakrztusiłam się. – Chcesz pogrążyć Zayn’a, a sama pieprzyłaś się w jego hotelu z innymi facetami? – spytałam ją retorycznie. Nie odpowiedziała mi, tylko gromiła mnie ostrym spojrzeniem. – No co? Chcesz pieniędzy, to sama na nie zarób – uśmiechnęłam się złośliwie. – Takie życie, mamo.
- Jesteś bezczelna – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- To ty jesteś bezczelna przychodząc tu i prosić mnie o pieniądze… chwila – oświeciło mnie raptem. Przecież mama mieszkała w bardzo dużym domu, za który jeszcze płacił jej tata! W dodatku dostawała od niego pieniądze! – Kłamliwa z Ciebie suka, wiesz?
- O co Ci chodzi? – burknęła.
- Tata płaci Ci za wszystko – warknęłam. Mama spuściła wzrok na podłogę. – Jesteś pazerna na pieniądze.
- A ty to niby nie?! Ciągniesz od Malika ile wlezie!
- Co ty mówisz? – prychnęłam.
- Myślisz, że media nie wiedzą, dlaczego z nim jesteś? Dla pieniędzy, ot to – splunęła.
- Wyjdź stąd, jeśli masz gadać takie bzdury – fuknęłam. – Nie dostaniesz ode mnie nawet funta, a teraz wyjdź i najlepiej zapomnij o mnie i tacie.
- Jeszcze się doigrasz gówniaro, zniszczę Cię – syknęła i gdy chciała odejść, ręka Zayn’a wystrzeliła w jej stronę. Jego dłoń mocno zacisnęła się na jej ramieniu. – Puść mnie, skurwysynie!
- Nie masz prawa grozić Clairy – odezwał się niskim głosem, gromiąc ją swoim ciemnym spojrzeniem. – A jak nie, pogadam z kilkoma osobami i Twoje wszystkie brudy ujrzą z hotelu ujrzą światło dziennie, rozumiemy się?
- O czym ty mówisz? – spytałam go, patrząc to na niego, to na mamę, która miała wykrzywioną twarz w grymasie.
- Twoja matka nie raz oglądała dominatów – powiedział mi. – Nie oskarżali jej o nic, bo to by zepsuło reputację hotelu.
- Najwyraźniej nigdy nie znałam swojej matki – spojrzałam na nią. – Jak ty tak możesz?
- Twój ojciec zawsze widział tylko Ciebie, a nie mnie – odparła oschle. – Zawsze liczyłaś się ty, a mnie miał gdzieś. Mi też się coś od życia należy!
- Czasami trzeba na to zapracować – stwierdziłam. – Wyjdź stąd, nigdy nie dzwoń do mnie i taty… Zostaw nas w spokoju.
- Nie musisz dwa razy o to prosić – splunęła z pogardą i po wyszarpnięciu się z uścisku Zayn’a, opuściła willę w towarzystwie Leo.
- Przepraszam – szepnęłam cicho, siadając na kanapie i chowając twarz w dłoniach.
- Clairy – nie minęła chwila, a Zayn kucał przede mną i głaskał mnie po kolanie. – Spójrz na mnie, piękna – popatrzyłam na niego smętnie. – Za co mnie przepraszasz?
- Za to, że przez moją rodzinę masz same problemy – mruknęłam, drżącym głosem.
- Przyznam, że moi przyszli teście nie są moimi wymarzonymi – parsknął śmiechem. – Ale ważne jest to, że mam Ciebie, a ty mnie – dodał po chwili, delikatnie pocierając dłonią mój prawy policzek.
- Nie wiem dlaczego zatrzymałeś się, aby mi pomóc z autem – wzruszyłam ramionami. – Wtedy może nie musiałbyś znosić mojej chorej rodziny.
- Gdybym miał wybór… Zrobiłbym to ponownie – uśmiechnął się szelmowsko. Również nie powstrzymałam uśmiechu.
- Jesteś wyjątkowy, Zayn – odparłam. – Niezwykle kochany i…
- Nie mów tak – przerwał mi. Wtedy zauważyłam, że po jego pięknym uśmiechu nie było nawet śladu.
- Dlaczego? – zmarszczyłam czoło.
- Jest wiele bardziej wyjątkowych ludzi ode mnie – stwierdził. – Skrzywdziłem sporo ludzi i nie zasługuję na miano wyjątkowego i kochanego faceta.
- A właśnie, że zasługujesz – zaoponowałam. – Jesteś ideałem każdej kobiety. Dziwię się, że żadna Twoja poprzednia uległa nie potrafiła Cię usidlić.
- Bo żadna z nich nie była Tobą – szepnął. Poczułam ogromne ciepło na sercu.
- Powinieneś być z piękniejszą kobietą, znacznie atrakcyjniejszą i… - Zayn podniósł się i uciszył mnie pocałunkiem. Zaskoczona na początku nie odwzajemniłam pieszczoty, patrząc na niego.
- Każdy chciałby zająć moje miejsce – mruknął w moje usta. – Każdy chuj chciałby mieć to, co moje – dodał, warcząc cicho. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Chodźmy się położyć, jestem zmęczona – odparłam, całując go krótko.
- Tylko się położyć? – poruszał zabawnie brwiami.
- Tak, jestem niedysponowana, zapomniałeś? – zaśmiałam się.
- No dobrze, pofantazjuję o mojej przyszłej seksownej mamuśce – powiedział, puszczając mi oczko.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś, Zayn! – zarumieniłam się, śmiejąc głośno.
- Zdarzają mi się te przebłyski – parsknął śmiechem. Przyciągnął mnie do siebie i delikatnie objął. – Dobrze się czujesz? Nic nie boli?
- Żebra są do nie wytrzymania – przyznałam po chwili zastanowienia. Nie chciałam, aby się nazbyt martwił.
- A ja zapomniałem wykupić recepty na Twoje leki, cholera – fuknął cicho.
- Przeżyję – odparłam. – Potrzebuję snu i tyle.
- Na pewno? – skinęłam głową. – Jeśli będzie trzeba, przegadam z Tobą całą noc.
- Oboje chyba potrzebujemy porządnego snu.
- To prawda – potwierdził. – Dawno przy Tobie nie spałem – powiedział cicho. – Brakowało mi Twojej bliskości.
- Mi również – mruknęłam. Jego słowa wywoływały na mojej twarzy uśmiech.  
- Dobrze znowu trzymać Cię w ramionach, a nie oglądać nieprzytomną w szpitalu – stwierdził.
- Mam dosyć widoku igieł – odparłam i na samo ich wspomnienie zadrżałam lekko. – Chodźmy – wzięłam Zayn’a za rękę i powoli udaliśmy się na piętro. Scarleth dreptała za nami, wesoło machając ogonem. – Kto zajmował się Scar, gdy mnie nie było?
- Halet, Leo lub czasem David – powiedział. – Jutro ma tutaj przyjechać z Twoją suknią na ostatnie przymiarki.
- Naprawdę? – westchnęłam.
- A potem my musimy pojechać zobaczyć kwiaty i dekoracje do Rosemary Black.
- A nie zostały jeszcze wybrane? – Zayn pokręcił głową. – David miał się tym zająć, gdy byliśmy w LA – jęknęłam zdesperowana.
- Damy radę – pocieszył mnie. – Już niedługo będzie po wszystkim.
- Dlaczego tak szybko chcesz się ze mną ożenić? – zapytałam zaciekawiona.
- Chcę byś była tylko moja – mruknął, przyciągając mnie do swojego boku, gdy przekroczyliśmy próg naszej sypialni.
- Od początku byłam Twoja, zapomniałeś? – zaśmiałam się, wtulając się w niego jak panda.
- Jesteś taka urocza – odparł z uśmiechem.
- Pomożesz mi ją zdjąć? – wskazałam na swoją sukienkę. Kiwnął głową, odsuwając się ode mnie na kilka centymetrów, by chwycić materiał mojego odzienia i powoli się go pozbył. Lekko skrzywił się na widok bandaży. – Jutro je zdejmę – powiedziałam mu.
- A możesz?
- Nie wiem… - rzekłam niepewnie, kładąc się na łóżku. Obserwowałam, jak Zayn pozbywa się swoich ubrań. – Jutro chciałam przymierzyć suknię bez nich.
- Jeśli nie będzie Cię bolało, to nie mam nic przeciwko – odparł, strzepując nogami spodnie i położył się obok mnie, po czym okrył naszą dwójkę kołdrą. – Nareszcie spokój – westchnął. Zayn prawą rękę położył na moim brzuchu i delikatnie go masował. Przynosiło mi to niemałą ulgę. – Ciut lepiej? – pokiwałam głową.
- Liczysz na to, że jakimś cudem mnie podniecisz? – spytałam go. Parsknął śmiechem.
- Nie będę oponował, przyjmę Cię z otwartymi ramionami – wyczułam, że się szelmowsko uśmiecha. – Ale rozumiem, jesteś zmęczona.
- Co najwyżej do nocy poślubnej nie zamoczysz – spojrzałam na niego. Zastygł na chwilę.
- Że tydzień bez seksu? – wydukał.
- Już niecały – posłałam mu słodki uśmiech. – A jak nie, to masz ręce.
- Powiedziałem Ci chyba swoją opinię na ten temat – puścił mi oczko. Zarumieniłam się lekko. – Nawet teraz mam łatwy dostęp – dodał po chwili, wsuwając rękę w moje majtki. Wstrzymałam oddech. – Spokojnie – szepnął mi na ucho, którego płatek delikatnie nadgryzł zębami. – Radzę Ci zdrowieć, bo podczas miesiąca miodowego nie będziesz miała nawet chwili wytchnienia.
- Brzmi interesująco – stwierdziłam zduszonym głosem. Jego palce delikatnie działały na mojej cipce, przyjemnie uciskając moją łechtaczkę. Odetchnęłam głęboko, a z moich ust uciekł cichy jęk.
- O tak, tęskniłaś za tym, maleńka? – jego ciepły oddech owiał moją szyję. Zadrżałam. Nie chcąc być mu dłużna, położyłam dłoń na jego wybrzuszeniu, które z sekundy na sekundę było co raz twardsze i obszerniejsze. – Clairy – wychrypiał, przyśpieszając pocieranie mojego czułego guziczka. Przez napięłam się, co spowodowało mój głośny syk bólu. – Wszystko w porządku? – zapytał mnie, przerywając na chwilę swoje poczynania.
- Nic mi nie jest – mruknęłam, wkładając dłoń w jego bokserki.
- Jasna cholera! – warknął, gdy pieściłam kciukiem jego główkę. – Doprowadzasz mnie do obłędu, kochanie – syknął przez zaciśnięte zęby, wkładając we mnie dwa palce. Jęknęłam donośnie, chowając jego twarz w ramieniu.
- Zayn, proszę… - stęknęłam, przyśpieszając ruchy swojej dłoni na jego długości. Zayn ryknął cicho, a kilka kropel jego przedwczesnego wytrysku pokryła moją rękę.
- Dojdź dla mnie, Clairy… Wiem, że tego pragniesz – wyszeptał, natarczywie wbijając palce w moją kobiecość. W dole brzucha czułam ogromny orgazm, który napierał na mnie z dużą siłą. – Dalej maleńka – zachęcał mnie dalej, kciukiem wykonując okrężne ruchy na łechtaczce. Nie wiedziałam na którym uczuciu się skupić.
- Jesteś taki twardy, Zayn… - stęknęłam, żeby trochę go podjudzić. Zayn ciężko oddychał, dysząc, a od jego ciała biło ciepło. – Pocałuj mnie – poprosiłam go łamiącym się głosem. Wykonał moją prośbę bez wahania. Jego wilgotne usta pieściły moje, palcami doprowadzając mnie do obłędu. W końcu zacisnęłam się na jego palcach i opętana dreszczami rozkoszy doszłam wraz z Zayn’em, który ugryzł moją dolną wargę by jakoś stłumić swój jęk. Prowadziliśmy siebie przez tą niezwykłą przyjemność, dopóki nie ulotniła się z naszych ciał. Popatrzyłam na Zayn’a, totalnie zgrzana. – Tego też mi brakowało – stwierdziłam z uśmiechem.
- Moja seksowna mamuśka już nie może pohamować swoich hormonów? – zapytał, całując mnie w skroń.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie seksowną mamuśką, a oberwiesz – zagroziłam.
- Tylko czekam na moment, aż Twoje cycki urosną – uśmiechnął się szerzej. – Będę miał z nich sporą uciechę.
- Ty wiesz, że będzie w nich mleko dla dziecka? – parsknęłam śmiechem.

- Mi to nie przeszkadza… – zaśmiał się, muskając moje usta swoimi. – Seksowna mamuśko. 



1 komentarz:

Każdy komentarz jest dla mnie zachętą do dalszej pracy! <3