Patrzę oniemiała na swoją matkę, kompletnie nie wiedząc co
powiedzieć… jak zareagować! To było niedorzeczne!
- Możesz zapomnieć – warknął Zayn groźnie. – Clairy nic nie
będzie Ci płaciła.
- Wolisz być skończony, Malik? – uśmiechnęła się głupkowato.
- A jeśli ty nie chcesz być skończona, przymknij się i wyjdź
z mojego domu! – wrzasnął tak głośno, że podskoczyłam w miejscu. Moja matka
spoważniała.
- Nie mam za co żyć, coś mi się od niej zależy – fuknęła.
- To idź do pracy! – krzyknęłam oburzona.
- Nie będę pracować za durne tysiąc funtów miesięcznie –
prychnęła.
- Bo ty się nigdy pracą nie skalałaś! Zawsze zarabiał na
Ciebie tata, abyś ty mogła szastać kasą na prawo i lewo! – wzniosłam oburzona
ręce do góry.
- Radzę Ci się zastanowić.
- Grozisz mi? Przy świadkach? – uniosłam zagadkowo brwi,
podchodząc do niej z założonymi rękoma. Poczułam zapach jej ostrych perfum.
Zakrztusiłam się. – Chcesz pogrążyć Zayn’a, a sama pieprzyłaś się w jego hotelu
z innymi facetami? – spytałam ją retorycznie. Nie odpowiedziała mi, tylko
gromiła mnie ostrym spojrzeniem. – No co? Chcesz pieniędzy, to sama na nie
zarób – uśmiechnęłam się złośliwie. – Takie życie, mamo.
- Jesteś bezczelna – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- To ty jesteś bezczelna przychodząc tu i prosić mnie o
pieniądze… chwila – oświeciło mnie raptem. Przecież mama mieszkała w bardzo
dużym domu, za który jeszcze płacił jej tata! W dodatku dostawała od niego
pieniądze! – Kłamliwa z Ciebie suka, wiesz?
- O co Ci chodzi? – burknęła.
- Tata płaci Ci za wszystko – warknęłam. Mama spuściła wzrok
na podłogę. – Jesteś pazerna na pieniądze.
- A ty to niby nie?! Ciągniesz od Malika ile wlezie!
- Co ty mówisz? – prychnęłam.
- Myślisz, że media nie wiedzą, dlaczego z nim jesteś? Dla
pieniędzy, ot to – splunęła.
- Wyjdź stąd, jeśli masz gadać takie bzdury – fuknęłam. –
Nie dostaniesz ode mnie nawet funta, a teraz wyjdź i najlepiej zapomnij o mnie
i tacie.
- Jeszcze się doigrasz gówniaro, zniszczę Cię – syknęła i
gdy chciała odejść, ręka Zayn’a wystrzeliła w jej stronę. Jego dłoń mocno
zacisnęła się na jej ramieniu. – Puść mnie, skurwysynie!
- Nie masz prawa grozić Clairy – odezwał się niskim głosem,
gromiąc ją swoim ciemnym spojrzeniem. – A jak nie, pogadam z kilkoma osobami i
Twoje wszystkie brudy ujrzą z hotelu ujrzą światło dziennie, rozumiemy się?
- O czym ty mówisz? – spytałam go, patrząc to na niego, to
na mamę, która miała wykrzywioną twarz w grymasie.
- Twoja matka nie raz oglądała dominatów – powiedział mi. –
Nie oskarżali jej o nic, bo to by zepsuło reputację hotelu.
- Najwyraźniej nigdy nie znałam swojej matki – spojrzałam na
nią. – Jak ty tak możesz?
- Twój ojciec zawsze widział tylko Ciebie, a nie mnie –
odparła oschle. – Zawsze liczyłaś się ty, a mnie miał gdzieś. Mi też się coś od
życia należy!
- Czasami trzeba na to zapracować – stwierdziłam. – Wyjdź
stąd, nigdy nie dzwoń do mnie i taty… Zostaw nas w spokoju.
- Nie musisz dwa razy o to prosić – splunęła z pogardą i po
wyszarpnięciu się z uścisku Zayn’a, opuściła willę w towarzystwie Leo.
- Przepraszam – szepnęłam cicho, siadając na kanapie i
chowając twarz w dłoniach.
- Clairy – nie minęła chwila, a Zayn kucał przede mną i
głaskał mnie po kolanie. – Spójrz na mnie, piękna – popatrzyłam na niego
smętnie. – Za co mnie przepraszasz?
- Za to, że przez moją rodzinę masz same problemy –
mruknęłam, drżącym głosem.
- Przyznam, że moi przyszli teście nie są moimi wymarzonymi
– parsknął śmiechem. – Ale ważne jest to, że mam Ciebie, a ty mnie – dodał po chwili,
delikatnie pocierając dłonią mój prawy policzek.
- Nie wiem dlaczego zatrzymałeś się, aby mi pomóc z autem –
wzruszyłam ramionami. – Wtedy może nie musiałbyś znosić mojej chorej rodziny.
- Gdybym miał wybór… Zrobiłbym to ponownie – uśmiechnął się
szelmowsko. Również nie powstrzymałam uśmiechu.
- Jesteś wyjątkowy, Zayn – odparłam. – Niezwykle kochany i…
- Nie mów tak – przerwał mi. Wtedy zauważyłam, że po jego
pięknym uśmiechu nie było nawet śladu.
- Dlaczego? – zmarszczyłam czoło.
- Jest wiele bardziej wyjątkowych ludzi ode mnie –
stwierdził. – Skrzywdziłem sporo ludzi i nie zasługuję na miano wyjątkowego i
kochanego faceta.
- A właśnie, że zasługujesz – zaoponowałam. – Jesteś ideałem
każdej kobiety. Dziwię się, że żadna Twoja poprzednia uległa nie potrafiła Cię
usidlić.
- Bo żadna z nich nie była Tobą – szepnął. Poczułam ogromne
ciepło na sercu.
- Powinieneś być z piękniejszą kobietą, znacznie
atrakcyjniejszą i… - Zayn podniósł się i uciszył mnie pocałunkiem. Zaskoczona
na początku nie odwzajemniłam pieszczoty, patrząc na niego.
- Każdy chciałby zająć moje miejsce – mruknął w moje usta. –
Każdy chuj chciałby mieć to, co moje – dodał, warcząc cicho. Uśmiechnęłam się
delikatnie.
- Chodźmy się położyć, jestem zmęczona – odparłam, całując
go krótko.
- Tylko się położyć? – poruszał zabawnie brwiami.
- Tak, jestem niedysponowana, zapomniałeś? – zaśmiałam się.
- No dobrze, pofantazjuję o mojej przyszłej seksownej
mamuśce – powiedział, puszczając mi oczko.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś, Zayn! – zarumieniłam się,
śmiejąc głośno.
- Zdarzają mi się te przebłyski – parsknął śmiechem.
Przyciągnął mnie do siebie i delikatnie objął. – Dobrze się czujesz? Nic nie
boli?
- Żebra są do nie wytrzymania – przyznałam po chwili
zastanowienia. Nie chciałam, aby się nazbyt martwił.
- A ja zapomniałem wykupić recepty na Twoje leki, cholera –
fuknął cicho.
- Przeżyję – odparłam. – Potrzebuję snu i tyle.
- Na pewno? – skinęłam głową. – Jeśli będzie trzeba,
przegadam z Tobą całą noc.
- Oboje chyba potrzebujemy porządnego snu.
- To prawda – potwierdził. – Dawno przy Tobie nie spałem –
powiedział cicho. – Brakowało mi Twojej bliskości.
- Mi również – mruknęłam. Jego słowa wywoływały na mojej
twarzy uśmiech.
- Dobrze znowu trzymać Cię w ramionach, a nie oglądać
nieprzytomną w szpitalu – stwierdził.
- Mam dosyć widoku igieł – odparłam i na samo ich
wspomnienie zadrżałam lekko. – Chodźmy – wzięłam Zayn’a za rękę i powoli
udaliśmy się na piętro. Scarleth dreptała za nami, wesoło machając ogonem. –
Kto zajmował się Scar, gdy mnie nie było?
- Halet, Leo lub czasem David – powiedział. – Jutro ma tutaj
przyjechać z Twoją suknią na ostatnie przymiarki.
- Naprawdę? – westchnęłam.
- A potem my musimy pojechać zobaczyć kwiaty i dekoracje do
Rosemary Black.
- A nie zostały jeszcze wybrane? – Zayn pokręcił głową. –
David miał się tym zająć, gdy byliśmy w LA – jęknęłam zdesperowana.
- Damy radę – pocieszył mnie. – Już niedługo będzie po
wszystkim.
- Dlaczego tak szybko chcesz się ze mną ożenić? – zapytałam
zaciekawiona.
- Chcę byś była tylko moja – mruknął, przyciągając mnie do
swojego boku, gdy przekroczyliśmy próg naszej sypialni.
- Od początku byłam Twoja, zapomniałeś? – zaśmiałam się,
wtulając się w niego jak panda.
- Jesteś taka urocza – odparł z uśmiechem.
- Pomożesz mi ją zdjąć? – wskazałam na swoją sukienkę.
Kiwnął głową, odsuwając się ode mnie na kilka centymetrów, by chwycić materiał
mojego odzienia i powoli się go pozbył. Lekko skrzywił się na widok bandaży. –
Jutro je zdejmę – powiedziałam mu.
- A możesz?
- Nie wiem… - rzekłam niepewnie, kładąc się na łóżku.
Obserwowałam, jak Zayn pozbywa się swoich ubrań. – Jutro chciałam przymierzyć
suknię bez nich.
- Jeśli nie będzie Cię bolało, to nie mam nic przeciwko –
odparł, strzepując nogami spodnie i położył się obok mnie, po czym okrył naszą
dwójkę kołdrą. – Nareszcie spokój – westchnął. Zayn prawą rękę położył na moim
brzuchu i delikatnie go masował. Przynosiło mi to niemałą ulgę. – Ciut lepiej?
– pokiwałam głową.
- Liczysz na to, że jakimś cudem mnie podniecisz? – spytałam
go. Parsknął śmiechem.
- Nie będę oponował, przyjmę Cię z otwartymi ramionami –
wyczułam, że się szelmowsko uśmiecha. – Ale rozumiem, jesteś zmęczona.
- Co najwyżej do nocy poślubnej nie zamoczysz – spojrzałam
na niego. Zastygł na chwilę.
- Że tydzień bez seksu? – wydukał.
- Już niecały – posłałam mu słodki uśmiech. – A jak nie, to
masz ręce.
- Powiedziałem Ci chyba swoją opinię na ten temat – puścił
mi oczko. Zarumieniłam się lekko. – Nawet teraz mam łatwy dostęp – dodał po
chwili, wsuwając rękę w moje majtki. Wstrzymałam oddech. – Spokojnie – szepnął
mi na ucho, którego płatek delikatnie nadgryzł zębami. – Radzę Ci zdrowieć, bo
podczas miesiąca miodowego nie będziesz miała nawet chwili wytchnienia.
- Brzmi interesująco – stwierdziłam zduszonym głosem. Jego
palce delikatnie działały na mojej cipce, przyjemnie uciskając moją łechtaczkę.
Odetchnęłam głęboko, a z moich ust uciekł cichy jęk.
- O tak, tęskniłaś za tym, maleńka? – jego ciepły oddech
owiał moją szyję. Zadrżałam. Nie chcąc być mu dłużna, położyłam dłoń na jego
wybrzuszeniu, które z sekundy na sekundę było co raz twardsze i obszerniejsze.
– Clairy – wychrypiał, przyśpieszając pocieranie mojego czułego guziczka. Przez
napięłam się, co spowodowało mój głośny syk bólu. – Wszystko w porządku? –
zapytał mnie, przerywając na chwilę swoje poczynania.
- Nic mi nie jest – mruknęłam, wkładając dłoń w jego
bokserki.
- Jasna cholera! – warknął, gdy pieściłam kciukiem jego
główkę. – Doprowadzasz mnie do obłędu, kochanie – syknął przez zaciśnięte zęby,
wkładając we mnie dwa palce. Jęknęłam donośnie, chowając jego twarz w ramieniu.
- Zayn, proszę… - stęknęłam, przyśpieszając ruchy swojej
dłoni na jego długości. Zayn ryknął cicho, a kilka kropel jego przedwczesnego
wytrysku pokryła moją rękę.
- Dojdź dla mnie, Clairy… Wiem, że tego pragniesz –
wyszeptał, natarczywie wbijając palce w moją kobiecość. W dole brzucha czułam
ogromny orgazm, który napierał na mnie z dużą siłą. – Dalej maleńka – zachęcał
mnie dalej, kciukiem wykonując okrężne ruchy na łechtaczce. Nie wiedziałam na
którym uczuciu się skupić.
- Jesteś taki twardy, Zayn… - stęknęłam, żeby trochę go
podjudzić. Zayn ciężko oddychał, dysząc, a od jego ciała biło ciepło. – Pocałuj
mnie – poprosiłam go łamiącym się głosem. Wykonał moją prośbę bez wahania. Jego
wilgotne usta pieściły moje, palcami doprowadzając mnie do obłędu. W końcu
zacisnęłam się na jego palcach i opętana dreszczami rozkoszy doszłam wraz z
Zayn’em, który ugryzł moją dolną wargę by jakoś stłumić swój jęk. Prowadziliśmy
siebie przez tą niezwykłą przyjemność, dopóki nie ulotniła się z naszych ciał.
Popatrzyłam na Zayn’a, totalnie zgrzana. – Tego też mi brakowało – stwierdziłam
z uśmiechem.
- Moja seksowna mamuśka już nie może pohamować swoich
hormonów? – zapytał, całując mnie w skroń.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie seksowną mamuśką, a oberwiesz –
zagroziłam.
- Tylko czekam na moment, aż Twoje cycki urosną – uśmiechnął
się szerzej. – Będę miał z nich sporą uciechę.
- Ty wiesz, że będzie w nich mleko dla dziecka? – parsknęłam
śmiechem.
- Mi to nie przeszkadza… – zaśmiał się, muskając moje usta
swoimi. – Seksowna mamuśko.
Seksowna mamuśka ^^
OdpowiedzUsuńHahahah wspaniały rozdział ; 3