Zawsze myślałam, że miłość między ludźmi rodzi się latami. W
końcu muszą się oni poznać na tyle, by można było sobie w pełni zaufać.
Więc, do jakiej grupy
należałam razem z Zayn’em?
Może od samego początku popełniłam błąd? Powinnam zignorować
„zaloty i zapędy” Zayn’a i znaleźć kogoś normalnego i bez dominackich upodobań.
Czasami jego bipolarny charakter zmusza mnie do ponownego pomyślenia nad tym,
czy faktycznie do niego pasuję. Codziennie nachodzą mnie wątpliwość. Zayn nie
był zupełnie dla mnie. Dominat? Mógł mieć przecież mieć wiele innych kobiet,
które mu się oddadzą bez jakichkolwiek uczuć.
Lecz czy byłabym
wstanie oglądać je przy Zayn’ie – mężczyźnie, którego kochałam całym sercem?
To było dobre pytanie. I odpowiedź była jasna jak słońce :
nie wytrzymałabym tego widoku. Zayn był mój. Mimo przeciwności losu, dało ono
nam drugą szansę i ponownie mogliśmy spróbować bycia ze sobą. Musiałam
powiedzieć mu o wszystkim, co mnie trapi… Nie zniosłabym kolejnego rozstania.
- Telefon do Ciebie, mami!
– oznajmił mi David, wręczając służbową komórkę. Doskonale wiedziałam, że
dzwonił Zayn. Cały dzień go ignorowałam. Wiedziałam, że wychodził z siebie,
ale… miałam po raz milionowy mętlik w głowie i to właśnie przez niego! Zayn
kochał mnie, ale…
Co z jego potrzebami?
- Powiedz, że jestem zajęta – skwitowałam, nie mając odwagi
z nim w tej chwili rozmawiać.
- Jest zajęta, Zayn – powiedział do słuchawki. Nie minęła
chwili, a usłyszałam stłumione krzyki Malik’a, na które David aż zadrżał.
Powstrzymałam się od ironicznego uśmiechu, gdyż wiedziałam, że Zayn nie lubił
odmowy. David popełnił radykalny błąd. – Zayn mówię poważnie, oddzwoni do
Ciebie! – David podniósł odrobinę głos, a ja już nie mogłam się powstrzymać i
zaczęłam się śmiać. Mój przyjaciel spojrzał na mnie z miną zbitego psa. Och
przepraszam, że musiałeś doświadczyć gniewu Zayn’a na sobie! – Miłego dnia! –
krzyknął David zapewne mu przerywając i się rozłączył, teatralnie wzdychając.
Spojrzałam na niego rozbawiona. – Ten dupek potrzebuje czułości! Ktoś musi go
częściej przytulać! – jęknął zdesperowany. – Idę po kawę, bo przez tego
skurwiela rozbolała mnie głowa! – rzucił telefon na biurko i rozdrażniony
wyszedł z biura, po drodze zabierając swój portfel. Wtedy dopiero głośno się
zaśmiałam, nie mogąc uwierzyć, że Zayn naprawdę nakrzyczał na Davida.
Teraz David z
pewnością nie będzie już chciał się dobrać do jego kutasa.
Ponownie zaczytałam się w książce, dopijając swoją kawę ze
Starbucks’a, którą kupiłam rano. Uwielbiałam czytać dobre romanse. Czasami
stawiałam się na miejscu głównej bohaterki. Każda z nas za pewno nie raz
marzyła o idealnym mężczyźnie, który zawsze byłby wobec Ciebie troskliwy. Dlaczego
Zayn nie mógł być normalnym 27-latkiem? Ciekawa byłam, co by było gdyby nigdy
nie został dominatem…
Czy przypadkiem nie
straciłby swojej wyrazistości?
Westchnęłam głośno zamykając książek, nerwowo spoglądając na
zegarek i odliczając minuty do końca pracy. Nie chciałam napatoczyć się
przypadkowo na swojego ojca. Gdy już to robiłam, odpowiadałam mu lakonicznie,
nie zagłębiając się w szczegóły. Wiedziałam, że był zły po akcji, jaką mu
zrobiłam na bankiecie przy jego nowej „dziewczynie”. Nie mogłam jej zaufać.
Dzień ciągnął się niemiłosiernie. Głównym powodem był Zayn,
lecz i spotkania, które realizowałam tego dnia. Kiedyś było to dla mnie
wszystkim, ale teraz? Zayn był kimś, kogo pierwszy raz tak otwarcie i szczerze
kochałam, mimo tego, że chwilami mnie przerażał swoimi nagłymi napadami złości.
Chciałam pokazywać się z Zayn’em bez
żadnych problemów i krzywych spojrzeń na ulicy. W szczególności martwiłam się o
to, jak zareaguje na wieść mój ojciec, że jego córka spotyka się ze swoją
największą konkurencją, której chce się pozbyć. Tata był draniem, matka puszczalską
dziwką… Nikt nie ma przecież rodziny idealnej, prawda?
- Nie zapomnij na jutro przygotować projektu dla Morgana,
Clarisso – oświadczył ojciec przyglądając się mi, jak pakuje swoje rzeczy do
torby.
- Okay – uśmiechnęłam się do niego słabo.
- Masz pozdrowienia od Mirandy – powiedział sucho. Cała się
spięłam, słysząc imię tej szmaty.
- Bez wzajemności – burknęłam, wkładając swój telefon do
kieszeni moich obcisłych jeansowych rurek.
- Bądź dla niej milsza, Clairy. Wiem, że może mój typ kobiet
Ci się nie podoba…
- Nie podoba mi się Miranda i tyle tato – warknęłam.
Zaczynałam tracić cierpliwość, a gdy była już mowa o Carmen i Mirandzie,
skakało mi ciśnienie.
- Nie oceniaj książki po okładce – odparł.
- Z niej się łatwo czyta, tylko ty tego nie zauważasz –
spojrzałam na niego, zarzucając swoją torbę na ramię. Twarz ojca była napięta.
Był zły.
- Nie obrażaj proszę Mirandy… To dobra kobieta z wyższej
sfery.
- Wyższa sfera i tylko ta wyższa sfera. Istnieją ważniejsze
rzeczy, niż pierdolone pieniądze! – fuknęłam. Zauważyłam w jego oczach szok. –
Mam dosyć słuchania o nich, o tym jak działa firma… Mam tego po uszy!
- Clairy…
- Nie, tato. Powinieneś zastanowić się, czy nie znaleźć
nowej projektantki, bo moja pasja zamieniła się w coś, czym powoli zaczynam
gardzić.
- Ja nie wiedziałem… - zająknął się.
- Dokończę te projekty, które mi zleciłeś i wykonam to, co
chciał Jackson McTyler, a potem będę myśleć co…
- Chyba nie zamierzasz odejść, prawda? – zaniepokoił się.
Tak, a bo na pewno martwił się moim odejściem!
- Jeśli sam mi to mówisz – stwierdziłam i obróciłam się na
pięcie, opuszczając biuro. Odetchnęłam głęboko pierwszy raz w ciągu tego dnia i
po minutowej jeździe windą opuściłam budynek. Czyżbym naprawdę myślała nad
odejściem z pracy? Tym samym będę zmuszona do zatrudnienia się u Zayn’a.
Dziwka.
- Pierdol się – prychnęłam i poszłam do swojego auta.
***
Droga do One Hyde Park nie trwała za specjalnie długo w
efekcie czego byłam na miejscu już koło siedemnastej. Miałam dziwne przeczucie,
że na miejscu czeka mnie coś… nie miłego.
I nie pomyliłam się.
Przestraszona Scarleth niemal się na mnie rzuciła, gdy ja z
szeroko otwartą buzią obserwowałam swój zdemolowany apartament. Wszystkie meble
były połamane i zdewastowane, powybijane szkła z okien walały się po podłodze
wymieszane z kwiatami, cały sprzęt elektroniczny był rozwalony w drobny mak.
Cały salon wyglądał jak pobojowisku.
- Mój Boże… - zaszlochałam, przyciskając do siebie kurczowo
torbę i Scarleth, która aż piskała ze strachu. – Spokojnie malutka… -
pogłaskałam ją po główce, którą chwilę później i pocałowałam. Drżącą ręką
wyjęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer Zayn’a. Na odebranie połączenia
nie musiałam czekać długo.
- Dlaczego nie odbierałaś moich telefonów!? Clairy czy ty
naprawdę chcesz, abym zszedł na zawał?! – krzyknął, a moim ciałem wstrząsnął
dreszcz. Z moich ust wyrwał się szloch. – Clairy, ty płaczesz? – jego ton głosu
diametralnie się zmienił. Bardziej przynosił ukojenie mojemu ciału, niż przypominał
dźwięk cięcia drewna.
- Zayn przyjedź do apartamentu – wydukałam siadając na ziemi
i opierając się plecami o drzwi, całkowicie bezradna.
- Clairy, co się dzieje?
- Przyjedź, proszę – szepnęłam słabym głosem.
- Już jadę – i się rozłączył.
A ja wybuchłam gromkim
płaczem.
***
- Jak to możliwe, że ktoś się tu dostał?! To miejsce jest
pod ciągłym okiem kamer! – wrzasnął Zayn, kłócąc się z Leo i dwójką innych
mężczyzn, których imion nie znałam. Siedziałam na kanapie ze Scarleth na
kolanach z twarzą zalaną łzami. Nie miałam na nic siły. Byłam wycieńczona
psychicznie tym dniem. W dodatku nastrój Zayn’a mi w tym tylko sprzyjał.
- Panie Malik, kamery na pewno pokażą nam kto mógł się
dostać do apartamentu Panny Watson – odparł uspokajającym tonem jeden z nieznanych
mi mężczyzn. Wyglądał na znacznie starszego od całej reszty. Był farbowanym
blondynem, ukrywając zapewne tym samym swoją siwiznę. Na twarzy miał kilka zmarszczek
mimicznych, ale nie kłamiąc, że był przystojnym mężczyzną. Budową ciała również
nie grzeszył. – Moi ludzie zajmą się dziś sprawdzaniem monitoringów z całego
hotelu.
- To jest absurd, by tak nie dopilnować apartamentu! – Zayn
aż kipiał złością, którą mogłam poczuć za każdym razem gdy podniósł głos. Moim
ciałem wstrząsały dreszcze, a nastrój Zayn’a nie pomagał mi nic, a nic się
uspokoić.
- Spokojnie Panie Malik, sam wszystkiego osobiście dopilnuję
– odparł cicho, lecz dobitnie blondyn.
- Landon, jeszcze raz coś się takiego wydarzy…
- Nie wydarzy – wtrącił mu się w zdanie Landon.
- Mam taką nadzieję – fuknął Zayn.
- Zayn, uspokój się najważniejsze jest to, że nic się nie
stało Clarissie – Leo spojrzał niepewnie w moją stronę. Ja gapiłam się w czarne
niebo za oknem, jak automat głaszcząc sierść Scarleth. Boże, jakie miałam
szczęście, że jej nic się nie stało. Wolałam by to cholerne mieszkanie zostało
zniszczone, niż odebrano mi moje małe, białe szczęście na czterech łapach.
- Panowie, jesteśmy w kontakcie. Landon, gdybyś miał coś
ważnego mi do powiedzenia, dzwoń od razu, nie patrząc na godzinę – rzekł
dobitnie Zayn. Czułam jego czuły wzrok na swoim ciele. Tym razem nawet to nie
pomogło.
- W porządku – i po jego słowach cała trójka opuściła
apartament, bez słowa pożegnania. Wtedy po raz pierwszy zerknęłam na Zayn’a.
Nawet gdy był zły, wyglądał jak anioł. Mój anioł.
- Clairy, proszę nie płacz – szepnął podchodząc do mnie i od
razu biorąc w ramiona. Scarleth uciekła z moich kolan, a ja sama wstałam i
wtuliłam głowę w jego szyję, oplatając rękoma jego tułów.
- Przepraszam, że nie odbierałam telefonów – mruknęłam
łamiącym się głosem, zaciskając palce na jego czarnej marynarce od garnituru.
- Czemu David odprawił mnie z kwitkiem? Dlaczego skłamał, że
jesteś zajęta? – spytał, biorąc moją twarz w obie dłonie. Przenikliwie mi się
przyglądał.
- Bo byłam – szepnęłam, unikając jego wzroku.
- Proszę nie okłamuj mnie, Clairy – burknął. – Nie chciałaś
ze mną rozmawiać?
- Zayn…
- Myślałem, że między nami jest już wszystko w porządku –
odparł ze słyszalnym bólem w głosie.
- Nie wiem czy chcę teraz o tym rozmawiać – powiedziała niepewnie.
– I z pewnością nie tutaj.
- Z tym się akurat zgodzę – pokiwał głową, pocierając dłońmi
moje policzki. – Od dzisiaj mieszkasz ze mną i nawet już nie słyszę słowa
odmowy.
- Okay – powiedziałam cicho, tym samym zbijając go z
pantałyku.
- Naprawdę? – Zayn uśmiechnął się lekko, a jego oczy
rozbłysły.
Cholera, czy dobrze
zrobiłam?
- Tak, przecież sam mnie o to prosiłeś, zapomniałeś? –
parsknęłam śmiechem stając na palcach i delikatnie całując jego wiśniowe wargi.
- Kocham Cię, Clairy -
szepnął, po czym złączył nasze wargi w jeszcze jednym, namiętnym
pocałunku. – Zobaczysz, będzie nam ze sobą jeszcze lepiej.
- Zwolniłam się z pracy – nie wiedziałam dlaczego, ale
stwierdziłam, że był to odpowiedni moment do tego, aby mu to powiedzieć. Oczy
Zayn’a ponownie rozbłysły.
- Czyli…?
- Jestem zmuszona by pracować u Ciebie, by mieć pieniądze na
życie, zadowolony? – uśmiechnęłam się do niego kwaśno.
- Przecież mam pieniądze, nie musisz pracować – odparł,
sunąc ustami po mojej twarzy.
- Nie, Zayn, muszę pracować – pokręciłam głową.
- Dlaczego nie pozwalasz mi sobie pomóc? – zapytał lekko
oburzony. Jego zmiany nastroju były nie do wytrzymania. Raz był troskliwy, a
kilka chwil później odpowiadał mi warknięciami.
- Bo chcę być chociaż trochę samodzielna, a nie przebywać
wyłącznie pod Twoim kloszem bezpieczeństwa.
- Myślisz, że odbieram Ci Twoją samodzielność? – uniósł
zagadkowo brwi do góry.
- Tak trochę… - powiedziałam, patrząc na niego niepewnie.
- Trzymam Cię pod kloszem?
- Chwilami – odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.
- Zaskakujesz mnie każdego dnia Clairy – westchnął,
przytulając mnie do siebie. – Chcę byś miała ze mną jak najlepiej.
- Jest mi z Tobą wspaniale, Zayn, ale…
- Nie ma żadnych ale. Gdy ostatnio tak mówiłaś, opuściłaś
mnie – jego głos pod koniec ścichł. Przygryzłam dolną wargę, spuszczając
zawstydzona wzrok na podłogę. Palce Zayn’a machinalnie chwyciły mój podbródek i
podniosły go do góry. – Tym razem nie pozwolę Ci uciec.
- Nawet nie zamierzam.
- Wiem.
***
Spakowanie moich rzeczy nie zajęło mi długo ( gdyż
pierdolony włamywacz ukradł mi połowę moich ubrań ) i od razu pojechaliśmy do
willi Zayn’a. Malik próbował rozładować napiętą atmosferę przez zaistniałe
sytuacje, lecz mój humor wisiał na włosku. Byłam koło niego tylko ciałem, a
umysł mój był gdzieś daleko stąd. Cieszyłam się przede wszystkim, że Scarleth
nic nie było, która teraz niewzruszona siedziała na moich kolanach z pyskiem
opartym na desce rozdzielczej samochodu Zayn’a.
- Leo już wiezie Twoje auto pod willę, powinien tam być za
jakieś dwadzieścia minut – oświadczył Zayn po zakończeniu połączenia, co tylko
skwitowałam kiwnięciem głowy. – Hej – Zayn oderwał jedną rękę od kierownicy i
chwycił moją lewą. – Uśmiechnij się dla mnie, maleńka – zmusiłam się do
uśmiechnięcia, co pewnie przypominało grymas bo Zayn głośno się zaśmiał. – Na
miejscu poprawię Ci humor.
- Jak? – zapytałam niskim głosem. Zayn mocniej ścisnął moją
dłoń, poruszając się na fotelu.
- Nie drażnij się ze mną, Clarisso – warknął, na co głowa
mojej psiny odwróciła się automatycznie w jego stronę. Zaśmiałam się, wtulając
policzek w sierść Scarleth. – Przez cały dzień się do mnie nie odzywałaś… chyba
muszę Ci wbić do tej głowy, że mnie się nie ignoruje.
- Miałam powód – wywróciłam oczami rozdrażniona.
- Porozmawiamy o tym w domu – fuknął. Spodobało mi się jedno
w tym zdaniu : przesłanie. - Ale cholernie potrzebuje się w Tobie znaleźć i
chcę Ci przypomnieć, że mnie się nie ignoruje.
- Och czyżby? Skąd wiesz, że będę chciała się z Tobą
pieprzyć? – położyłam nacisk na ostatnie słowo i po wyplątaniu swojej dłoni z
jego ręki, położyłam ją na małym wybrzuszeniu, które pod moim dotykiem rosło.
- Clairy, poczekaj aż moje ręce nie będą trzymały tej
cholernej kierownicy.
****************************
Hmm... Clairy chyba lubi, gdy Zayn nie trzyma rąk na kierownicy XDD
Hm... Dużo się działo w tamtym tygodniu... Nie napiszę, że Zayn odszedł, bo dla mnie zawsze jego miejsce będzie w 1D i czekało na niego z szeroko otwartymi ramionami. Mam swoje zdanie na ten temat i wiem, że Zayn wróci, tylko potrzebuje od groma CZASU.
Kochani! :
Nowe ( stare ) opowiadania na wattpadzie! :
44 komentarze = NOWY ROZDZIAŁ!!! :* <3
Komentujcie <3
K.
super :)
OdpowiedzUsuńSzybciutko neeext
OdpowiedzUsuńomnom <3 kocham, kocham <3 szybko next :D
OdpowiedzUsuńi-am-warrior.blogspot.com
Świetny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* czekam na next :*
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńzajebiste *.*
OdpowiedzUsuńsuper~Liwia
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Nie odpuszczę sobie przeczytania wszystkiego jeszcze raz, więc czytam je również na wattpadzie. :D Błagam cię pisz szybko następny rozdział, bo bez tego opowiadania długo nie wytrzymam, a jeszcze trochę, to będę znała każdy rozdział na pamięć. xD
OdpowiedzUsuńWeny! xx
Super
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! ; >
OdpowiedzUsuńCo ta Clari nie odbiera telefonu? ; c
I zwialnia się z pracy? xdd W sumie to trochę ją rozumiem, bo pewnie z ojcem ciężko się jej pracuje jeśli on ma swoje tajemnice i jeszcze nową partnerkę i to jeszcze taką ugh....
Co do twojej notki to zgadzam się. Zayn zawsze będzie należał do zespołu mimo wszystko! ;)
Więc czekam na następny ; ))
Pozdrawiam! ;3
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńswietne dalej :)
OdpowiedzUsuńTa notka :" Hmm... Clairy chyba lubi, gdy Zayn nie trzyma rąk na kierownicy XDD "
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAAHAHA KOCHAM CIĘ :D HAHAHAHAHAAHAHA zostań moja żoną XD Zostaniemy lesbijkami z adoptowanym dzieckiem XDD HAHAHAHAHAAHAHA uciekam zanim mnie do więzienia wsadza za takie komu XDDD
Boże. O 23 własne tak się myśli :") KIEDY BĘDZIE ROZDZIAŁ NA DEADLY ANGEL ? CZEKAM I CZEKAM I SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ : <
Super ^,^
OdpowiedzUsuńZwolniła się z pracy. Nareszcie!
OdpowiedzUsuńMieszka z Zayn'em. Hip, hip, huraaa. Hip, hip, huraaa! Wreszcie sie doczekałam tego momentu.
Życzę duuuuużo weny.
Nareszcie zamieszkają razem ! :D Świetnie piszesz ..cudowny rozdział ! ♥ Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! Życzę weny :* ♥♥ ~Vicki
OdpowiedzUsuńSiemanko! Wpadłam tu przypadkiem i nie żałuje! :D Superowy rozdział i czekam na nexta ;) Padłam ze śmiechu czytając o tej kierownicy xD Z chęcią będe tu zaglądać i przy okazji zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńod1razu.blogspot.com
*.*
OdpowiedzUsuńKochammmm..... <3
OdpowiedzUsuńZayn i te jego inne nastroje.... :*
OdpowiedzUsuńSuper, fajnie piszesz:)
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to poczytaj moje imaginy:) http://one-direction-4u.blogspot.com/
Kocham
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na next <3
OdpowiedzUsuńSWIETNY!
OdpowiedzUsuńSkarbie czekam na next <3
OdpowiedzUsuńhttp://sweetlittlegirlsadventure.blogspot.com/
<3
OdpowiedzUsuńWspaniałe !
OdpowiedzUsuńSupcio czekam na next i zapraszam do mnie ;*
OdpowiedzUsuńhttp://passionatelove-fanfiction.blogspot.com/
wow !!
OdpowiedzUsuńZajebisty *-*
OdpowiedzUsuńChcę już kolejny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńZajebisto-cudowny rozdział *-* Czekam, aż dojadą do domu *-*
OdpowiedzUsuńO jeju *-* Czekam na next xD
OdpowiedzUsuńBożusiu *-* Dawaj mi tu kolejny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńDziewczyno dziewczyno ! Trzy razy na tak, przechodzisz dalej. Dziękuje, do widzenia *-*
OdpowiedzUsuńdawaj mi tu kolejny rozdział *-* Bo ten rozdział jest taki fdsfasgjilsdgds *-* Ja pierdole, chcę już, żeby oni się znaleźli już w tym cholernym mieszkaniu *--*
OdpowiedzUsuńSuper ;))
OdpowiedzUsuń❤❤
OdpowiedzUsuńOmg, kocham
OdpowiedzUsuńKocham❤️
OdpowiedzUsuń44 komentarz !! Prosze rozdział *-*
OdpowiedzUsuńproszę o więcej :D :D :** <3
OdpowiedzUsuńhttp://its-not-gonna-be-so-easy.blogspot.com/
super =)
OdpowiedzUsuńZajebisty ♥♥♥♥ *-* ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńDOMAGAM SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU ! *-* NIE OBCHODZI MNIE TO, ŻE MASZ COŚ INNEGO! JA TU ZARAZ UMRĘ Z CZEKANIA !
OdpowiedzUsuńDAWAJ MI TU KOLEJNY ROZDZIAŁ !
+Możesz mnie zabić za ten komentarz na fb :D
Dawaj kolejne :3
OdpowiedzUsuń